**Dziennik, 12 czerwca**
Teściowa zamieszkała z nami pół roku temu. Ma swój dom i całkiem dobrze radzi sobie sama, ale jakoś przekonała syna, iż koniecznie potrzebuje pomocy. Wmówiła mu, iż jest jej strasznie, samotnie, więc możliwie jak najszybciej sprowadził ją do naszej kawalerki.
Danuta Nowakowska to kobieta z charakterem. Uwielbia być w centrum uwagi, bez względu na koszty. Dopóki żył jej mąż, jakoś nas omijała. Cieszyłam się, bo przez wszystkie lata małżeństwa nigdy nie udało nam się znaleźć wspólnego języka.
— Oj, córeczko, przed powrotem męża zawsze trzeba się przypudrować. W moim wieku już nie wypada, ale ty chociaż spróbuj. I to mięso… powinnabyś zapisać się na kursy, skoro mama cię nie nauczyła.
Takie teksty leciały w moją stronę regularnie. W jej oczach wszystko robiła perfekcyjnie, a ja miałam ręce nie od tej strony. Wcześniej widywałyśmy się tylko od święta, więc milczałam i znosiłam. Ale teraz, kiedy codziennie muszę słuchać jej uwag, powoli tracę cierpliwość.
Teść zmarł w zeszłym roku. Spodziewaliśmy się tego, od lat walczył z chorobą. Po jego śmierci Danuta wyglądała jak cień – nie jadła, nie piła, jakby cały świat dla niej przestał istnieć. Przez pierwszy miesiąc nie zostawialiśmy jej samej ani na chwilę.
Z czasem jednak ocknęła się i wróciła do swojego dawnego „ja”. Znowu zaczęła marudzić i krytykować mnie przy każdej okazji. Myślałam, iż to dobry znak – skoro wróciła do swoich nawyków, znaczy, iż odzyskała siły. Niestety, za gwałtownie się ucieszyłam. niedługo zaczęła namawiać męża, iż sama już nie da rady.
— Czuję się samotna i nikomu niepotrzebna. Boję się zostawać w domu, a ta arytmia znowu daje o sobie znać. Może zamieszkalibyśmy razem? — zawodząc, wywierała na nim presję.
Mąż nie był zachwycony, ale uległ. Nieustanne telefony i opowieści o jej ciężkim losie w końcu zrobiły swoje. Ja jednak do końca się opierałam. Nie chciałam mieszkać z teściową za żadne skarby. Proponowała nawet, żebyśmy wprowadzili się do niej – w końcu ma większe mieszkanie. Ale tam na pewno nie miałabym nic do powiedzenia. A u nas, choć ciasno, jest wygodnie – blisko do pracy i do parku.
Wiedziałam, iż nie wolno mi się zgodzić, bo na jej terenie pożarłaby mnie żywcem. Mąż próbował zrozumieć moje obawy, ale… matka to matka. Obiecał, iż to tylko tymczasowe, iż będzie pilnował, żeby mi nie dokuczała.
Minęło pół roku. Nasz związek tak się popsuł, iż myślę już o rozwodzie. Jestem nerwowa, rozdrażniona, bo cały czas skaczę wokół teściowej jak służąca.
Zrób herbatę, wyprowadź na spacer, włącz serial… A potem wysłuchaj monologu o tym, iż nikt się nią nie interesuje. A jeżeli coś zrobisz nie tak, od razu łapie się za serce i każe wzywać pogotowie.
Chcieliśmy z mężem wyjechać nad morze, ale Danuta urządziła scenę, iż znów ją porzucamy. „Trzeba mnie zabrać!”. Tylko po co mi taki wypoczynek? Mąż tylko wzrusza ramionami, a ja powoli tracę nadzieję. jeżeli jego mama jest ważniejsza niż nasze małżeństwo… cóż, chyba czas na rozstanie.