Teściowa postanowiła z nami zamieszkać: Spakowałam się i uciekłam do rodziców

polregion.pl 3 tygodni temu

Nazywam się Katarzyna. Pięć lat temu razem z mężem, Jakubem, kupiliśmy mieszkanie w miasteczku pod Poznaniem, marząc o szczęśliwym rodzinnym życiu. Wszystko się zawaliło, gdy teściowa, Barbara Janina, bez zapowiedzi oznajmiła, iż się do nas wprowadza. Mąż ją poparł, ignorując moje uczucia, a jej zatrute plotki i kłamstwa zniszczyły nasze małżeństwo. Wyjechałam z córką do rodziców, zostawiając za sobą zdradę i ból. Teraz jestem sama, ze złamanym sercem, i nie wiem, jak wybaczyć tym, którzy podeptali moją rodzinę.

Nasze życie z Jakubem było niemal idealne. Wychowywaliśmy córkę, Zosię, i snuliśmy plany na przyszłość. Wszystko się zmieniło, gdy Barbara Janina przyjechała i oświadczyła: „Od dziś mieszkam z wami”. Oniemiałam ze szoku, a Jakub tylko wzruszył ramionami: „Mama jest samotna po śmierci taty. Nie mogłem odmówić”. Serce ścisnęło mi się z bólu, gdy przyznał, iż to był jego pomysł. „Kasia, dwie kobiety w domu – to tylko lepiej” – powiedział, nie słuchając moich sprzeciwów. Moje słowa, moje obawy – nic nie miało znaczenia. Czułam się obco we własnym domu.

Musiałam się pogodzić z sytuacją. Teściowa wdarła się w nasze życie jak huragan. Starałam się znaleźć plusy: mogłam więcej pracować, a Barbara Janina gotowała obiady dla Jakuba i Zosi, zajmując się częścią domowych obowiązków. Na początku choćby zawstydziłam się swojej złości. „Może byłam niesprawiedliwa?” – myślałam, widząc, jak dba o wnuczkę. Ta iluzja rozwiała się, gdy przypadkiem usłyszałam jej rozmowę telefoniczną z przyjaciółką, wracając z pracy.

„Kasia zupełnie zaniedbuje męża – narzekała teściowa. – Nie pierze, nie gotuje, włóczy się po nocy. Niewychowana, chamka, zero szacunku.” Zamarłam, jakby mnie ktoś uderzył. Wiedziała, iż pracuję do późna, iż mam napięty grafik. Jej słowa były kłamstwem, ale bolały jak nóż. Połknęłam urazę, postanawiając nie robić awantury. W końcu nie znoszę kłótni. Ale sytuacja pogorszyła się, gdy zaczęła podjudzać Jakuba przeciwko mnie.

Teściowa powtarzała mężowi swoje plotki, a on zamiast mnie bronić, patrzył na mnie z podejrzliwością. Dźwigałam dom na swoich barkach: prałam, sprzątałam, zajmowałam się Zosią, choć Barbara Janina przejmowała część obowiązków. Jej kłamstwa stawały się coraz bardziej jadowite. Ostatnią kroplą było oskarżenie: powiedziała Jakubowi, iż Zosia może nie jest jego córką. Jakub wpadł do domu i warknął: „Mów prawdę, Kasia!” Zakrztusiłam się z oburzenia. Jak mógł uwierzyć w taką podłość? Jak mógł wątpić w naszą córkę?

Moja cierpliwość się skończyła. Spakowałam rzeczy – swoje i Zosi – i wyjechałam do rodziców. Nie mogłam dłużej żyć pod jednym dachem z kobietą, której kłamstwa zatruwały moją rodzinę, i z mężem, który wybrał matkę, a nie mnie. Mój wyjazd Jakub potraktował jako „przyznanie się do winy”. Rozwiódł się ze mną, nie dając mi szansy na wyjaśnienia. Miesiąc później przedstawiłam mu test DNA, który udowodnił, iż Zosia jest jego córką. Upadł przede mną na kolana, błagając o przebaczenie, ale było za późno. Nasze małżeństwo zamieniło się w popiół, a moje serce w kamień.

Teraz mieszkam u rodziców, próbując pozbierać się po kawałku. Jakub płaci alimenty i prosi o spotkania z Zosią, ale nie wiem, czy zasługuje, by być w jej życiu. Jak mógł tak łatwo uwierzyć matce i zniszczyć naszą rodzinę? A Barbara Janina, której „troska” okazała się trucizną, choćby nie przeprosiła. Czuję się zdradzona przez wszystkich, których kochałam. Moja dusza krzyczy z bólu: dlaczego ja mam płacić za ich kłamstwa? Jak ochronić Zosię przed tą zdradą?

Nie wiem, jak iść dalej. Jak nauczyć córkę ufać ludziom, skoro jej ojciec i babka złamali mi serce? Może ktoś spotkał się z taką podłością? Jak przeżyć, gdy bliscy stają się wrogami? Chcę zacząć nowe życie, ale cień tego błędu mnie prześladuje. Czy naprawdę nie zasługuję na rodzinę, w której będę szanowana?

Idź do oryginalnego materiału