Teściowa nieustannie krytykowała synową za czas spędzany przy komputerze, ale jej zdanie zmieniło się w jednej chwili po otrzymaniu prezentu…

newsempire24.com 1 tydzień temu

Teściowa wciąż narzekała na synową za „przyklejenie” do komputera, ale jej opinia zmieniła się w jednej chwili – wystarczył jeden prezent…

— Co to za żona z ciebie? Ani ugotować, ani posprzątać, tylko całe dnie wpatrzona w ekran jak zombie! Jeszcze z jakimiś facetami w internecie gada, a wyraża się tak strasznie: bugi, Pythony, jakaś kopiuj-wklej… — oburzała się Wanda Kazimierzowa, mamrocząc pod nosem na cały dom.

— Mamo, nie zaczynaj — spokojnie odpowiadał jej syn Krzysztof — Jadzia jest programistką. A ci „facetowie” to jej klienci. Pisze dla nich programy, zarabia pieniądze. I, między nami mówiąc, więcej niż ja.

— Niech i miliony zarabia — nie ustępowała teściowa. — Kobieta powinna być kobietą, a nie jakimś cyberpająkiem w swojej sieci. Mam nadzieję, iż na moje urodziny oderwie się choć na godzinę od tej klawiatury?

Imieniny Wanda Kazimierzowa postanowiła spędzić skromnie, ale z klasą — w przytulnej kawiarence z najbliższymi przyjaciółkami i rodziną. Wszyscy gadali, śmiali się, stukali kieliszkami i jeden po drugim wręczali prezenty, te zwyczajne i te mniej. Pudełko czekoladek, kocyk, garnek — jak zwykle.

Gdy przyszła kolej na Krzysztofa i Jadzię, w sali zrobiło się cicho.

— Mamusiu — zaczął Krzysztof z czułym uśmiechem — razem z Jadzią życzymy ci wszystkiego najlepszego: zdrowia, spokoju i długich lat życia. Ale żebyś nie tylko słyszała życzenia, postanowiliśmy dać ci coś wyjątkowego…

Wyjął kopertę przewiązaną wstążką i podał ją matce. Wanda Kazimierzowa rozwinęła ją, zajrzała do środka — i na chwilę zamarła, nie wierząc własnym oczom.

— To… voucher do uzdrowiska? — wyszeptała.

— Tak — potwierdziła Jadzia — na cały miesiąc. I nie sama, oczywiście, tylko z tatą. Wszystko już zorganizowaliśmy: pokój, zabiegi, choćby transport.

— Boże drogi, ile to musiało kosztować?! — załamała ręce Wanda. — Toż to… toż to niesamowite!

— Wszystko opłaciła Jadzia — spokojnie odparł Krzysztof. — Jej praca w IT pozwala na takie miłe gesty. Powiedziała, iż na zdrowiu nie warto oszczędzać.

Teściowa po raz pierwszy od dawna spojrzała na synową uważnie — bez uprzedzeń, bez irytacji. I zobaczyła nie bezduszną „komputerowca”, ale młodą kobietę z dobrym sercem i godną pracą.

— Wiesz… — zaczęła Wanda Kazimierzowa, a głos jej zadrżał — choćby nie miałam pojęcia, jaka z ciebie mądra dziewczyna. Zarabiasz dobrze, a jeszcze o mnie pomyślałaś… Wybacz mi, Jadziu. Po prostu nie rozumiałam…

— Wszystko w porządku — łagodnie odpowiedziała Jadzia. — Rozumiem, iż to nietypowe — taka praca. Ale naprawdę kocham Krzysztofa, kocham was i chcę, żeby wam było dobrze.

I wtedy teściowa zmieniła się w oczach. Jej usta rozciągnęły się w uśmiechu, oczy zabłysły, przytuliła Jadzię i, nie kryjąc wzruszenia, zawołała:

— Oto synowa! Wszystkim opowiem! Nie tylko mądra, nie tylko fachowiec, ale jeszcze ze złotym sercem. Sam język mi się teraz nie odwróci, żeby coś złego powiedzieć. A my z tatą wam gotować przyniesiemy — i bigosu, i pierogów, i kotletów!

Od tego dnia w domu zapanował spokój. Wanda Kazimierzowa już nie narzekała na Jadzię z powodu laptopa, a przy każdej okazji chwaliła ją przed sąsiadkami: „Moja Jadzia — programistka, prawdziwa kobieta przyszłości!”.

A wystarczyło odrobina zrozumienia i jeden szczery prezent prosto z serca.

Idź do oryginalnego materiału