Jak śmiesz tak mówić o mojej matce! Jakub uderzył pięścią w stół, aż podskoczyły filiżanki. Ona całe życie dla nas się stara!
Stara? Ewa odwróciła się gwałtownie od kuchenki, wymachując chochlą. Twoja mamusia znów po kryjomu wzięła klucze i zjawiła się bez zapowiedzi! Ja w szlafroku, włosy nieczesane! A ona tu mi wykłady o porządku w domu prawi!
Co się z tobą dzieje? Przecież kiedyś Halinę Lubomirską uwielbiałaś…
Kiedyś byłam naiwną głupią! głos Ewy drżał ze złości. Myślałam, jaka to wspaniała teściowa mi się trafiła. A okazało się, iż tylko śledzi każdy mój krok!
Halina Lubomirska stanęła na progu kuchni, słysząc tę rozmowę. W ręku trzymała siatkę z pierogami upiekła je o świcie, myśląc, iż ucieszy dzieci. Serce ścisnął ból. Czyżby naprawdę przeszkadzała? Czyżby Ewa tak jej nienawidziła?
Mamo? Jakub odwrócił się, dostrzegając matkę w drzwiach. Dawno stoisz?
Ja Halina spojrzała zmieszana na synową, potem na syna. Przyniosłam pierogi. Z kapustą, wasze ulubione.
Ewa odwróciła się gwałtownie do kuchenki, jej ramiona zesztywniały. Zawisła ciężka, niezręczna cisza.
Mamo, wchodź Jakub sięgnął po krzesło. Napijemy się herbaty.
Nie, ja lepiej wrócę do domu wyszeptała Halina Lubomirska, stawiając siatkę na stole. Widzę, iż przyszłam nie w porę.
Odwróciła się i gwałtownie ruszyła ku wyjściu, starając się nie pokazać, jak bardzo boli. Za plecami słyszała stłumione głosy syna i synowej, ale nie chciała rozróżniać słów.
W domu Halina usiadła przy oknie z kubkiem wystygłej herbaty. Jak to się stało? Gdy Jakub przyprowadził Ewę na spotkanie, od razu pokochała tę dziewczynę. Taka miła, skromna, o dobrych oczach. Ewa też wtedy wydawała się szczera, nazywała ją mamą, radziła się w sprawach domowych.
A teraz? Czyżby naprawdę wtrącała się nie w swoje? Może rzeczywiście zbyt często do nich wpada? Ale mieszkają przecież w sąsiednim domu, tylko przez podwórko przejść. I wnuczka chce zobaczyć, swojego Kubę.
Telefon zadzwonił wieczorem. Ewa.
Halino Lubomirska, mogę do pani wpaść? Sama
Oczywiście, kochanie, wpadaj.
Ewa przyszła zaczerwieniona, zapłakana. Usiadła naprzeciw teściowej, zaciskając pięści.
Chciałam przeprosić zaczęła urywanym głosem. Za to rano Przy Jakubie Nie powinno tak być.
Ewuniu, co się stało? Halina pochyliła się ku synowej. Co cię tak rozbiło?
Wszystko jakoś na raz na mnie spadło Ewa otarła oczy rękawem. W pracy redukcje etatów, nie wiem, czy mnie zostawią. Kuba choruje trzeci tydzień, lekarze nic konkretnego nie mówią. A Jakub on nie widzi, iż jestem na skraju wytrzymałości. Praca, dom, dziecko A tu pani wpada, ja nieogarnięta, nieposprzątane
Ojej, córeczko Halina przysunęła się bliżej, objęła Ewę za ramiona. Dlaczego przejmujesz się sprzątaniem? Przecież nie jestem obcą ciocią, jestem rodziną.
Właśnie o to chodzi szlochnęła Ewa. Pani jest idealną panią domu, u pani zawsze porządek, gotuje pani wspaniale. A ja przy pani czuję się beznadziejna.
Halina zdziwiona spojrzała na synową.
Ewuniu, co ty mówisz? Jaka beznadziejna? Jesteś wspaniałą żoną i matką. A dom Co znaczy dom, kiedy dziecko choruje i praca się wali.
Naprawdę pani nie potępia? Ewa podniosła zapłakane oczy.
Ależ skąd, moja droga. Sama przez to przechodziłam, gdy Jakuba wychowywałam. Pamiętam, jak zachorował na ospę, gorączka blisko czterdziestki, ja nie spałam tydzień. A moja teściowa wpada, widzi brudne naczynia i zaczyna mnie krytykować. Do dziś przykro.
Ewa po raz pierwszy od dawna się uśmiechnęła.
A ja myślałam, iż pani mnie osądza. Patrzy pani, jak ona żyje, dom zaniedbany, męża przyzwoicie nie nakarmi
Jezus Maria pokręciła głową Halina Lubomirska. Ja po prostu chciałam pomóc. Pierogi upiekę, żebyście nie musieli gotować. Kubusia posiedzę, gdybyście mieli sprawy. A wychodzi, iż tylko przeszkadzam.
Nie przeszkadza pani cicho powiedziała Ewa. Po prostu ja jestem głupia. Wkręciłam się i na pani wyładowałam.
Wiesz co Halina wstała, podeszła do kuchni. Zróbmy porządną herbatę, z ciastem. I opowiedz mi o pracy. Może coś wymyślimy.
Siedziały do północy. Ewa opowiadała o trudnościach w urzędzie, o tym, jak się martwi o Kubę, jak męczy ją ten nieustanny wir. Halina słuchała
Jak nocny dzwonec głoszący zgodę, wspólna herbata powoli goiła rozdarte wcześniej relacje, niczym ciepły okład na bolącą ranę, aż pod pierwszym blaskiem słońca Ewa i Halina zrozumiały, iż nie są już teściową i synową, ale rodziną splecioną prawdziwą, serdeczną nićmi zaufania, jak długa wspólna rozmowa przy kubku gorącej herbaty z cytryną, która uzdrawia jak balsam.