Od pierwszych dni związku z moim przyszłym mężem, Pawłem, wiedziałam, iż jest rozwodnikiem. Wiedziałam też, iż ma córkę, którą wychowuje jego matka — pani Halina.
Paweł widywał swoją córkę najwyżej kilka godzin w tygodniu i nie angażował się specjalnie w jej wychowanie. Ja natomiast nie miałam swoich dzieci i nigdy wcześniej nie byłam zamężna, więc taka sytuacja mi odpowiadała — liczyłam, iż razem stworzymy własną rodzinę, ze wspólnymi dziećmi. Tak się zresztą umówiliśmy.
Nowe obowiązki
Po ślubie wszystko się zmieniło. Pani Halina zaczęła coraz głośniej mówić, iż jej wnuczka, czyli córka Pawła z pierwszego małżeństwa, koniecznie potrzebuje pełnej rodziny — mamy i taty.
Problem w tym, iż dziewczynka, Ania, od początku mnie ignorowała. Przez osiem lat wspólnego życia nie udało nam się nawiązać żadnego kontaktu. A ja? Ja nie czuję się zobowiązana do wychowywania cudzego dziecka!
Ale teściowa nie odpuszcza. W jej oczach obowiązek wychowania Ani spadł teraz na mnie. Co ciekawe, do byłej żony Pawła — Katarzyny — pani Halina nie ma żadnych zastrzeżeń. Kasia żyje sobie wygodnie: podróże, romanse, nowe dziecko, a o alimentach na Anię zapomniała.
“Proszę, oto twoje dziecko”
Najbardziej boli mnie jednak to, iż wielu ludzi przyznaje rację teściowej!
Nikt nie bierze pod uwagę moich uczuć. Mój mąż odmówił pełnej opieki nad córką — i nikt nie ma mu tego za złe. Matka dziewczynki oddała ją babci — też nikt jej nie krytykuje. Ale ja? Ja mam “wziąć i wychować”, bo “tak trzeba”.
A ja nie chcę! I mam do tego prawo.
Co o tym sądzicie? Czy naprawdę nowa żona powinna przejmować obowiązki za cudze dziecko?
#Rodzina #Teściowa #Granice #Szacunek #WłasneŻycie