Wiosenna słończka przebijały się przez szparę w roletach, rzucając delikatne promienie na świeżo pokolorowaną ścianę. Monika stała za kuchennym ladem, mieszając barszcz, a jednocześnie starając się nie zapuścić wyprzedaży. Wstała wcześniej niż zwykle obiecała mężowi, iż przygotuje jego ulubione danie. Przemek cały wieczór wcharł się przy telefonie, więc postanowiła go utwierdzić w jak najbardziej sposobny sposób.
Moniu, widziałaś mój błękitny krawat? Przemek stanął w kuchni w połówce rozpiętym swetrze.
Potul musi być w szafie po prawej stronie odparła Monika, nie odrywając wzroku od garnka.
Śniadanie przebiegało jak zawsze w ciszy. Przemek przeglądał wiadomości, aż po czasem prychnął, natomiast Monika obserwowała, jak zjada. Czuła ochotę, by spytać, co go przejmuje, ale postanowiła dać mu czas jeżeli chodzi o coś istotnego, to on sam odpowie.
Smacznie, dzięki Przemek odstawił filiżankę Słyszysz, powinienem coś powiedzieć… Tak w ogóle, tata przyjeżdża. Dzisiaj. Niby dłużej przebywać będzie u nas.
Monika zawróciła z podniesioną filiżanką. Jan? Ten, który podczas wesele udrwił, iż Monika nie spełnia standardów dla jego syna? Ten, który przez lata nie przesyłał życzeń urodzinowych i świętynków?
Kiedy przyjedzie? tylko i aż poszykowała.
Wieczorem. Po pracy go podbiję. Stali są, iż z mamą im się źle. Powinien kilka tygodni u nas siedzieć, dopóki nie uporządkują spraw.
Kilka tygodni? Monika rzuciła filiżankę i wstała z stołu Przemi, on przecież… Pamiętasz jak do nas zachowuje się?
Zmienił się niepewnie rzekł Po infarkcie wszystko przemyślał. Nie mogłem mu odmówić, Moniu. W końcu to mój ojciec.
Powinieneś był z nami o tym porozmawiać Monika zaczęła zbierać naczynie Muszę cały tydzień przestawić. Mam istotny projekt, miałam się w domu skupić.
Przepraszam Przemek podszedł i objął ją z tyłu Wiedziałem, iż nie moja reakcja była spodziewana. Po prostu się bałem.
I słusznie się bałeś Monika wyszła z jego objęć Idź, spotkasz się z nim. Rozmawiamy wieczorem.
Cały dzień mijał jak we mgle. Monika próbowała skupić się na pracy, ale myśli powracały do imienia. Jan był charakterem z czasów przed radą Troszkę po starym kurowi, był oficerem, a teraz czynił się na mąż o dwadzieścia lat młodszą. Według plotek, ten małżeństwo wyjeżdża.
Wieczorem Monika pognała po całej apartamencie, zmieniła ręcznik w sypialni gości, zrobiła kolację. Co by było, zrób w porządku pomyślała, układając stół.
Do drzwi zapukały dokładnie o siedem. Monika wzięła głęboki oddech i ruszyła otwierać.
Na progu stał Przemek, za nim wysoki staruszek z wojskowym nosem, trzymając w ręce zmokły szary waliz.
Dzień dobry, ojcze Monika starała się się usmiać, choć usta chowały się.
Dzień dobry, Mo nik jego głos zabrzmiał cieplej, niż pamiętała Dziękuję za to, iż zadbaliście o starca.
Proszę wejść odparła Kolacja prawie gotowa.
Podczas kolacji mówił głównie Przemek. Opowiadał o pracy, o nowym samochodzie i planach na urlop. Jan kiwał i zadawał pytania, a Monika milczała, dopierając dania.
Bardzo po zmysłów nieoczekiwanie rzekł ojciec, patrząc na Monikę Kogoś smakowo-co?
Uczyłam się stopniowo odpowiedziała, zdziwiona wdzięcznością.
Moja Malwina, polepszy tej, mojej pierwszej żony, robiła. Gałka natomiast tylko gotówki robiła mówi, iż to nie czysty kobieco robot. Czego teraz żadna wiedza nie rozszerzy.
Monika spojrzała na Przemka. Ten leciutko pokręcił ramieniem.
Ojcze, pokażu ci pokój rzekła, kiedy kolacja się skończyła. Poszliśmy łazienkę, telewizor.
Ojciec poszedł za nią do sypialni gości. Opatrzył miejsce i odłożył walizę przy łóżku.
Tutaj dobrze powiedział, przeprowadzając ręką za fotel Umiar. Jak w domu.
Dziękuję Monika poczuła, jak napięcie opuszcza Jak coś potrzeba, mów.
Rankiem Monika obudziła się od hałasu w kuchni. Godzina była pięć. Przemek jeszcze spał. Nakazała turban i wyszła.
Na kuchni stal Jan. Ugotował czajnik, a staruszek w koszulce sportowej cięł chleb.
Wysoki dzień rzekł do Moniki Przepraszam, jeżeli zbudziłem. Zmęczasz się wcześnie z armii.
Nic tak kultu Monika poszła do lodówki Szykuję obiad.
Nie potrzeba, mam już kanapkę odparł Spać pójdziecie, jeszcze wczesny rano.
Monika z niedowierzaniem obserwowała, jak ojciec oszlifowuje resztki z stołu, myje nóż i filiżankę.
Na rower rzekł, kierując się do drzwi W park, są z nami. Wrócę za godzinę.
Gdy Jan wyszedł, Monika zadzwoniła do koleżanki Agnieszki.
Agu, nie uwierzysz! Przyszedł ojciec. Ten sam. Ale coś go przemyśniało. Miły, spokojny. choćby pościel zmienił!
Nie wierzę zaśmiała się Agnieszka Może to jego podwójnik? Pamiętasz, jak podczas wesła zaopiekował się?! Jak zarzekał, kiedy powiedziałaś, iż mieszkanie imprezy zapłać z kredytu, bez jego pomocy?
Pamiętam, jasne westchnęła Monika Ale ludzie się zmieniają, chyba.
Albo nauka chować. Bądź uważna, koleżanko.
Wieczorem Przemek zwo kierował w pracy, a Monika została przy ojcu. Przygotowywała kolację i czuła jego wzrok.
Mógłbym tobie pomóc? sięgnął Jan.
Tak, możesz na obiad warzywa Monika wydala mu talerz.
Chwile pracowali w ciszy. Potem ojciec załamał się.
Monika, chciałbym się za to przeprosić.
Ona niemal upuściła łopatę.
Za co?
Za wszystko. Za wesele. Za szorstkości i za to, iż was nie wspierał. Byłem nieprawidłowy.
Monika ostrożnie odłożyła łopatę i spojrzała na niego.
Co się tam stało, Janie? Dlaczego nagle…
Infarkt zachichotał Kiedy ten między cieczem i nie wiemm, iż przeżyję, wiele wygląda inaczej. Zrozumiałem, iż sam jestem. Syn nie ma w zwyczajach, żona… machnął ręką To co z Gąską. A mogłbym wnuczki opiekować, gdybym nie był taki przemoc.
Monika nie wiedziała, co odpowiedzieć. Ten nowy, otwarty Jan był tak innym, niż ten straszliwy tatuszek, którego pamiętała.
Wszyscy błędy popełniają 終於 rzekła Najważniejsze, żeby je dojść w czasie.
Ja nie w czasie, ale do władzy Jan odstawił nóż I, do rzeczy, co najbardziej wstydu? Gąska. Myślałem, iż mnie kocha, starca. A okazało się tylko mój emeryt i mieszkanie. Jak tylko zachorowałem, zaczynała pokazywać papiery rozwodowe, zaświadczenia. A potem przypadkowo usłyszałem, iż powiedziała przez telefon, iż starzuch długo nie dogoni. Wyobrażasz?
Monika wyobrażała. Gąska, jasna blondynka, około pięćdziesiątki, zawsze sprawiała wrażenie osoby liczącej.
Co teraz z mieszkaniem?
Nic uśmiechnął się Jeszcze nie wygadał. Dokumentów nie podpisałem. Powiedział Gąsce, iż z moim synem wyjeżdża, a ona ma zauważyć, czy odmieni się. jeżeli tak powrócę. Innego sposobu miałbym rozwód u wieku.
Drzwi trzasnęły przyszedł Przemek. Widząc Monikę i ojca, rozmawiających w kuchni, zapew nią drzwi.
Wszystko w porządku? ostrożnie zapytał.
Wszystko dobrze, chłopcze Jan poklepał go po ramieniu Z moją żoną mamy wspólny język. Wspaniała u ciebie.
Podczas kolacji Jan opowiedział Przemkowi to samo, co Monice. Przemek słuchał, mrugając, ale nic nie powiedział. Po kolacji zaprowadził ją do sypialni.
Masz mu ufać? szepnął.
Nie wiem szczero odparła Monika Ale wydaje się szczery. I teraz mogę sobie wyobrazić Gąskę w roli myśliwej po spadku.
Dziwne Przemek pokręcił głową Zawsze mówiłem, iż do niego przyszedł, iż młoda i atrakcyjna…
Poczekaj, aż się uporze z sprawami zdecydowała Monika, W końcu to twój ojciec.
Dni mijały, a Jan stopniowo stawał się częścią ich domu. Wstawał wcześnie, robił ćwiczenia, gotował sobie śniadanie, a potem iść gadać do parku. Dziennie pomagał, coś naprawił, półkę w łazience zawiesił. Wieczory często trzymali się razem, oglądali TV, rozmawiali.
Jedno Monika przypadkiem usłyszała, jak Przemek mówi do ojca.
Tatu, nie rozumiem, dlaczego wcześnie tak do mnie zachowywałeś? zapytał Przemek Bo przecież zawsze była taka sama.
Powiem ci, synu głos Jana zabrzmiał wstydzliwy Bałem się. Bałem się, iż zabierze cię. Że przestaniesz być moim synem. Egoizm, samochłonny. Tylko kiedy samej odkryłem, iż jak byłem źle.
Monika porzuciła emocji, słuchając tego rozmowy. Uszła do wspomnienia swojej babci, która kiedyś mówiła: Ludzie nie są złośliwi, dziecinie. Są tylko raniacy i straszliwe.
W niedzielę na śniadanie przyszła Agnieszka z mężem. Widząc, jak Jan pomaga Monice przygotować stół, zszokowała.
Tak, zaczął się nie ufiał, szepnęła Monice Ale on faktycznie zmienił się.
Po śniadaniu, kiedy mężczyźni poszli obejrzeć piłkę nożną, Agnieszka odciął Monike na bok.
Czy myślisz, iż coś planuje? Chce waszego mieszkania?
Nie, pokręciła głową Monika On ma własne mieszkanie. Emeryt, wojskowy.
No, patrz podejrzliwie rzekła Agnieszka To wszystko się dziwne.
Dwie weeks po przyjeździe Jana rozległ się dzwonek. Monika otworzyła drzwi i ujrzała kobietę około pięćdziesiątki, elegancko ubraną, z bardzo maściem.
Gdzie mój mąż? bez wstępów zapytała.
Módl się, Gąska? przypuszczała Monika Wejdź, Jan jest w domu.
Gąska przeszła przez apartament, stukając wysoko butami.
Kole! krzyknęła, widząc męża, wychodząc z pokoju Ostatecznie Cię znalazłam! Znerwicowałam się!
Rzeczywiście? sucho rzekł Jan Myślałem, iż była cię ciekawa, by się z tym rozstać.
Jak możesz tak mówić! Gąska poczęła rękami Straciłam rozum! Zadzwoniłam wszystkim! choćby chciałam zgłosić do policji!
Nic nie udawaj, Gąsko poprawił ją Jan Wszystko wiem, iż rozmawiałaś, czy książeczka oszczędzająca jest kompletna, czy zmieniony został klucz od mieszkania i czy dokumenty u mnie wyprzedały.
Gąska zaniem.
Ja… ja po prostu się martwiłam o nasze majątku.
O moim majątku, chcesz powiedzieć poprawiał ją Jan No, to porozmawiamy szczerze. Cokolwiek słyszałem, Gąsko. I o tym, iż starzuch długo nie dogoni, i o planach sprzedaży mojego mieszkania.
Licz Gąski się zszył.
To niewiarygodne! Nie rozumiesz!
Rozumiem wszystko. Na szczęście na czas. I wiesz co? Jan wyprostował się Podaję na rozwód. Możesz pożyczyć swoje rzeczy, suknie, które Ci dostałaś. Resztę moje.
Jak śmiesz! zijnęła Gąska Po wszystkim, co dla ciebie zrobiłam!
A co dla mnie zrobiłaś, Gąsko? zmęczonym głosem zapytał Jan Gotowałaś? Nie. Uczyłaś się, kiedy byłam chory? Też nie. Kochałaś? Oczywiście, nie.
Gąska przeszła wzrok na Monikę, która ticho stał.
A, rozumiem! To wszystko ona! Uczyniała cię przeciw mnie! Postanowiła przestać na starzucha naszej!
Nie mów głupot przerwał jej Jan Moja córka jest szczęśliwa z moim synem. I wiesz, teraz zrozumiałem, dlaczego. Bo ją kocha. Nie jego pieniądze, nie jego możliwości, a jego samego. Czego nigdy nie czułaś do mnie.
Gąska, zrozumiając, iż przegram, gwałtownie odwróciła się i wyszła z mieszkania, trzasnąwszy drzwiami, rzucając tuzin.
Przepraszam za to spektaklu Jan skonsternowany spojrzał na Monikę Mam nadzieję, iż to nasza ostatnia spotkanie.
Wszystko fajnie Monika delikatnie uśmiechnął się Chcesz kawy?
Wieczorem, kiedy Przemek przyszedł, opowiedziano o wizycie Gąski.
A więc wszystko zakończyło? zapytał ojca Chcesz rzeczywiście iść na rozwód?
Tak kiwnął głową Jan Wystarczy mi głupoty po emerytury. Będę sam, spokojnie.
Zawsze mogłaś zostać z nami zaproponowała Monika, zdumiona własnym zdaniem.
Dziękuję, cójku rozpaczośnie odniósł ojciec Ale nie chcę wam przeszkadzać. Macie wasz życia. Wrócę do mieszkania. Ale będę wam uprzejmy, jeżeli pozwolicie.
Oczywiście Przemek objął ojca Zawsze jesteś mile widziany w naszym domu.
Przez tydzień Jan zbierał walizę. Na progu objął syna, potem odwrócił się do Moniki.
Dziękuję ci szepnął Za to, iż mnie przyjęła, nie mimo przeszłości. Za to, iż dała mi szansę naprawić. Nauczyłeś się wiele u ciebie i Przema.
O czym? zdziwiła się Monika.
O tym, jak powinna być prawdziwa rodzina. Bez maski, bez nieliczby. Które ludzie po prostu szanują jeden inny.
Gdy drzwi za ojcem zamknęły się, Monika ujęła męża.
Kim może pomyśleć, iż wszystko tak się skończy rzekła.
Tak Przemek pocałował ją w czubek głowy Czasem ludzie muszą zrozumieć, co naprawdę ważne.
Wieczorem rozległ się dzwonek. Przemek wziął telefon, posłuchał i przekazał go Monice.
To tata rzekł.
Monika głos Jana zabrzmiał wzruszająco Chciałbym tylko… jestem z dumą, iż u Przema taka żona. I… jeżeli w przyszłości u was powstanie dziecko… byłbym szczęśliwy, gdybym był dziadkiem.
Monika spojrzała na Przemka i uśmiechnęła się.
Zresztą, tata odpowiedziała, tak, iż urodzimy ci to powiemy… Mniej więcej za siedem miesięcy będzie jesteście dziadkiem.
Z drugiej strony usłyszała ciszę, a potem radość:
Naprawdę? Chłopiec czy dziewczynka?
Jeszcze nie wiemy zaśmiała się Monika Ale kiedy się dowiemy, być wami pierwszym, komu powiemy.
Kładąc telefon, przyjela się do męża.
Wiesz, jestem szczęśliwa, iż tata przyszedł do nas. choćby ze tym starym walizą.
I ja Przemek miękko pogłaskał jej piersi Nasz malec będzie miał szczęście z dziadkiem. Nie każdy dziecko ma dziadka, który potrafi przełozyć swoje życie w siedemdziesiąt lat.
Za oknem zaczynał się deszcz, ale w apartamencie było ciepło i urokliwie. Czasem życie robi niespodziewane zakręty, zabierając walizy problemów. Ale częściej daje szansę wszystko naprawić. Najważniejsze, aby nie przegapić tej szansy.