
Najpierw powstała sala zabaw dla dzieci „Helihoopter”, ale jej właściciel, Michał Wróbel, wyznaje zasadę, iż ważne jest, by się nie zatrzymywać, tylko ciągle rozwijać, więc gwałtownie podjął decyzję o kolejnym przedsięwzięciu. Tym razem postawił na zupełnie inną branżę i od 12 sierpnia zaprasza świdniczan do Restauracji Terminal, na „wspólną podróż pełną smaku i dobrej energii”.
– Chodziło o rozwój, ale też inną perspektywę. Sala „Helihoopter” jest skierowana na zabawę dla najmłodszych. „Terminal” też jest skierowany na zabawę, ale dla dorosłych, bo oprócz części restauracyjnej, mamy też strefę głośną. Sam pomysł na restaurację pojawił się rok temu, kiedy chciałem świętować ze znajomymi swoje urodziny. Okazało się, iż w Świdniku nie ma gdzie się pobawić do późna, trzeba jechać do Lublina. Postanowiłem dać ludziom alternatywę, chociaż na gotowaniu zupełnie się nie znałem, bo jeszcze do niedawna obiady jadałem u mamy. Na szczęście udało mi się zatrudnić dobrego szefa kuchni – wyjaśnia Michał Wróbel.
– „Terminal” ma nawiązywać do nazwy „Helihoopter”?
– Bardzo długo myśleliśmy nad nazwą i pojawiło się naprawdę wiele pomysłów, na przykład „Bez kontaktu”, co można rozumieć dwojako. Raz, iż tutaj nie ma zasięgu i nie można odebrać telefonu (udostępniamy już wi-fi). Dwa, iż zabawa tu też jest bez kontaktu. Padło jednak na „Terminal”, bo chcieliśmy podkreślić jak bardzo Świdnik związany jest z lotnictwem, ale i rzeczywiście nawiązać do sali zabaw.
– Lotniczą historię naszego miasta, ale też sportową czy kulturalną, widać na zdjęciach, które zdobią ściany lokalu. Niektórzy klienci na pewno oglądają je z sentymentem.
– Zależało nam, aby pokazać dzieje Świdnika. Mamy fotografie jakiegoś obiektu lub miejsca sprzed lat oraz współczesne, aby nieco młodsi klienci mogli je sobie zlokalizować. Zdjęcia tak się podobają, iż kilka już zniknęło (śmiech). Niebawem pojawi się wielkoformatowe zdjęcie terminalu naszego lotniska.
– Nie da się nie zauważyć jeszcze jednego interesującego akcentu, szyldu „Pub Labirynt”. Lokal funkcjonował tu przez wiele lat i pewnie wiele osób ma interesujące wspomnienia z nim związane. Nawiązują do niego?
– Szyld został chwilowo, właśnie na życzenie klientów. Przychodzą i wspominają, ale nie tylko „Labirynt”. Opowiadają o „Camelocie”, który też tu kiedyś funkcjonował, o „Piku” i „Bistro”, które znajdowały się na piętrze budynku. Jak się okazuje, Świdnik był bardzo imprezowym miastem, przynajmniej według tych wspomnień, bo mnie wtedy jeszcze na świecie nie było (śmiech). Goście nie porównują naszej restauracji z poprzednimi lokalami, mówią raczej, iż super, iż wreszcie powstało tutaj coś nowego. Cieszymy się i mamy nadzieję, iż to miejsce będzie im się teraz kojarzyło z „Terminalem”.
– Przejdźmy więc do oferty restauracji. Menu jest dosyć rozbudowane. Jakie dania Pan poleca?
– Wszystkich jeszcze nie próbowałem, ale na pewno mogę polecić pół kaczki z sosem wiśniowym, marynowaną gruszką i wędzonymi kopytkami. Mięso samo rozpływa się w ustach. Klienci też chwalą to danie. Bardzo dużo osób wraca już na tatara wołowego. Dla wegan jest stek z buraka z różnymi dodatkami. Słyszymy same pozytywne opinie o tej potrawie. Mamy duży wybór burgerów, które bardzo dobrze się sprzedają. Myślimy o tym, by były dostępne na wynos, przez aplikacje typu pyszne.pl. Chcemy również wprowadzić lunche pracownicze. W naszej karcie są oczywiście przystawki, zupy, sałatki, pasty, desery. Mamy też menu dla dzieci i najmłodsi zachwalają, iż porcje wcale nie są takie małe.
Karta to autorski pomysł szefa kuchni, nie ograniczałem go w żadnym momencie. Dodam jeszcze, co dla wielu osób może być istotną informacją, iż kucharz nie zabrania wymieniać składników. Wszystkie burgery mamy z wołowiną, ale jeżeli ktoś zażyczy sobie z kurczakiem, to nie będzie problemu. W większości przypadków możemy dostosować się do klientów.
– Raczej nie idziecie w stronę standardowych dań, typu schabowy z ziemniakami i surówką.
– Jest schab z kością i ziemniakami, zupa pomidorowa czy sałatka grecka, ale staramy się, by nasze menu różniło się od tego, co można znaleźć w innych świdnickich lokalach. Założyliśmy sobie, iż oferta będzie się też zmieniać co trzy, cztery miesiące. Chodzi o to, by klienci nie musieli wracać tylko i wyłącznie na dania, które już jedli, ale mogli poznawać nowe smaki. 2 tygodnie temu zrobiliśmy wkładkę na weekend, serwując kurki w różnej postaci. Były sałatki, dania główne. Fajnie się to sprzedało, co nas ogromnie cieszy. Bardzo nam zależy, aby nie schodzić z jakości. Cały czas dbamy o dobre składniki i trzymamy poziom. Klienci to doceniają.
– Spory jest wybór napojów.
– Oprócz standardowych kaw, herbat, soków, piw alkoholowych i bezalkoholowych, mamy oczywiście autorskie drinki – klasyczne i bezalkoholowe, ciężkie alkohole, a także całą gamę szotów, których chyba nigdzie w Świdniku nie dostaniemy. I już klienci domagają się większego wyboru, więc na pewno będziemy nad tym pracowali.
– Kto już nakarmił ciało, może skorzystać ze strefy głośnej, gdzie czekają zupełnie inne atrakcje.
– Oczywiście jest to strefa nie tylko dla osób odwiedzających część restauracyjną. Mamy tam bar, gdzie można zamówić jedzenie i pyszne drinki. Są tradycyjne rzutki i dwa stoły bilardowe, które szczególnie w piątki i soboty są bardzo oblegane. Myślimy nad tym, jak zmieścić kolejny. Jednak najciekawszą atrakcją jest shuffleboard. Tego jeszcze w Świdniku nie było. w uproszczeniu polega to na tym, iż przesuwa się krążki po specjalnym stole wysypanym piaskiem, w kierunku pola punktowego na jego drugim krańcu. Mieliśmy trochę obaw, iż ciężko będzie zachęcić ludzi do tej gry, ale okazuje się, iż to super rywalizacja i klienci świetnie się przy niej bawią.
W piątki i soboty organizujemy karaoke. Odbiór jest dobry, śpiewają i starsi, i młodsi. Chociaż, nazywając rzecz po imieniu, czasem muszą się wspomóc (śmiech). A później bywa, iż nie chcą oddać mikrofonu. Idziemy za ciosem i na życzenie klientów organizujemy pierwszą dyskotekę. Zapraszamy już jutro, od godz. 20.00. Jest to zabawa z DJ-em Błażejem, dla osób pełnoletnich – tego będzie pilnowała ochrona na zewnątrz i wewnątrz lokalu. Górnej granicy wieku nie określamy. Impreza przewidywana jest do 3.00 w nocy. Wstęp wolny. Zobaczymy, jak to wyjdzie. jeżeli wszystko się uda, dyskoteki będą cykliczne.
– Wynajmujecie sale na imprezy okolicznościowe, na przykład komunie, urodziny?
– Możemy wynająć część restauracyjną i już mamy rezerwację na przyjęcie komunijne na przyszły rok. Sami chcemy też organizować imprezy okolicznościowe typu andrzejki, sylwester. W planach mamy jeszcze koncerty na żywo. Będzie można również przychodzić na transmisje meczów piłki nożnej naszej reprezentacji.
– Wielkim plusem lokalu są godziny jego otwarcia, szczególnie w weekend.
– W piątki można u nas poszaleć do godz. 1.00 w nocy, w soboty do godz. 2.00, co okazało się jeszcze za krótko. Jak się zabawa rozkręci, ciężko kończyć i klienci mówią, iż przydałaby się dodatkowa godzinka. Kuchnia czynna jest do godz. 23.00, ale jeżeli ktoś zamówi coś o 23.00, kucharz danie przygotuje. Na razie nie mamy możliwości, by wydłużyć godziny otwarcia.
– „Ktoś miał fajny pomysł na miejscówkę” – to jedna z opinii na temat restauracji, którą niedawno przeczytałam. Inna: „bardzo miła obsługa, pyszne drinki i fajna atmosfera”.
– To niezwykle budujące. Faktycznie do tej pory nie było żadnego negatywnego komentarza. Pytamy gości, czy im smakuje, co im się podoba, czego by oczekiwali. Dzięki temu cały czas możemy poprawiać rzeczy, które może jeszcze nie do końca nam wyszły. My się rozwijamy, klienci są zadowoleni, więc korzyść jest obopólna. Zależy nam na dobrej atmosferze, nie tylko w restauracji, ale również na jej zapleczu, bo to przekłada się też na sale. Duża część ekipy to moi bliscy i znajomi. Lubimy się, szanujemy, ufamy sobie. Nie jesteśmy tu na siłę, wiemy, iż gramy do jednej bramki.
– Łatwo być młodym biznesmenem?
– Sala zabaw i „Terminal” to dwie firmy, które w teorii i na papierze są moje, ale cała rodzina się na nie składa. Bardzo dużą rolę grają mama, siostra i moja dziewczyna. Pomagają mi we wszystkim. Szefem to ja jestem najmniej. jeżeli trzeba, stoję za barem, kelneruję, robię zakupy, zmywam garnki, sprzątam. Ustaliłem jednak pewną hierarchię priorytetów, dzięki czemu mogę pogodzić życie prywatne i społeczne z tą wymagającą pracą.
Agnieszka Wójcik-Skiba
***
Restauracja Terminal
ul. Piłsudskiego 6A
21-047 Świdnik
tel. 512 658 048
Facebook/Restauracja Terminal
fot. Restauracja Terminal