Tego ranka prezent rocznicowy oniemił go całkowicie!

newskey24.com 1 miesiąc temu

Z okazji święta, gospodyni! uroczyście powiedział mężczyzna, wręczając mi odkurzacz na rocznicę ślubu. A już następnego dnia mój prezent pozostawił go bez słów!

Wyobraźcie sobie, dziewczyny. Mija dwudziesta rocznica naszego małżeństwa z mężem, Igorem. Porcelanowa! Dwadzieścia lat razem to nie żarty, prawda? To całe życie.

Oczywiście czekałam na ten dzień, przygotowywałam się. Marzyłam o czymś romantycznym, no, wiecie, o co mi chodzi. Może kolacja w restauracji, krótki wyjazd, a przynajmniej piękny bukiet i ciepłe słowa.

Cały dzień krzątałam się po domu, nakrywałam do stołu, włożyłam najładniejszą sukienkę. A Igor od rana gdzieś zniknął w sprawach, tajemniczo się uśmiechając. Szczerze mówiąc, miałam przeczucie, iż szykuje coś wyjątkowego.

I oto wraca. Uroczysty jak generał na defiladzie. I wnosi do mieszkania dwie ogromne paczki.

Z okazji święta, kochanie! mówi.

Jedną, mniejszą, z dumą podaje mi. Wstrzymuję oddech, otwieram. A tam odkurzacz. Dziewczyny, nowiutki, supernowoczesny, z funkcją mycia, ale, do cholery, ODKURZACZ!

Stoję z tą paczką i nie mogę zrozumieć jak to w ogóle możliwe? Odkurzacz. Na dwudziestą rocznicę ślubu. No co wy na to, hej?! A Igor, ignorując mój, delikatnie mówiąc, osłupiały wyraz twarzy, ciągnie do salonu drugą paczkę. Ogromną.

A to mówi, rozrywając opakowanie nasz wspólny prezent!

I wyciąga stamtąd gigantyczny telewizor plazmowy. Wiecie, taki na całą ścianę. O którym marzył od pół roku. Ależ z niego cwaniak!

Wieczorem mieliśmy świętować. Ale przy stole siedziałam tylko ja. A Igor usadowił się przed nowym telewizorem, przeskakiwał kanały i cieszył się jak dziecko. Wrócił do mnie, zajadając moją sałatkę, i pyta:

No i jak, gospodyni, podoba ci się mój prezent? Praktyczny, co?

I właśnie to słowo gospodyni stało się kroplą, która przelała czarę. Nie jestem służącą, nie jestem sprzątaczką, jestem jego żoną! Dwadzieścia lat byłam jego żoną! A on na rocznicę daje mi narzędzie do pracy, a sobie zabawkę.

Czy to obraźliwe? I to jak! Poczułam się nie jak kochana kobieta, ale jak element wyposażenia kuchni.

Ale, dziewczyny, nie dałam po sobie poznać. Uśmiechnęłam się słodko i powiedziałam:

Dziękuję, kochanie. Prezent wspaniały. Bardzo przydatny.

Był tak zajęty swoją plazmą, iż choćby nie zauważył lodowatego tonu w moim głosie. Ech, szkoda, iż tego nie zobaczył

Całą noc prawie nie spałam. W głowie dojrzewał plan. Podstępny, może trochę zuchwały, ale, jak sądziłam, całkowicie sprawiedliwy.

Na górnej półce w szafie leżały drogie perfumy, które dla niego odłożyłam mój prezent na rocznicę. Ale po odkurzaczu i tym nieszczęsnym gospodyni zrozumiałam: wręczyć ten flakon to znaczy przełknąć urazę. A nie zamierzałam milczeć. Nie, czekało na niego zupełnie inne świąteczne niespodzianki.

Rano wstałam wcześniej niż on. Igor jeszcze spał, a ja cicho wyjęłam z szafki dwie ładne paczuszki, które przygotowałam wcześniej. Do jednej włożyłam nowiutkie, błyszczące wiaderko na śmieci kupiłam je tydzień temu do domowych porządków. Do drugiej gumową przepychaczkę do toalety. Obie paczki zawiązałam wstążkami z kokardami, jak przystało.

Gdy Igor się obudził i wyszedł do kuchni, sącząc poranną kawę, z najbardziej uroczystym uśmiechem wręczyłam mu te prezenty.

Z okazji rocznicy, kochanie! To dla ciebie!

Zaciekawiony, zaczął rozpakowywać. Najpierw wiaderko, lśniące, gospodarcze. Potem przepychaczkę, dumnie wyjętą z drugiej paczki.

Warto było widzieć jego minę w tej chwili! To był prawdziwy majstersztyk! Zastygł w środku kuchni, zdezorientowany, z wiaderkiem w jednej ręce i przepychaczką w drugiej. Jego wzrok biegał między prezentami a mną, jakby próbował znaleźć w tym logikę.

To co? w końcu wyjąkał.

Prezent, kochany! odparłam słodkim tonem. Dla prawdziwego gospodarza. Bardzo praktyczny, prawda? W końcu to ty odpowiadasz za śmieci i zatkane rury. Pomyślałam, iż taka zacna praca zasługuje na nowoczesne narzędzie!

Milczał. Ale po tym, jak na jego szyi pojawił się rumieniec, a szczęka zaczęła drżeć, zrozumiałam dotarło. Dotarło do niego wszystko: odkurzacz, gospodyni, cała jego wczorajsza nietaktowność. Zobaczył siebie w lustrze, które mu podsunęłam

Tego samego dnia wrócił do domu z ogromnym bukietem moich ulubionych róż i biletami do teatru. A wiaderko z przepychaczką do dziś stoją w szafce, jako niemy wyrzut i pomnik jego praktyczności. I wiecie, co najciekawsze? Od tamtej pory wynosi śmieci bez przypominania. Oto jak można wyciągnąć korzyść choćby z takiej sytuacji.

Drodzy przyjaciele, dziękuję, iż byliście dziś ze mną! Wasze lajki to najlepsza nagroda! A w komentarzach z chęcią przeczytam wasze historie zawsze są niesamowite.

Idź do oryginalnego materiału