Wedle statystyk Europejskiej Agencji Kolejowej do najbezpieczniejszych środków bezpieczeństwa należą samoloty, statki oraz pociągi. Mimo to wiele osób nie ma odwagi wsiąść na pokład pierwszej z wymienionych maszyn. Dzieje się tak m.in. z powodu lęku przed wysokością czy braku poczucia kontroli. Niemniej dane nie kłamią. W wypadkach drogowych ginie choćby 1,3 mln osób rocznie. Szacuje się, iż jadąc samochodem na lotnisko ryzyko, iż umrzesz, jest choćby 15 razy większe niż podczas lotu. Ogólnie mowa o szansie 1 do 1,26 miliona lotów. Nie zmienia to jednak faktu, iż katastrofy z udziałem samolotów, choć zdarzają się wyjątkowo rzadko, od zawsze wzbudzają przerażenie.
REKLAMA
Zobacz wideo Samolot lądował na boisku! Chwile grozy
Co wydarzyło się 9 maja 1987 roku? "Dobranoc, do widzenia"
W sobotę 9 maja 1987 roku miała miejsce największa pod względem ofiar katastrofa w historii polskiego lotnictwa. Samolot Polskich Linii Lotniczych LOT Ił-62M "Tadeusz Kościuszko" wystartował z Warszawy, a jego celem był Nowy Jork. Niestety już po godzinie doszło do poważnej awarii silnika, przez którą podczas podchodzenia do awaryjnego lądowania, maszyna rozbiła się w Lesie Kabackim. Zginęli wszyscy obecni na pokładzie, czyli 183 osoby. - Zrobimy wszystko, co możemy - powiedział na minutę przed zderzeniem z ziemią kapitan. Jego ostatnimi zarejestrowanymi słowami z godziny 11:12 były natomiast: "dobranoc, do widzenia! Cześć, giniemy!". Głównym powodem katastrofy były wady konstrukcyjno-technologiczne silnika.
Ostatnie słowa pilotów przed katastrofą przyprawiają o gęsią skórkę. "Koniec z nami"
Czarna skrzynka to potoczna nazwa rejestratora parametrów lotu, czyli urządzenia, zainstalowanego w maszynie, którego głównym zdaniem jest ułatwienie badania ewentualnych wypadków lub incydentów. To właśnie z ich pomocą często można poznać ostatnie słowa wypowiedziane przez pilotów chwilę przed rozbiciem. Niektóre z nich na długo zapadają w pamięć. Smutnym przykładem może być katastrofa z 5 stycznia 1969 roku, kiedy ostatnimi zarejestrowanymi słowami na pokładzie lotu Ariana Afghan Airlines flight 701 było "koniec z nami". Podczas lądowania we mgle samolot uderzył w dom. Zginęło 50 osób.
Ostatnie słowa chwilę przed katastrofą lotniczą Samolot. Zdj. ilustracyjne. Fot. pexels.com / pixabay
W 2009 roku jedna z tragedii rozegrała się nad Oceanem Atlantyckim. Mowa o locie Air France 447, którym podróżowało 228 osób. Wszyscy zginęli, a chwilę przed tragedią padły słowa: "cholera, rozbijemy się, to się nie może dziać naprawdę". Natomiast w 1989 roku pilot lotu Surinam Airways 764 powiedział: "to by było na tyle, jestem martwy". Życie straciło wtedy 176 podróżnych. W 1995 roku pilot lotu Atlantic Southeas Airiles 529 pożegnał się słowami "kocham Cię, Amy", zaś podczas katastrofy Air Canada 621, w której zginęło 109 osób padły słowa - "Pete, przepraszam, Pete, przepraszam".
Jaka była największa katastrofa w historii lotnictwa? "Pędzi na nas"
Największą katastrofą lotniczą pod względem liczby ofiar była ta, która wydarzyła się 27 marca 1977 roku o godzinie 17:05 czasu lokalnego na Teneryfie. Podczas kołowania zderzyły się wtedy ze sobą dwa Boeingi 747, jeden linii KLM, drugi linii lotniczych PanAm. Zginęły wtedy 583 osoby. - Tam jest... patrzcie, ten s******n pędzi na nas! Uciekać! Uciekać! Uciekać" - brzmiały ostatnie zarejestrowane przez czarną skrzynkę słowa wypowiedziane przez pilotów.