Należy do nich Kasia Mastroianni, która na instagramowym profilu chętnie dzieli się przemyśleniami i poradami w zakresie wystroju wnętrz. W jednym z nagrań wymieniła trzy, można by rzec relikty PRL-u, które jednym wciąż śnią się po nocach, a inni wspominają je z łezką w oku.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak sprzątano w 1998 roku? Sprawdziliśmy tamte triki!
Te rzeczy z PRL-u powinny wrócić do łask? "Drewno na ścianach to jest klasa sama w sobie"
- Ja doskonale rozumiem, iż my jesteśmy wszyscy straumatyzowani peerelowską boazerią. Każdy polski korytarz wyglądał tak samo. Ale to nie o samo drewno chodzi, a o to, iż było tego po prostu za dużo, miały ten żółtawy obrzydliwy odcień - przyznaje autorka nagrania. Stwierdza jednak, iż w przypadku boazerii wystarczyłoby nieco nad nią popracować. W wielu wnętrzach świetnie sprawdziłoby się drewno w kolorze matowego orzecha albo panele angielskie. Warto pamiętać, iż boazeria to też dobra akustyczna izolacja, ciepło i przytulność. - Drewno na ścianach to jest klasa sama w sobie - podsumowuje.
I patrząc po komentarzach, sporo osób jest podobnego zdania. Jednak dla wielu to wciąż ciężkie przeżycie. Opowiedziała nam o tym jedna z naszych rozmówczyń. - Boazeria niech nie wraca, bo pod tym się zalęgały robaki czasem albo pleśń i nie było tego widać. Mam z nią jeszcze takie wspomnienie, jak nasz sąsiad całe lata 90. w każdy weekend ciął piłą elektryczną deski na boazerię, żeby cały dom od środka wyłożyć. Hałas był nie do zniesienia. I jak skończył, to nastały lata 00. i koniec boazerii. W każdy weekend to znowu ściągał - zaśmiała się.
Na liście znalazło się również coś, co przywołuje już raczej pozytywne skojarzenia. - Magiel. Możesz mieć wszystkie pieniądze tego świata, ale jeżeli kantami twojej pościeli nie można kroić gorącego chleba, to nie jest luksus. [...] Wyprasowana pościel to nie jest tylko estetyczna fanaberia, to również sposób na przedłużenie trwałości materiału i doskonały pomysł dla alergików - zachwala Mastroianni. I tu już pojawiło się sporo poparcia ze strony internautów, jak i naszych rozmówców.
Chwała Bogu! Wreszcie ktoś mówi o prasowaniu pościeli.
Uwielbiałam chodzić z mamą do magla odebrać pościele i obrusy. Zapach? Nie do zapomnienia.
- Jak byłam w podstawówce, moja mama regularnie (tak z raz w miesiącu najrzadziej) oddawała rzeczy do magla - wspomina nasza rozmówczyni. - W pewnym momencie ja się tym musiałam zająć. Zimą woziłam taki prostokącik pościeli opakowanej w ręcznik spięty agrafkami na sankach do magla. I się wstydziłam, iż z tym jadę, bo durne dzieciaki się ze mnie śmiały (bez sensu, iż się wstydziłam, no ale tak było). Magiel pachniał bardzo ładnie.
Kolejna osoba ma co prawda niezbyt miłe wspomnienia, jednak nie są związane z samym maglowaniem pościeli. - Moja babcia kupiła maglownicę do domu. To tak na wypadek, jakbyśmy mieli za dużo miejsca. Sześć osób na 35 mkw, do tego jeszcze pies. No i maglownica - kwituje. A my już sobie wyobrażamy to niezbyt drobne urządzenie wciśnięte między ściany kawalerki.
"Ten mebel zrobił dzieciństwo całej epoce milenialsów", "Skarb"
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć bujanego fotela. - Twój dziad i pradziad to się w grobie przewracają, widząc, iż ty ten piękny, drewniany bujany fotel dałeś do piwnicy. Ten mebel zrobił dzieciństwo całej epoce milenialsów. Bo my mamy potrzebę ruszania się. A musimy teraz wszyscy siedzieć na jakimś niewygodnym twardym narożniku, bo minimalizm - oburza się pół żartem autorka.
Fotel bujany zawsze chciałam, ale jednocześnie boję się w nim bujać
Bujany fotel... Marzenie. Najlepsze wspomnienia i jak dla mnie uczucie spokoju i komfortu
- piszą internauci.
Ciepłe wspomnienia wywołałyśmy również u naszej rozmówczyni, która nie zamieniłaby tej perełki, na nic innego. - Fotel bujany mam po babci. To najstarszy mebel w moim domu i skarb. Wszystkie meble z sieciówek i te na wymiar się dawno rozpadną, a on będzie trwał. Nie do zdarcia - kwituje.
Co powinno wrócić, a o czym lepiej zapomnieć? "Syf, brud, plamy"
Skoro już zaczepiłyśmy w tym temacie kilka osób, zapytałyśmy je, co jeszcze dodałyby do listy rzeczy sprzed kilku dekad, które powinny wrócić, a także, o których zdecydowanie powinniśmy zapomnieć na wieki wieków. W tej pierwszej kategorii wymieniły:
Mleko w szklanych butelkach, które mleczarz podstawia pod dom - a nie nierozkładalne kartoniki, stanowiące konglomerat surowców nie do odzyskania.
Skupy makulatury i butelek. - Niejeden dzieciak tak sobie zarobił na fajne buty albo kurtkę (przy okazji sprzątając dziadkom piwnicę) - mówi jedna z osób.
Kioski Ruchu, w których jest i kultura w postaci komiksów, i zapałki, i zmywacz do lakieru do paznokci. - Same niezbędne rzeczy krok od domu - wymienia.
Paczki świąteczne z zakładu pracy dla dzieci pracowników - obowiązkowo z pomarańczą.
Wśród rzeczy, które według zaczepionych przez nas osób zdecydowanie nie powinny znów ujrzeć światła dziennego, znalazło się kilka typowych dla lat 80., 90. i 00. elementów wystroju wnętrz. Numer jeden to wykładziny podłogowe. Nasza rozmówczyni nie ma z nimi zbyt ciepłych skojarzeń: - Syf, brud, plamy - wymienia. Pojawiło się także wykładanie ścian korkiem, froterowanie podłóg oraz fototapety. - Niech nie wracają - kwituje krótko kolejna osoba.
A co wy sądzicie o kontrowersyjnej, jak się okazuje boazerii? Co jeszcze chętnie przywrócilibyście do dawnej świetności, a czemu mówicie zdecydowane "nie"? Powspominajmy. Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.












