Noszenie ładunków na plecach w trudnych, górskich warunkach to praca, która wymaga nie tylko siły fizycznej, ale także wytrwałości i hartu ducha. Choć w dobie nowoczesnych technologii mogłoby się wydawać, iż taki zawód odszedł do lamusa, to tragarze wciąż odgrywają kluczową rolę w zaopatrywaniu odległych schronisk w Tatrach. Spotkanie ich na szlaku jest dla wielu turystów niezapomnianym doświadczeniem.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy możemy się obejść w górach bez zbiorników?
Jak nazywają się tragarze w górach? Jak dostarczane jest jedzenie do schronisk w górach?
Nosicze to współcześni spadkobiercy zawodu o tradycji sięgającej XIX wieku. Dawniej, turyści wędrujący po Tatrach zatrudniali przewodników, którzy pomagali im nie tylko w nawigacji, ale także w noszeniu bagaży. Z biegiem lat charakter tej profesji uległ zmianie. Nosicze już nie pracują dla piechurów. Zaopatrują wysokogórskie schroniska, zwłaszcza po słowackiej stronie Tatr. Polskie chaty, położone zostały na mniejszych wysokościach i dlatego też rzeczy niezbędne do ich funkcjonowania mogą być dostarczane samochodami, quadami czy wyciągami towarowymi. Z tego powodu po tej stronie gór tragarze widywani są niezwykle rzadko.
Ile może unieść tragarz? Wyzwanie dla ciała i ducha
Noszenie towarów w górach to nie tylko fizyczne wyzwanie, ale także próba siły woli. Każdy nosicz dźwiga na plecach ładunki ważące od 60 do 70 kilogramów, co jest nie lada wyczynem na śliskich, stromych szlakach. O tym, jak trudna jest to praca przekonał się Paweł Marciocha, znany podróżnik, który próbował unieść plecak tragarza.
Miałem okazję spróbować zrobić kilka kroków z 75 kg na plecach! Ciężko było mi ustać na płaskim, a co dopiero iść po szlaku, po śliskich kamieniach czy trzymając się łańcuchów! Szacun!
– napisał Marciocha na Instagramie. Internauci gwałtownie podchwycili temat, komentując, iż dla wielu z nich noszenie choćby lekkiego plecaka po górach jest wyzwaniem.
75 kg!!! A tymczasem są ludzie, którym ciąży opakowanie po batonie lub butelka po napoju i zostawiają je na szlakach
Turyści również mogą wnieść rzeczy do schroniska - przy wejściu na szlak jest budka, z której można wziąć rzeczy na miarę naszych możliwości
Spotkałam ich i nie mogłam uwierzyć, iż robią to adekwatnie za darmo!
Spotkaliśmy na szlaku, ale też trafiłam po słowackiej stronie do kawiarenki prowadzonej przez nosicza, w tle były zdjęcia i filmy puszczone z wypraw, a Pan chętnie opowiadał. Ogromny szacunek
- czytamy w komentarzach pod postem. Tatrzańscy nosicze pokazują, iż mimo postępu technologicznego, tradycje i ludzka siła wciąż odgrywają kluczową rolę w zaopatrywaniu górskich schronisk.
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.