Za chwilę zacznę się szykować na TOXIKową imprezę w Chicago Bar, ale wcześniej pokażę Wam kilka z ostatnich zakupów. Na opisanie i umiejscowienie na ścianach czy półkach czeka 5 razy tyle, ale moje 4 tygodnie rehabilitacji zabrało mi kupę czasu, unieczynniło prawą łapę i zmusiło do chodzenia spać koło północy, a zwykle o tej porze zabierałam się za podobne zajęcia… resztą zakupów będę się więc chwalić za parę-paręnaście dni, gdy minie ostatni tydzień wycieczek na os. Piastów 40 i z powrotem.
Po pierwsze więc: głęboki talerz, zdobiony dwukolorowym drukiem transferowym, Societe Ceramique – Maestricht, 1863-91, bo w 1891 roku kompania zaczęła dodawać do sygnowania „made in Holland„, a tu w sygnaturze sam roześmiany zwierz na 2 łapach, brak oznaczenia kraju produkcji.
I 3 talerze, 1 obiadowy płaski i 2 deserowe, z cudnym niebieskim zdobieniem transferowym, wyprodukowane przez Villeroy&Boch w Torgau w jednej z fabryk pozyskanych w czasie dwudziestolecia międzywojennego, pozostałe w Bonn i Wrocławiu.
Nie jest to więc jakiś super antyczny antyk, bo zaledwie stuletni, ale kupiłam dla wyjątkowo urokliwego wzoru i rzadkiego miejsca produkcji.
Dzisiejszy post potraktujcie jako zapowiedź czegoś bardziej spektakularnego, starszego i rzadszego.
Zdjęcia pochodzą z postów sprzedażowych.
więcej w tej kategorii: https://drzoanna.wordpress.com/category/porcelana/