Na początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, na ulicach Berlina pojawił się wysyp wysprejowanych haseł „To nie jest nasza wojna”. Jedno z nich namalowano na budynku, gdzie wówczas swoją pracownię miał Yuriy Biley. W reakcji artysta, ale też inne podobnie myślące osoby, zaczęły wykreślać z napisów słowo „nie”. W Polsce, mimo iż takich napisów na ścianach budynków doświadczamy rzadziej, mechanizmy wyparcia i zaprzeczania realnemu wpływowi wojny w Ukrainie na całą Europę bywają podobne. Temat jest niewygodny, odsuwany, nie nasz. Udajemy, iż nie dotyczy nas choćby wtedy, kiedy wojna zza wschodniej granicy daje o sobie znać na polskim terytorium.
Yuriy Biley, ukraiński artysta mieszkający w tej chwili we Wrocławiu, pyta o to, gdzie jest wojna – czy pozostało daleko, czy nagle już blisko – i jak odnaleźć się między skrajnymi reakcjami: zaprzeczania zagrożeniu z jednej strony, a kupowania plecaków ewakuacyjnych z drugiej. Jego wystawa Schrony, ukrycia, szczeliny. To gdzieś dalej, nie ma obawy. A teraz bliżej, jeszcze bliżej ma formę interwencji w tkankę miejską. Skupiając się na swoim najbliższym otoczeniu, osiedlu Plac Grunwaldzki, artysta mapuje infrastrukturę bezpieczeństwa. Spośród licznych obiektów tego typu, które znajdują się w najbliższej okolicy wybiera trzy. Początkowo miało być ich więcej, ale zarządzający schronieniami nie zgodzili się na ich udostępnienie. Powód, jak domyśla się artysta, jest jasny – wstyd spowodowany ich zaniedbaniem. Mimo to, organizacja wydarzenia choćby w trzech lokacjach musiała być nie lada wyzwaniem. Spacerując po na co dzień zamkniętych przestrzeniach od razu daje się odczuć gigantyczny wkład pracy, nie tylko twórczej, ale też produkcyjnej. Bo, co trzeba podkreślić, interwencje Bileya wykraczają poza artystyczny komentarz.
Centralnym miejscem ekspozycji są podziemia kamienicy, w której od kilku lat mieszka artysta. Część jej piwnicy to wybudowany w latach 50. XX wieku schron, którego celem miała być ochrona przed zagrożeniem nuklearnym. Biley, w porozumieniu z ekspertami, odremontował schron przywracając część jego dawnych funkcji. Oprócz odgruzowania i odnowienia przestrzeni, instalacji i sprzętów, wyposażył go w niezbędne przedmioty oraz zapasy wody i żywności. W tych okolicznościach prezentowane są archiwalne artefakty, m.in. instrukcje użycia schronów z lat 70. i praca artystyczna – film stworzony wspólne z Piotrem Blajerskim, w którym artyści przedstawiają proces remontu schronu, grając z konwencją dokumentu.
Drugie z miejsc to znajdująca się w parku nieopodal szczelina przeciwlotnicza. Sam obiekt jest niedostępny, ale wejścia do niego zostały odmalowane, zgodnie z oryginalnym stanem, fluorescencyjną farbą. Tuż obok znalazły się dwie prace z cyklu Wartość tych słów zależy również od Ciebie. Wcześniej pokazywane w galeriach jako kolaże fotograficzne, tym razem stanęły w przestrzeni miasta, niczym ich pierwowzory – szyldy przydrożne fotografowane przez Władysława Hasiora. Ich estetyka, silnie kojarząca się z propagandą PRL nie została zmieniona, ale drobne korekty liter i znaków, jak dodanie znaku zapytania do hasła „Idziemy słuszną drogą”, poskutkowały znaczącymi przesunięciami sensu.
Ostatnia część wystawy zaaranżowana została na terenie Uniwersytetu Medycznego, w zbudowanym przez Niemców ukryciu. Wśród znajdujących się tam prac (m.in. instalacja odnosząca się do nielegalnych pushbacków na granicy z Białorusią) duże wrażenie robi video 2125. Artysta nagrał wspomnienia małżeństwa, które przeżyło II wojnę światową. Nie ingerował w ich opowieść. Prosił jedynie by przesunęli relacjonowane zdarzenia o 100 lat wprzód, a zamiast o drugiej, mówili o trzeciej wojnie.
Wystawa trwała tylko przez weekend, ale jej przygotowanie zajęło wiele miesięcy pracy nie tylko koncepcyjnej i artystycznej, ale też fizycznej i administracyjnej. W efekcie Schrony… są dalekie od sensacyjności. Przekaz wystawy jest zdecydowany, ale nie panikarski. To z jednej strony pytanie o naszą umiejętność wyciągania wniosków z historii. Z drugiej – zwrócenie uwagi na stan infrastruktury bezpieczeństwa. Artysta podkreślał, iż ma nadzieję, iż schrony nigdy nie będą musiały zostać użyte, ale równie mocno liczy na to, iż zostaną w sposób systemowy przywrócone do stanu używalności. Na razie takie działania nie są podejmowane. Całość aranżacji schronu przy ul. Skłodowskiej-Curie sfinansowana została z funduszy wystawy realizowanej przez Wrocławski Instytut Kultury i platformę międzynarodowych rezydencji Magic Carpets. Sztuka, jak to często bywa, wyprzedziła zorganizowane działania w skali miasta czy państwa. Ale również jak zazwyczaj, nie została potraktowana jako istotny prototyp, a jedynie jako „piękny obywatelski gest”. Gest Yuriya na pewno jest piękny, ale – jak z przekąsem skomentował artysta w rozmowie ze mną – choćby nie obywatelski, bo przecież on obywatelem Polski nie jest.
Joanna Glinkowska


![Dzień Kultur Europejskich w Starym Ogólniaku. Młodzież zaprezentowała różne kraje [zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/11/Dzien-Kultur-Europejskich-w-Starym-Ogolniaku.-Mlodziez-zaprezentowala-rozne-kraje-11.jpg)










