Tajemnicze odkrycie pod wanną

newsempire24.com 1 tydzień temu

Znalezisko pod wanną

Tydzień spędzony z gorączką i kaszlem w łóżku przeszedł do przeszłości. Marzena przeciągnęła się w łóżku i uśmiechnęła. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuła się naprawdę dobrze. Poranek rozpoczął się od promieni słońca, które przedzierały się przez zasłony. Marzena była pełna energii i zdeterminowana.

— No to co, czas na kawę i porządki! — powiedziała radośnie do siebie, wstając z łóżka.

W kuchni czekał na nią mąż, Sławek, który już pił kawę i przeglądał wiadomości na swoim starym laptopie.

— Dzień dobry — mruknął, nie odrywając wzroku od ekranu.

— Dzień dobry! — odpowiedziała radośnie Marzena. — Dziś czuję się jak milion dolarów! Postanowiłam zrobić wielkie porządki. Łazienkę sprzątnę nowym środkiem, który kupiłam przed chorobą.

Sławek tylko kiwnął głową, wyraźnie nie dzieląc jej entuzjazmu.

— Może innym razem? Dlaczego akurat w mój dzień wolny? Jeszcze mnie do tego wciągniesz, a chciałem odpocząć…

— Nie martw się, kochanie, mój zapał wystarczy za nas oboje! — zapewniła go Marzena, dopijając kawę i dojadając tost z awokado.

Nuciła coś pod nosem, wciągając gumowe rękawiczki. Jak dobrze, iż dzieci dorosły i sprzątać można rzadziej! Córkę wydaliśmy za mąż rok temu, syn od września studiuje i mieszka w akademiku… Trzeba do nich zadzwonić! Marzena sięgnęła po nowe czyszczące mleczko, które obiecywało blask i świeżość w kilka chwil. Jej czuły po chorobie nos nie wyczuł w zapachu chemii, przeciwnie, pachniało lawendą czy czymś równie przyjemnym.

Najpierw zabrała się za umywalkę, potem za toaletę, a na końcu za wannę. Środek działał, a zapach łąkowych kwiatów wypełnił całe pomieszczenie.

— No proszę! — powiedziała z zachwytem, patrząc na lśniącą powierzchnię. — Teraz wyglądasz jak nowa!

Jej entuzjazm nie wygasł. Marzena postanowiła, iż skoro już zaczęła sprzątać, to doprowadzi sprawę do końca. Uklękła i zajrzała pod wannę.

— Och, ile tu kurzu! — zawołała, sięgając po szmatę.

I wtedy jej wzrok padł na coś błyszczącego. Marzena wyciągnęła rękę i wyciągnęła szklaną słoiczkę po kawie. W środku znajdowały się starannie złożone banknoty.

— Co to jest? — zdziwiła się, otwierając słoiczek.

Marzena wyszła z łazienki z słoikiem w rękach. Sławek przez cały czas siedział przed laptopem, ale widząc jej wyraz twarzy, zaniepokoił się.

— Sławku, co to jest? — zapytała, pokazując słoik.

Zamarł na chwilę. Potem przez twarz przebiegł mu nerwowy tik, ale gwałtownie się opanował i wzruszył ramionami:

— Nie wiem. Skąd mam wiedzieć? Może to twoja skrytka? — powiedział i przełknął, patrząc na słoik tak, jakby zawierał ostatni kawałek chleba na ziemi.

W jego spojrzeniu była źle skrywana ból, ale Marzena tego nie zauważyła. Już otworzyła słoik i z niedowierzaniem wyciągnęła pieniądze.

— Moja skrytka? — zaśmiała się Marzena. — Nie chowałabym pieniędzy pod wanną. To zdecydowanie twoja robota.

Sławek uniósł ręce do góry, jakby się poddawał, znów przełykając nieprzyjemny ślinotok w gardle.

— Przysięgam, nie mam pojęcia, skąd to się tu wzięło. Może poprzedni właściciele zapomnieli?

Marzena zmrużyła oczy.

— Mieszkamy tu już pięć lat. Nie sądzę, by zostawili tu pieniądze.

Sławek starał się wyglądać swobodnie, uważając na każdy ruch rąk Marzeny. Żona uznała jednak, iż skoro znalazła pieniądze, to teraz należą do niej. Uśmiechając się, przeliczyła banknoty. Jej oczy zabłysły zdrową chciwością.

— No cóż, skoro nikt się nie przyznaje, to mam szczęście — powiedziała.

Sławek próbował się wtrącić. Zauważył łzawy głos, ledwo panując nad emocjami:

— Może kupimy coś pożytecznego? Na przykład nowy laptop? Ten ledwie zipie. Mam na oku jeden, z mocnym procesorem…

— Laptop? — parsknęła Marzena. — Po co mi twój laptop? Mam lepszy pomysł.

Następnego dnia Marzena wróciła do domu z pięknym pudełkiem. W środku znajdował się zestaw biżuterii: kolczyki, pierścionek i delikatny wisiorek. Dumna pokazała je Sławkowi.

— I jak? — zapytała, zakładając pierścionek i promieniejąc z zachwytu, czując się jak Kleopatra. — Prawda, iż jeszcze niczego sobie?

Wyraz jej twarzy jasno dawał Sławkowi do zrozumienia: “tylko spróbuj powiedzieć, iż nie!”

— Pięknie — odpowiedział mąż, starając się ukryć rozczarowanie i gorycz. — Jesteś najpiękniejsza, boję się, iż teraz ktoś mi cię podbierze.

Marzena przez cały wieczór paradowała w nowej biżuterii, opowiadając o swoim znalezisku i szczęśliwym zakupie wszystkim: przyjaciółkom, mamie i teściowej. Przed snem, o dziesiątej, starannie ułożyła swoje skarby na szafce nocnej, by rano od razu założyć je do pracy.

Sławek długo nie mógł zasnąć, czego nie można powiedzieć o Marzenie — zasnęła już po piętnastu minutach. Wiedząc, iż sen żony jest mocny, Sławek ostrożnie zakradł się do drzwi balkonowych i wysunął swoje zmartwione ciało na zewnątrz. Tam, w pudełku po wyciskarce do soków, znalazł schowaną paczkę papierosów, obok była paczuszka miętowej gumy do żucia.

Najpierw zapalił papierosa. adekwatnie to rzucił palenie dawno temu… Marzena nalegała z powodu częstych zapaleń oskrzeli i zapaleń płuc. Notabene, w zeszłym roku obyło się bez żadnej sezonowej infekcji! Trochę się uspokoiwszy po dawce nikotyny, Sławek wydobył telefon i wybrał numer przyjaciela.

— No cóż, stary — powiedział — do gry nie dołączę jeszcze długo, będziecie musieli sobie sami radzić… Żona znalazła moją skrytkę. Przez pół roku odkładałem, akurat uzbierała się potrzebna suma. A ona wzięła i kupiła sobie biżuterię.

— Ciężki temat — współczuł przyjaciel. — Cóż, jeszcze uzbierasz.

Sławek westchnął i spojrzał na sypialnię. Marzena słodko spała, a na szafce obok niej leżała jej nowa biżuteria, lśniąca i zupełnie dla niego bezużyteczna, ale sprawiająca, iż była tak zadowolona.

— No, tak… Przynajmniej żona się ożywiła. choćby powiedziała, iż dla takiej biżuterii warto zrzucić kilka kilogramów, bo nie wygląda wystarczająco efektownie. To choćby się cieszę, iż tak się uszczęśliwiła.

Następnego ranka Marzena znów była w świetnym humorze. Włożyła nowe kolczyki i wisiorek, podziwiając swoje odbicie w lustrze.

— I jak, dobrze wyglądam? — zapytała Sławka.

— Wspaniale — odpowiedział, starając się szczerze uśmiechać, podziwiając jasne oczy żony.

Tak, kobiety trzeba czasem rozpieszczać! Ale w głębi duszy już planował, gdzie ukryje następną skrytkę. Tym razem na pewno nie pod wanną…

Idź do oryginalnego materiału