Tajemnicza tradycja przetrwała wieki. Kobiety wciąż nie mają tu wstępu

g.pl 1 tydzień temu
Są miejsca, które kuszą turkusową wodą, oliwkowymi gajami i spokojem. Niektóre jednak budzą kontrowersje, a wszystko za sprawą obowiązujących od setek lat zasad. Półwysep Chalkidiki to wakacyjny raj, który jest jednocześnie jednym z ostatnich bastionów męskiego świata. Znajduje się tam historyczny teren, na którym wciąż nie ma prawa stanąć kobieca stopa.
Mapa północnej Grecji jest dość fascynująca. Można ujrzeć na niej kształt przypominający dłoń z trzema palcami. To malowniczy region Chalcydycki, który składa się z trzech półwyspów - Kassandra, Sithonia i Athos. Każdy z nich jest inny. Kassandra to rozrywkowe miejsce, idealne dla turystów, którzy stawiają na życie nocne. Sithonia jest bardziej dzika i spokojna, pełna ukrytych plaż, winnic oraz zatoczek. Athos natomiast jest miejscem tajemniczym i niedostepnym - niemalże całkowicie odseparowanym od świata zewnętrznego. To duchowa republika mnichów, która stanowi w Europie prawdziwą sensację.


REKLAMA


Zobacz wideo Pożary na greckiej wyspie Evia. Do akcji wkroczyły samoloty gaśnicze


Grecka republika mnichów, w której zatrzymał się czas. Tam żyje się inaczej
Wiele turystów wybiera Kassandrę i Sithonię ze względu na cudowne krajobrazy, rajskie plaże i sprzyjającą pogodę. Mimo to największe emocje budzi wschodni "palec" regionu Chalkidiki, a dokładniej Święta Góra Athos. To jedno z najbardziej niedostępnych miejsc w Europie, gdzie czas zatrzymał się w okresie średniowiecza. Choć terytorium należy do Grecji, rządzi się własnymi, unikatowymi prawami. Znajduje się tam 20 prawosławnych klasztorów, zamieszkiwanych przez około 2 tys. mnichów, oraz liczne pustelnie i skity. To centrum duchowości i styl życia, który nie zmienił się od setek lat. W tym miejscu nie ma hoteli, nowoczesnej infrastruktury, a choćby kobiet. Mnisi żyją według bizantyjskiego rytmu, codziennie modląc się, pracując i stroniąc od cywilizacji. Ich dyscyplina intryguje do dziś, ale niektóre z wyznawanych zasad potrafią być dla współczesnych umysłów wręcz nie do pojęcia.


Athos z zakazem wstępu dla kobiet. Wierzą, iż ich obecność zakłóca relacje z Bogiem
Najbardziej kontrowersyjnym aspektem Góry Athos jest oficjalny zakaz wstępu dla kobiet. Rygorystyczne zasady wskazują, iż nie mogą one zarówno wchodzić na teren republiki, jak i podpływać do brzegu. W tym przypadku limit wynosi 500 metrów, co jest weryfikowane przez mnichów. Takie prawo zostało ustanowione w 1060 roku. Mężczyźni również nie mogą wkraczać na teren duchowy bez wcześniejszej zapowiedzi. Muszą złożyć specjalny wniosek - najlepiej kilka tygodni przez planowaną wizytą. Obowiązują bowiem limity, a wjazd możliwy jest tylko z tak zwaną wizą pielgrzyma, czyli diamonitirionem. Za całą procedurę odpowiada Biuro Pielgrzyma w Salonikach. Na terenie republiki obowiązują też inne surowe zasady. Nie wolno filmować, a fotografowanie możliwe jest jedynie za zgodą mnichów. Wymagany jest także odpowiedni, skromny strój - długie spodnie i koszula z długim rękawem.
Zobacz też: Niepokojące sygnały dla podróżnych. Chcą wprowadzić opłaty na słynnej trasie
Na Athos można dostać się jedynie drogą morską. Odwiedzający zwykle decydują się na rejs statkiem wypływającym z portu w Uranupoli, by podziwiać to tajemnicze miejsce. Taka przyjemność kosztuje około 25 euro, a więc ponad 100 złotych. Mimo presji ze strony współczesnego świata tradycja Athos trwa. Nie da się jednak ukryć, iż zamknięta enklawa, która wyklucza połowę ludzkości, może wywoływać skrajne emocje i przyciągać coraz większą liczbę turystów spragnionych wrażeń.


Źródła: turystyka.wp.pl, onet.pl, weselenawypasie.pl


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału