Po studiach pedagogicznych Weronika wróciła do rodzinnego miasta, marząc o pracy w swoim dawnym liceum. Już jako uczennica wszyscy wiedzieli, iż chce zostać nauczycielką.
„Nasza Weronka jest uparta i wytrwała, na pewno osiągnie swój cel” mówili o niej koledzy i choćby nauczyciele.
Pewnego dnia do szkoły weszła pewna siebie młoda kobieta i skierowała się do gabinetu dyrektora.
„Dzień dobry, Pani Katarzyno.”
„Dzień dobry” dyrektorka podniosła wzrok znad okularów. „Słucham Ojej, Weronika Nowicka, czyżby to ty?” wstała z miejsca.
„To ja, Pani Katarzyno, własną osobą. Obiecałam, iż wrócę do naszej szkoły.”
„Cieszę się, Weroniko masz na imię po ojcu Stanisławie? Więc Weronika Stanisławówna nauczycielka historii. Brawo, spełniłaś marzenie.”
Tak zaczęła się jej droga w zawodzie. Uczniowie początkowo próbowali jej cierpliwość, ale z czasem zyskali szacunek do niej, co wiele znaczy.
Wkrótce poznała Tomasza, absolwenta politechniki, który pracował jako inżynier w miejscowej fabryce. Po roku związku oświadczył:
„Ożeńmy się, ale wstrzymajmy się z dziećmi, najpierw musimy stanąć na nogi.”
„Zgoda, ale nie przedłużajmy, dwa lata wystarczą. Co to za rodzina bez dziecka?”
Tak się stało. Ale gdy minął trzeci rok małżeństwa, plotkarze donieśli Weronice, iż Tomasz romansuje z koleżanką. Uwierzyła był przystojny, lubiany i zawsze otoczony ludźmi.
W domu wybuchła awantura. Przyznał się, obiecując poprawę.
„Przepraszam, Weroniu. Nigdy więcej. Zasługujesz na lepsze.”
Zraniona i rozczarowana, przez jakiś czas żyli jak obcy, ale Tomasz odzyskał jej zaufanie. Wydawało się, iż rana się zabliźniła. Stał się wzorowym mężem, a gdy Weronika oznajmiła ciążę, odparł:
„Nie mam nic przeciwko.”
Urodziła się śliczna córeczka Kinga. Mieli swoje troski, ale byli szczęśliwi. Tomasz kochał swoje „dziewczynki” i już nigdy nie spojrzał na inną kobietę.
Z zewnątrz wydawali się idealną parą. Weronika pielęgnowała rodzinne ciepło, choć w sercu nosiła ukrytą urazę.
„Kochanie, kupiłem bilety do cyrku!” oznajmił Tomasz.
„Tatusiu, chcę iść! Założę niebieską sukienkę!” Kinga kręciła się przed lustrem.
„Jesteś naszą księżniczką” mówił ojciec, patrząc na jasnowłosą córeczkę.
Kinga rosła jako grzeczne, pilne dziecko. Weronika dumna była z jej szkolnych osiągnięć.
„Kinga pewnie też zostanie nauczycielką” żartowali pedagodzy.
„Nie, to urodzony inżynier uwielbia fizykę i majsterkuje z tatą w garażu” odpowiadała.
Lata minęły szybko. Kinga została studentką politechniki, rzadko wracając do domu.
„Córeczko, jak idzie nauka?” pytał ojciec.
„Świetnie, tato, nie martw się.”
Minęło dwadzieścia lat. Temat drugiego dziecka nigdy nie został podjęty.
Gdy Kinga oznajmiła, iż po studniach wyjdzie za Michała, rodzice się ucieszyli.
„Rozsądna decyzja, córko. Najpierw stabilizacja.”
Plany pokrzyżowała choroba Weroniki. Tomasz nalegał na badania, ale zwlekała.
„Kasiu, nie igraj ze zdrowiem!”
W końcu trafiła do szpitala. Walka z chorobą była ciężka. Kinga i Michał odłożyli ślub, poświęcając się opiece.
Niestety, Weronika odeszła. TomaszTomasz długo rozpaczał, ale z czasem znalazł pocieszenie w miłości do Kingi i małego wnuka, którego nazywał swoim największym skarbem.