Tajemnice duszy: ratunek rodziny
Krystyna pakowała rzeczy, w myślach przewijając lata ich małżeństwa. Chciała odejść cicho, bez wyjaśnień – po prostu zostawić list i zniknąć. Tak będzie prościej dla obojga, myślała, składając ubrania do walizki. Ale każdy przedmiot, każdy drobiazg przypominał przeszłość. Oto sweter, który Marek podarował jej w drugą rocznicę ślubu. Wtedy skrytykowała jego wybór, mówiąc, iż kolor jej nie pasuje. Marek nic nie odpowiedział, tylko schował prezent do szafy. A ona i tak później nosiła ten sweter potajemnie, gdy go nie było. I oto, wciąż wisiał w jej szafie.
Krystyna nie wiedziała, co zrobić z tymi rzeczami. Wyrzucić? Zostawić? Postanowiła włożyć je do kartonu i zakleić taśmą, by nie rozrywać starych ran. Ale taśmy nie znalazła pod ręką. Przypomniała sobie, iż widziała rolkę w gabinecie Marka, gdy sprzątała tydzień temu. Weszła do jego pokoju, otworzyła szufladę biurka i zastygła. Wśród papierów leżał notes – nie byle jaki, a dziennik. Osobisty, z wytartą okładką, jakby często go otwierano.
Dłoń sama sięgnęła po niego. „Skoro już go zdradzam, odchodząc, cóż zmieni jeszcze jeden błąd?” – pomyślała. Ciekawość zmieszała się z rozpaczą. Może w tych stronach kryje się odpowiedź? Może ma inną kobietę? Albo żałuje, iż związał z nią życie? Krystyna otworzyła pamiętnik, a jej świat wywrócił się do góry nogami.
Pisał o niej. O niej! Strona za stroną – jej imię, jej nawyki, jej uśmiech. Krystyna osunęła się na fotel, nie mogąc oderwać wzroku. Marek pamiętał wszystko. choćby ten sweter, który skrytykowała. Opisywał, jak go zabolało, iż prezent się nie spodobał, jak postanowił nic już więcej nie dawać, by jej nie rozczarować. „Mama zawsze mówiła, iż wszystko robię źle. Teraz Krysia też tak myśli” – brzmiał jeden z wpisów. Krystyna poczuła, jak łzy palą oczy.
Dalej – o jego dzieciństwie. Jak matka krzyczała na niego za głośny śmiech, za żarty, za „zbędne” słowa. Jak wytykała mu brzydki uśmiech, zbyt szybką mowę. Jak kiedyś przyniósł jej bukiet z jesiennych liści, a ona machnęła ręką: „Po co mi te śmieci? Lepiej byś zerwał ładne, a nie poszarpane”. Krystyna czytała, a przed oczami widziała małego chłopca, którego wstydzono za szczerość, za chęć sprawiania radości. A ona, nieświadomie, powtórzyła ten schemat, krytykując go za sweter.
Ale najważniejsze – Marek pisał, iż ją kocha. Kocha nadal. Dumny był z jej sukcesów w pracy, zachwycał się, gdy gotowała obiad albo spała. Okazało się, iż rano nie spieszył się wyjść, tylko patrzył na nią, gdy spala, bojąc się obudzić. Zauważał, jak marszczy brwi we śnie, jak poprawia kołdrę. Ostatni wpis, z wczoraj, złamał jej serce. Marek marzył, by zaprosić ją na spływ kajakowy – tak jak w dzieciństwie, gdy był szczęśliwy. Ale bał się, iż odmówi, wyśmieje go, jak śmiała się z jego pomysłów wcześniej. „Chyba znów się nie odezwę” – kończył wpis.
Krystyna zamknęła dziennik, czując, jak w niej walą się mury, które sama wzniosła. Nie była już zdrajczynią. Zrozumiała: gdyby nie te strony, nigdy nie poznałaby prawdziwego Marka. Ich małżeństwo wisiało na włosku, ale teraz widziała drogę do ocalenia.
Drzwi zaskrzypiały – Marek wrócił do domu. Krystyna choćby nie zauważyła, jak gwałtownie minął czas. Weszła do przedpokoju, trzymając dziennik w dłoniach. Marek zastygł, widząc go, ale nie dała mu się odezwać.
– Zgadzam się – powiedziała stanowczo.
– Na co? – zdziwił się.
– Na spływ. Kajaki. Już zaczęłam pakować rzeczy – zrobiła pauzę, nabrała powietrza. – Przepraszam, Marku. Znalazłam twój pamiętnik. Nie mogłam nie przeczytać. To… najlepsze, co widziałam. Jesteś niesamowity. Najlepszy. Wstyd mi, iż myślałam inaczej. Zaczniemy od nowa? Będziemy rozmawiać, dzielić się, kochać – bez strachu?
Marek przytulił ją mocno, aż poczuła bicie jego serca. Wtulił twarz w jej włosy i szepnął:
– Nie przyszedłem tylko po obiad. Dzisiaj wszystko odwołałem. Chciałem z tobą porozmawiać, ale bałem się, że… – urwał, głos mu zadrżał.
– A może… – odsunął się delikatnie, patrząc jej w oczy – pójdziemy do sklepu? Wybierzemy ci nowy sweter? Czas zacząć nowy rozdział naszej historii, co sądzisz?
Krystyna skinęła głową, czując, jak łzy euforii spływają po policzkach. Ruszyła po torbę, ale teraz nie po to, by odejść, ale by zacząć na nowo – z człowiekiem, którego, jak się okazało, dopiero zaczynała naprawdę poznawać.
**Życiowa mądrość:** Czasem najgłębsze uczucia ukryte są w słowach, których nie wypowiedziano na głos. Warto słuchać nie tylko sercem, ale i duszą drugiej osoby.