Tajemnica piwnicy: dramat niespodziewanego bogactwa

newsempire24.com 1 tydzień temu

**Tajemnica piwnicy: dramat niespodziewanego bogactwa**

W spokojnej wsi Jaskółkowie, gdzie morska bryza miesza się z zapachem sosnowych lasów, a stare domy skrywają echa przeszłości, młode małżeństwo, Kacper i Bogna, urządzali swój nowy dom. Zaczęli od sprzątania, chcąc tchnąć życie w stare ściany. Kacper zszedł do piwnicy, by uporządkować bałagan. Wyciągnął dziesiątki słoików z przetworami, gwizdając z niedowierzaniem.

– Bognuś, twoi rodzice naprawdę tak lubią kiszone ogórki? – zawołał.

– Po co im aż tyle? – zdziwiła się żona, rozkładając ręce.

Kacper posprzątał piwnicę, a następnego dnia zabrał się za drugą, ukrytą pod warsztatem pradziadka. Tam panował chaos. Przesuwając graty, zauważył pod półką dwa dziwne cegły. Wyciągnął je, a za nimi – zardzewiałą metalową skrzynkę. Serce zaczęło mu walić. Otworzył wieko i zastygł w bezruchu.

Ostatni rok był dla Kacpra pełen zmian. Skończył studia, ożenił się z Bogną – poznali się na ekonomii. Pracowali w supermarkecie, oszczędzając na wesele. Po hucznej zabawie stanął jednak problem: gdzie zamieszkać? We wsi Kacpra mieszkała babcia, która ostatnie lata opiekowała się swoim ojcem – pradziadkiem. Ten dożył 92 lat i niedawno odszedł. Rodzice Kacpra zabrali babcię do siebie, a dom pradziadka podarowali młodym. Para była zachwycona: dom przestronny, solidny. Babcia, przepisując go na wnuka, powiedziała tajemniczo:

– Twój pradziadek był bogaty, zanim stał się dziwakiem. choćby później krzątał się po gospodarstwie, choć rankiem zapominał, co robił.

– Babciu, o co ci chodzi? – zdziwił się Kacper.

– Kacperku, przeszukaj dokładnie każdy kąt. Może znajdziesz skarb.

– No co ty, skarb? – roześmiał się.

– Nie śmiej się! Piętnaście lat temu, gdy jego pamięć zawodziła, znaleźliśmy jedną schowkę. Za to twoi rodzice kupili mieszkanie i samochód. Ale czuję, iż to nie był koniec…

Młodzi się wprowadzili i zabrali do pracy. Wyremontowali dom, wydając wszystkie weselne oszczędności – na meble już nie starczyło. Kacper, złota rączka, naprawiał stare meble pradziadka, coś przywieźli też od rodziców. Dało się żyć! Potem wzięli się za piwnice – były dwie: jedna pod domem, druga pod warsztatem. Pierwszą posprzątali szybko. Drugą, zaniedbaną od lat, Kacper porządkował sam. Wyrzucał śmieci, aż zauważył podejrzane cegły. Za nimi – skrzynkę. Drżącymi rękami otworzył… i oniemiał. Dolary! Dziesięć paczek po dziesięć tysięcy!

Wpadł do domu, zatrzaskując drzwi:

– Bognuś, zobacz, co znalazłem!

– O mój Boże! – Bogna zakryła usta. – Ile tego!

– Babcia mówiła, iż pradziadek był bogaty. Pewnie schował i zapomniał – Kacper wziął paczkę. – Te stare, z poprzedniego wieku.

– Też – potwierdziła Bogna, przeglądając kolejną.

– Dwie paczki są nowe, reszty bank nie przyjmie – westchnął.

– Dwadzieścia tysięcy starczy na własny interes – zamyślił się.

– Kacper, jaki interes w Jaskółkowie? Mieliśmy otworzyć sklep w mieście! – zaprotestowała.

– I otworzymy.

– Poczekaj, sprawdźmy, co zrobić ze starymi dolarami – sięgnęła po laptop. – Niektóre banki wymieniają, ale z prowizją.

– Niech będzie prowizja.

– Kacper, jesteśmy bogaci! – rzuciła mu się na szyję.

– Nie ciesz się za wcześnie! Wyobraź sobie, jak przyjdziemy do banku z takimi banknotami. A jeżeli zaczną pytać? Trzeba to ogarnąć.

– Ogarniemy – skinęła stanowczo.

– Jeszcze jedno, Bognuś. jeżeli wszystko wyjdzie, podzielimy się z rodzicami – twoimi i moimi. Wydali tyle na wesele. I babci damy – to jej dom. A przede wszystkim postawimy pradziadkowi porządny nagrobek.

– Oczywiście, Kacper, podzielimy się! I nagrobek będzie – zgodziła się.

W sobotę przyjechali rodzice i babcia – mieli kopać ziemniaki. ale Kacper posadził wszystkich przy stole i oznajmił:

– Babcia mówiła, iż w domu może być skarb. Znaleźliśmy dolary, ale stare.

Bogna rozłożyła paczki na stole. Rodzina oniemiała, oczy im się zaokrągliły. Kacper ciągnął dalej:

– Co robimy?

– Kacperku, mówiłam o skarbie – oprzytomniała babcia. – Znaleźliście, to wasze.

– A wam nic nie grozi? – zaniepokoiła się teściowa.

– Nie wzięliśmy cudzego – uspokoiła Bogna.

– Są ograniczenia w wymianie? – spytał ojciec Kacpra.

– Są, biorą prowizję.

– Co postanowiliście?

– Jedną paczkę już wymieniliśmy – uśmiechnął się Kacper. – Chcemy się z wami podzielić. Wydaliście tyle na wesele.

Położył po paczce przed rodzicami i babcią:

– Nie trzeba – machnęła ręką. – Gdzie ja to podzieję?

– Weź, babciu, przyda się – nalegał.

Bogna podała adresy kantorów.

– Chcemy też postawić pradziadkowi nagrobek – dodał Kacper.

– To święty obowiązek – przytaknął ojciec.

– A jeszcze – ciągnął – jest niedaleko dom dziecka. Potrzebują samochodu. Kupimy im.

– A dla siebie co zostawicie? – spytał teść.

– Zaczniemy swój biznes. Mamy pomysł, miejscowi będą zadowoleni.

– Dobrze was wychowaliśmy – uśmiechnął się ojciec.

– No to dość gadania – przerwała babcia. – Ziemniaki czekają, a wy tu siedzicie!

Minęły dwa lata. We wsi powstała mała farma. Pieniędzy pradziadka nie starczyło – wzięli kredyt. Produkcja szła jak burza, interesy się kręciły. Od początku postanowili: dziesięć procent zysków na cele charytatywne. Niedawno urodził im się syn, ku euforii całej rodziny.

**Lekcja:** Bogactwo nie jest celem, ale narzędziem. Prawdziwe szczęście leży w dzieleniu się nim z tymi, których kochamy, i tymi, którzy go potrzebują.

Idź do oryginalnego materiału