W przestronnej sali restauracji w samym sercu Warszawy, wesele Kingi i Krzysztofa rozbrzmiewało śmiechem i muzyką. Goście bawili się, a para młoda promieniała szczęściem w centrum uwagi. Gdy nadeszła pora na prezenty, rodzice Kingi jako pierwsi wręczyli kopertę wypchaną złotówkami. Potem przyszła kolej na matkę Krzysztofa, Halinę, która przyniosła bukiet goździków. Pochylając się ku młodym, szepnęła: Mój prawdziwy prezent przyjdzie po ślubie. Co pani ma na myśli? zapytała Kinga, zdezorientowana, patrząc na męża. Nie mam pojęcia odparł Krzysztof, śmiejąc się bez zrozumienia. Ale Kinga choćby nie przypuszczała, jaką grę prowadzi jej teściowa.
Jeszcze przed ceremonią Halina zostawiała zagadkowe wskazówki. Nie chcę wam dać byle czego mawiała. W dzień ślubu niczego się nie spodziewajcie, ale potem przygotujcie się na coś wielkiego! Nie ma pośpiechu odpowiedziała Kinga, czując się nieswojo. Mamo, cieszymy się, iż jesteś z nami próbował uspokoić sytuację Krzysztof. Nie przyjdę na ślub syna z pustymi rękami oświadczyła Halina stanowczo. Tylko nie mówcie o tym całej rodzinie. Zgoda przytaknął Krzysztof, chociaż Kinga wątpiła, czy teściowa dotrzyma słowa. Wiedziała, iż Halina nie miała łatwego życia, ale wesele sfinansowali młodzi, nie prosząc o pomoc. Rodzice Kingi, choć ich nie stać było, uzbierali dla pary młodej pięćdziesiąt tysięcy złotych. W dniu wesela Halina przyniosła tylko goździki, przyćmione toastami i tańcami. Ale zabłysnęła podczas przemówień, snując długie życzenia szczęścia, jak gwiazda żądająca braw.
Nawet nie wiecie, co dla was przygotowałam szepnęła Halina pod koniec wieczoru, z oczami pełnymi tajemnicy. To będzie niespodzianka, która was oszołomi ale dopiero później. Wszystko w porządku, nie martw się powiedział Krzysztof, przyciskając dłoń żony. Zaczynam być interesująca przyznała Kinga, ukrywając zakłopotanie. Wiesz coś, czego nie wiem? Przysięgam, iż nie wzruszył ramionami Krzysztof. Ale prezent to najmniej ważne. Liczy tylko to, iż jesteśmy razem. Kinga zgodziła się, ale ciekawość ją zżerała. Próbowała wydobyć od teściowej jakieś wskazówki, ale ta odpowiadała tylko zagadkowymi uśmiechami: Jak powiem, to zepsuję niespodziankę. Czekajcie!
Miesiące mijały, a prezent nie nadchodził. To, co było początkowo żartem, stało się dla Kingi drzazgą. Osiem miesięcy po ślubie postanowiła poruszyć temat. Ach, myślisz tylko o pieniądzach! wybuchnęła Halina, drżącym głosem udając obrażoną. Nigdy nie pytasz, jak się czuję, czy potrzebuję pomocy! jeżeli coś jest potrzebne, niech pani powie odparła Kinga, zaskoczona reakcją. Ale Halina zamknęła się w sobie, grając ofiarę i skarżąc się potem synowi na brak szacunku ze strony synowej. Zostaw moją matkę w spokoju poprosił Krzysztof. Narobiła mi już awantur, wystarczy. Zapytałam tylko z ciekawości, sama stworzyła tę całą atmosferę! broniła się Kinga.
Od tamtej pory Kinga unikała Haliny, odzywając się tylko w koniecznych sytuacjach. Co tylko pogorszyło sprawę. Dopóki myślała, iż dostanie coś drogiego, była taka słodka narzekała Halina przed synem. A teraz, gdy zrozumiała, iż nic nie dostanie, choćby na mnie nie patrzy! To nieprawda bronił Krzysztof. Więc wytłumacz jej zachowanie! naciskała Halina. Od tej rozmowy zachowuje się, jakbym miała zarazę. choćby unika wpadnięcia do mnie! Gdy Kinga się o tym dowiedziała, westchnęła: Twoja matka nigdy nie jest zadowolona. Najpierw denerwowało ją moje zainteresowanie, teraz irytuje ją mój dystans. Jutro będzie mieć pretensje, iż źle oddycham! Ona uważa, iż tylko chcemy od niej rzeczy powiedział Krzysztof, zawstydzony. Właśnie odparła Kinga. Podczas gdy moi rodzice zawsze przynoszą coś owoce z ogrodu, ciasta ona przychodzi z pustymi rękoma i jeszcze zabiera resztki z kolacji! Sugerujesz, iż moja matka jest interesowna? oburzył się Krzysztof. Proszę o szacunek. To jedyna matka, jaką mam. Nie ma problemu odcięła Kinga. Ale jeżeli chce szacunku, niech zacznie od dawania przykładu.
Temat stał się tabu, ale konflikty trwały. Halina, jakby podsycała ogień, krytykowała Kingę przy każdej okazji. Innym jednak opowiadała inną wersję: Robię wszystko dla tej pary, daję drogie prezenty, choćby myślałam o podarowaniu jej rodzinnego pierścionka po prababci! A to jest wdzięczność, jaką otrzymuję! Słuchacze, wzruszeni, wierzyli w jej nieskazitelną opowieść.
W rocznicę ślubu Halina odnowiła obietnicę. Przygotujcie się na niezapomnianą niespodziankę! oznajmiła, gdy zaproszono ją na kolację. Niech się pani nie martwi próbowała złagodzić Kinga. Dziękuję za radę, ale to ja decyduję odpowiedziała Halina, z ostrym uśmiechem. Krzysztof, gdy się dowiedział, wpadł w złość: Dlaczego zawsze kwestionujesz moją matkę? jeżeli chce coś dać, niech da! Właśnie odparła Kinga. Jej prezent ślubny wciąż nie nadszedł, nie potrzebujemy kolejnego.
W końcu postanowili unikać kłótni. Na przyjęciu rodzice Kingi przynieśli manualnie haftowany obrus i lniane prześcieradła. Przyjaciele podarowali kryształowe kieliszki. Halina pojawiła się z dużym kart






