Tajemnica, która poróżniła rodzinę

newskey24.com 1 tydzień temu

**Tajemnica, która rozdarła rodzinę**

Sergego odwiedziła siostra, którą całe życie uważał za matkę. Była ciężko chora, a jej głos drżał ze słabości.
– Sierioża, niedługo umrę – szepnęła. – Obiecaj, iż nie powiesz Ilji ani Marinie tej tajemnicy, którą ci wyjawię. I zrobisz wszystko, by po mojej śmierci w rodzinie został spokój…
– Obiecuję – odparł stanowczo, ściskając jej zimną dłoń. Kochał ją, mimo iż zawsze bardziej troszczyła się o Ilję i Marinkę.
– Sierioża… nie jesteśmy matką i synem… – wyszeptała.
Sergey zdrętwiał, serce ścisnęło mu się z przerażenia. Co ona mówi?

– Ilja, trzeba sprzedać ten rodzicielski dom w tej zadupiu pod Lublinem – nalegała Marina. – Komu potrzebna ta stara rudera? Niech stoi pusta? Lepiej sprzedać, podzielimy się kasą!
– Marino, dom nie wymaga wydatków. Życie jest nieprzewidywalne, nagle się przyda? Ty, ja, Sierioża – będziemy mieli dokąd wrócić – oponował Ilja.
– Nie wymaga? A kto płaci rachunki za ten „pałac” z widokiem na zarośnięte pole? – Marina skrzywiła się swoim zwyczajnym, wyniosłym grymasem. – Czekać, aż się zestarzejemy? Ja chcę żyć teraz!

Marina pracowała jako ekonomistka w lokalnej firmie. Jej mąż, Wiktor, był kierowcą. Uważała, iż zrobiła mu łaskę, wychodząc za niego. Teściowa marzyła, by syn rzucił tę „zadziorną awanturnicę, co włóczy się po knajpach z koleżankami, a może i gorzej”. Życie Mariny wypełniały kłótnie z teściową i próby zmuszenia męża, by zdobył wykształcenie i „stał się godny”. Wiktor machał ręką, uważając to za kaprysy, i nie podejrzewał, iż żona już rozgląda się za kimś „bardziej perspektywicznym”. Myślał, iż matka po prostu zazdrości, i był z siebie dumny, nie dopuszczając myśli, iż Marina może marzyć o kimś innym. Miłość do niej wygasła, ale wciąż wnosiła w jego życie odrobinę blasku.

Ilja uważał się za największego szczęściarza z rodzeństwa. Pracował w urzędzie miasta, gwałtownie awansował i wyprowadził się do Lublina, gdzie dostał służbowe mieszkanie. Żył z żoną Olą i dwójką dzieci – dwunastoletnim Michałem i sześcioletnią Lilką. Zarabiał skromnie, nie było mowy o luksusach. Ola próbowała otworzyć zakład krawiecki, ale interes się nie udał, więc pogodziła się z myślą, iż „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”. Ilja wiedział, iż Sierioża i Marina nie mają dzieci, i potajemnie liczył, iż dom rodziców przejdzie na jego pociechy. Nie przyznawał się do tego, ale myśl ta grzała mu serce.

Miał też drugą rodzinę – kochankę Kasię i dwóch synów z nią. Byli razem prawie tak długo, jak z Olą. Kiedyś wybierał między nimi, ale gdy Ola zaszła w ciążę jako pierwsza, została jego oficjalną żoną. Ola podejrzewała o Kasię, ale milczała – nie miała dokąd pójść, własnego mieszkania brak. Ilja to wykorzystywał, udając przykładnego ojca rodziny.

– Sierioża, słuchaj, to Marina. Rozmawiałam z Ilją, on nie chce sprzedać swojej części. Wesprzyj mnie! – Marina w końcu dodzwoniła się do brata, który znów był w delegacji.
– Marino, wiesz, iż nie potrzebuję pieniędzy. Dogadajcie się z Ilją, zaakceptuję każdą decyzję – odciął się Sergey.
– Ty zawsze odsuwasz się od rodzinnych spraw! – wybuchnęła. – Chcę się rozwieść z Wiktorem, zacząć od nowa. Potrzebuję pieniędzy na mieszkanie. Facet nie rzuci się na trzydziestopięcioletnią bez własnego kąta! A Wiktor ma tylko to mieszkanie.
– Znam twoje plany, ale ich nie popieram. Boję się, iż bez Wiktora całkiem się pogubisz. Pamiętasz, jak cię wyciągałem z opresji? – przypomniał.

Sierioży, najstarszemu, wiodło się dobrze. Chciał pomóc Ilji i zachować dom, ale rozmowa z siostrą zmieniła wszystko.
– Ilja, Marina chce sprzedać swoją część. Tobie z finansami nie jest źle. Dam ci moją część, a ty wykupisz udział Mariny? Dom będzie twój, wszyscy zadowoleni – zaproponował.
– Za kogo mnie masz? – warknął Ilja. – Marina zażąda pełnej ceny! Jak będzie bardzo potrzebować, kupię za grosze. A twoją część biorę, nie odmówię. Przecież ty jesteś naszym bogaczem!

Różnica pięciu lat nie przeszkadzała Ilji zazdrościć Sierioży. Wściekał się na jego sukcesy, knuł drobne intrygi. Marina też go irytowała, ale utrzymywali kruchy rozejm. Sierioża wyprowadzał ich z równowagi swoim spokojem. Marina maskowała niechęć pochlebstwami, a Ilja otwarcie chamiał.

Sierioża wrócił myślami do słów siostry, którą uważał za matkę:
– Obiecaj, iż nie powiesz Ilji i Marinie tej tajemnicy i zachowasz spokój w rodzinie.

Była słaba, wyniszczona chorobą i żalem po śmierci męża, którego kochała nad życie. Serce zawiodło go rok temu. Sierioża, choć wychowywali go dziadkowie, nigdy jej nie oskarżał. Rzadko przyjeżdżała, więcej uwagi poświęcając Ilji i Marince, ale on ją kochał i był gotów wziąć na siebie każde brzemię.

– Sierioża… nie jesteśmy matką i synem… Jesteś moim bratem… Po ojcu. Jesteś synem jego młodej kochanki. Wychował cię jako wnuka – jej głos drżał. – Moja matka, twoja babcia, nie pozwoliła cię uznać. Musiałam cię adoptować. Tak kochałam ojca…

Sierioża nie mógł uwierzyć. Kobieta, którą nazywał mamą, była jego siostrą. Dziadek – ojcem.
– Dlaczego milczałaś? Gdzie jest moja prawdziwa matka?
– Nie znałam jej. Ojciec zapłacił, a ona zniknęła, porzucając cię. – Westchnęła. – Nie powiedziałabym, ale boję się o Ilję i Marinkę. Marina pakuje się w awantury, Ilja jest pełen zawiści. To moja wina, iż was nie wychowałam.
– Przez mnie tak rzadko przyjeżdżałaś?
– Nie, mój mąż nie lubił dzieci. Powiedział, iż jeżeli zabiorę Ilję i Marinkę, sami odejdą. Nie mogłam go zostawić, kochałam. A ty mnie kochasz?
– Zawsze. I teraz jeszcze bardziej – odparł Sierioża, ledwo powstrzymując łzy.
– Wiedziałam. Marina uważa mnie za złą matkę, Ilja obwinia ojca i ma doI znów został sam, z pytaniem, czy kiedykolwiek naprawdę należał do tej rodziny.

Idź do oryginalnego materiału