Jako miłośniczka pasztetu dobrze wiem, iż upieczenie go perfekcyjnie, tak żeby był kremowy, a jednocześnie puszysty, jest pracochłonne. Nie obędzie się bez moczenia bułki, wielokrotnego przepuszczania mięsa przez maszynkę, ubijania białek... Dlatego często wybieram drogę na skróty. Wyjmuję mięso z rosołu i blenduję je z dodatkami. Chowam pasztet bez pieczenia do słoiczka i mam na każdą kolację.