Szybka interwencja weterynarzy uratowała bezdomnego kota, którzy głęboko pożałowali swojego początkowego braku empatii

polregion.pl 18 godzin temu

Był zwykły wieczór w małym sklepie spożywczym na rogu ruchliwej uliczki. Przed wejściem siedziała kotka chuda, z matową sierścią, ale o łagodnych oczach pełnych niepokoju.
Trzymała łapki razem, od czasu do czasu wstawała i ocierała się o nogi przechodniów. Ludzie już ją znali: wielu regularnie przynosiło jej coś do jedzenia. Ktoś zostawiał kawałek kiełbasy, ktoś inny kromkę chleba.
Kotka ostrożnie przyjmowała jedzenie, ale nie dla siebie w opuszczonej szopie niedaleko czekały na nią trzy głodne kocięta. Każdy kęs niosła do nich, bo ich życie było dla niej ważniejsze niż jej własne.
Tego dnia przyszła nieco wcześniej niż zwykle i zaczęła żałośnie miauczeć, zwracając na siebie uwagę klientów. Kilku stałych bywalców rzuciło jej kawałek kiełbasy, który zręcznie złapała. Ludzie patrzyli ze wzruszeniem, gdy bez zjadania choćby odrobiny, od razu znikała z przysmakiem w stronę młodych. Wszyscy współczuli biednej matce oprócz jednej osoby.
Starsza ekspedientka, która niedawno zaczęła pracę w sklepie, była wiecznie zirytowana i niezadowolona. Uważała, iż bezpańskie zwierzęta szpecą sklep i odstraszają klientów. Gdy zobaczyła kotkę wracającą po więcej jedzenia, syknęła z pogardą:
Znowu ty? warknęła.
A kiedy kotka podeszła bliżej, kobieta bez wahania kopnęła ją. Zwierzę wydało żałosny pisk i uciekło. Ale niedługo ekspedientka głęboko pożałowała tego, co zrobiła.
Młoda dziewczyna stojąca obok widziała wszystko. Często dokarmiała kotkę i choćby myślała o adopcji jednego z kociąt. Przerażona gwałtownie wyjęła telefon i nagrała całe zajście.
Nie wstydzisz się? krzyknęła do ekspedientki, która jedynie machnęła ręką z irytacją.
Dziewczyna nie przedłużała kłótni wiedziała, iż nagranie powie więcej niż słowa. Wrzuciła film do mediów społecznościowych z krótkim komentarzem:
Ta kotka prosi o jedzenie nie dla siebie, ale dla swoich maluchów. Dziś dostała za to kopniaka. Niech wszyscy poznają prawdę.
Post gwałtownie rozprzestrzenił się w lokalnych grupach. Ludzie pisali pełne gniewu komentarze, domagając się kary dla ekspedientki.
Właściciel sklepu, gdy dowiedział się o skandalu, nie wahał się zwolnił ją jeszcze tego samego dnia, by chronić reputację sklepu.
A kotka? Jej historia zakończyła się szczęśliwie, choć nieoczekiwanie. Wielu chciało pomóc jedni przynosili jedzenie, inni opłacili weterynarza, a pewna rodzina zabrała ją wraz z kociętami do domu.
Teraz miała dach nad głową, gdzie nie musiała już żebrać o jedzenie ani bać się ludzkiego okrucieństwa. I ja, zapisując tę historię, nie zapomnę lekcji iż obojętność i okrucieństwo zawsze niosą za sobą konsekwencje.

Idź do oryginalnego materiału