Mój szwagier nieustannie patrzy na mnie w czasie rodzinnych obiadów. Kiedy powiedziałam mu o tym, jego odpowiedź była zaskakująca.
Rodzinne obiady to coś, na co zawsze czekałam z niecierpliwością.
W każdą niedzielę spotykałam się z moją siostrą Zosią, jej mężem Piotrem oraz ich dwójką dzieci w ich domu.
Atmosfera była ciepła i gościnna, a ja cieszyłam się czasem spędzanym razem, nadganiając przegapione momenty.
Jednak w ostatnich miesiącach działo się coś dziwnego.
Podczas tych obiadów nie mogłam nie zauważyć, iż Piotr, mój szwagier, ciągle na mnie patrzy.
To nie było przypadkowe spojrzenie, które jeden członek rodziny rzuca drugiemu podczas rozmowy.
Nie, to było bardziej intensywne: jego oczy pozostawały na mnie, za każdym razem gdy nie patrzyłam.
Przyłapywałam jego wzrok z drugiej strony stołu, a kiedy spotykaliśmy się wzrokiem, gwałtownie odwracał wzrok, jakby było mu niezręcznie — i powtarzał to po kilku minutach.
Na początku myślałam, iż to nic takiego, może sobie coś wyobrażam.
Jednak po kilku tygodniach nie mogłam już tego ignorować.
Zaczęłam czuć się nieswojo.
Czy to przeze mnie?
Wyglądam dziwnie?
Czy robię coś nie tak?
W końcu doszłam do wniosku, iż muszę porozmawiać z Zosią.
Napięcie narastało tygodniami i nie mogłam już znosić tego niezręcznego uczucia.
Po obiedzie, pewnego wieczoru, kiedy zmywałyśmy naczynia w kuchni, zebrałam się na odwagę i postanowiłam podjąć ten temat.
— Zosiu, mogę cię o coś zapytać? — powiedziałam, starając się utrzymać spokojny ton.
— Oczywiście, mów — odpowiedziała, wycierając blat, nie patrząc na mnie.
— Chciałam porozmawiać o czymś… Chodzi o Piotra. Zauważyłam, iż patrzy na mnie w czasie obiadu. Zaczyna mi być niewygodnie.
Ty też to zauważyłaś?
Zosia zamarła, jej ręka pozostała nieruchoma na blacie, i na chwilę zamilkła.
Widziałam, jak intensywnie myśli.
— Cieszę się, iż w końcu o tym mówisz — powiedziała, odwracając się do mnie.
— Też to zauważyłam i zastanawiałam się, kiedy o tym wspomnisz.
— Naprawdę? — zapytałam zaskoczona.
— Więc wiesz, o co mi chodzi?
Zosia westchnęła, jej wyraz twarzy się zmienił.
— Tak, wiem. Ale nie chciałam ci tego mówić, żeby nie postawić cię w niezręcznej sytuacji.
— Ale szczerze mówiąc… Myślę, iż wiem, dlaczego tak się zachowuje.
Poczułam, jak mój żołądek się zaciska.
— Dlaczego? Co się stało?
Zosia wzięła głęboki oddech i powiedziała z wyrazem rozczarowania:
— To przez to, jak się ubierasz.
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
— Co? Jak się ubieram? O co ci chodzi?
— Słuchaj, przykro mi to mówić, ale to prawda — kontynuowała łagodnym, ale stanowczym głosem.
— Piotr zawsze miał… pewną skłonność wobec ciebie.
— Ostatnio się to nasiliło.
— Sposób, w jaki się ubierasz, kiedy tu przychodzisz — obcisłe koszulki, spódnice, jak układasz włosy.
— To doprowadza go do szaleństwa, widzę to w jego oczach za każdym razem, gdy wchodzisz do pokoju.
Poczułam, jak moja twarz czerwienieje z szoku.
— Mówisz serio? Twierdzisz, iż on na mnie patrzy przez moje ubrania?
Zosia kiwnęła głową z wyrazem, w którym było poczucie winy i zrozumienie.
— choćby nie chciałam się do tego przyznać przed sobą, ale taka jest prawda.
— Próbowałam znaleźć rozwiązanie, nie tworząc chaosu w rodzinie.
— Ale sposób, w jaki na ciebie patrzy… to nie jest normalne.
Moje myśli się pomieszały.
Czułam mieszankę gniewu i zdezorientowania.
Jak mógł Piotr, mąż mojej siostry, zachowywać się w ten sposób?
I jak mogła Zosia po prostu siedzieć i mówić mi, iż to przez moje ubrania?
— Nie wiem, co powiedzieć — wymamrotałam.
— Nie miałam pojęcia.
— Myślałam, iż to tylko moje wyobrażenie.
— Staram się ubierać elegancko na rodzinne obiady, ale nigdy bym nie pomyślała, iż będzie to tak interpretowane.
— Wiem i rozumiem cię — powiedziała Zosia szybko.
— Ale sposób, w jaki Piotr na ciebie patrzy… to coś więcej niż chwilowy zachwyt.
— Myślę, iż go to martwi od jakiegoś czasu i ciężko mu się powstrzymać.
— Wolałabym, żeby tak nie było, ale taka jest rzeczywistość.
Usiadłam przy kuchennym stole i poczułam się przygnębiona.
To było ostatnie, czego się spodziewałam.
Mężczyzna, którego zawsze widziałam jako szwagra, kogo uważałam za przyjaciela, miał wobec mnie uczucia.
A teraz moja siostra mówiła mi, iż wszystko przez moje ubrania?
— Nie wiem, co robić — wyszeptałam.
— Czuję się, jakby obciążano mnie winą za coś, o czym choćby nie wiedziałam.
— Czy powinnam przestać ubierać się tak, jak chcę?
Zosia spojrzała na mnie ze współczuciem.
— Nie obwiniam cię.
— Ale myślę, iż powinnaś być świadoma, jak twoje zachowanie wpływa na niego.
— jeżeli sprawia, iż czuje się nieswojo, lub skłania go do przekraczania granic, może powinnaś przemyśleć, co nosisz, kiedy tu przychodzisz.
— Nie chodzi o to, by zmienić swoją osobowość, a o zachowanie równowagi w rodzinie.
Zamilkłam na chwilę, próbując zrozumieć wszystko.
Czy naprawdę byłam winna, iż Piotr na mnie patrzy?
Czy nieumyślnie zachęcałam jego uwagę — samymi ubraniami?
— Może powinnam z nim porozmawiać — powiedziałam w końcu niepewnie.
— Może przestanie, jeżeli dowie się, iż sprawia mi to dyskomfort.
Zosia skinęła głową.
— To może być dobry pomysł.
— Ale bądź ostrożna, dobrze?
— Nie chcę, żebyś miała wrażenie, iż musisz się inaczej ubierać dla kogoś, ale również nie chcę, by to wywołało dodatkowe problemy w rodzinie.
— Rozumiem — powiedziałam drżącym głosem.
— Nie przypuszczałam, iż to tak poważne.
— Nie myślałam, iż tak na mnie patrzy.
— Wydaje się to… niewłaściwe.
— Wiem i przepraszam, iż musisz przez to przechodzić — powiedziała Zosia z wyrazem winy i troski.
— Ale będę cię wspierać w każdej twojej decyzji.
— Tylko mam nadzieję, iż to nie zniszczy naszej rodziny.
Gdy tego wieczoru opuszczałam dom siostry, czułam głęboki niepokój.
Sytuacja była bardziej skomplikowana, niż kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić, i teraz musiałam znaleźć sposób, by sobie z tym poradzić, nie niszcząc relacji z siostrą i jej rodziną.
Nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość, ale wiedziałam, iż nic już nie będzie takie samo jak wcześniej.