"Szkoła znów doi rodziców. Byłam wściekła, dopóki nie poznałam celu kolejnej składki"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Różowe skrzyneczki zapewniają dostęp do bezpłatnych środków higienicznych m.in. w szkołach. Fot. Piotr Molecki/East News


Na myśl o kolejnej zbiórce pieniędzy wielu rodzicom aż ciemnieje przed oczami – w niektórych placówkach edukacyjnych nie ma miesiąca, by nie pojawiła się kolejna prośba do rodziców o wpłatę. W takiej sytuacji znalazła się Renata. Mama 6-klasistki zmieniła jednak zdanie, gdy poznała cel składki.


"Dzień dobry, chciałam napisać o bardzo fajnej akcji w szkole mojej córki. Może to przeczyta jakiś rodzic z trójki klasowej, nauczyciel albo dyrektor czy ktoś decyzyjny w szkole i też u siebie zarządzi taką zbiórkę, bo to istotny temat. Chodzi o różową skrzyneczkę.

Wiem, iż niektórzy się oburzą, iż znowu trzeba na coś wykładać kasę, sama byłam taką mamą. Bo ileż można, no? Wiadomo, iż wyprawkę trzeba dziecku kupić, strój na WF, buty na zmianę itd. Do tego zawsze zarzucają nas tymi składkami. A to na ksero, a to na prezent dla kogoś, a to na imprezę, na radę rodziców, na wycieczkę, do klasowej skarbonki. Jak się nie jest milionerem (moja córka chodzi o państwowej szkoły, nie oszukujmy się, tam niewielu jest milionerów ;)), to serio trudno znaleźć na to wszystko środki.

My mieliśmy już dwa zebrania, na pierwsze nie mogłam przyjść, zresztą córka jest w 6 klasie i uznałam, iż żadnych rewolucji nie będzie. Na to drugie już poszłam, no i wychowawczyni powiedziała nam o dodatkowej zbiórce na radę rodziców, ale iż tym razem to jest akcja zorganizowana i od razu wiadomo, na jaki cel zostaną przeznaczone pieniążki.

W pierwszej chwili się wkurzyłam, iż znów na coś trzeba zapłacić, a święta się zbliżają, każdy grosz człowiek liczy. Ale potem pani powiedziała, iż z inicjatywy uczniów szkoła będzie wprowadzać różowe skrzyneczki w toaletach. Czyli po prostu środki higieniczne dla uczennic, które mają być w każdej damskiej łazience.

Aż sobie przypomniałam czasy, w których sama chodziłam do szkoły. Jak to czasem choćby papieru nie było albo mydła. Że zawsze trzeba było nosić przy sobie paczkę chusteczek, bo nigdy nie było wiadomo, czy akurat tego dnia będzie można się normalnie załatwić... Nikt nie myślał wtedy o jakichś podpaskach dla dziewczyn, wtedy to wszystko było tabu. Fajnie, iż dziś to się zmienia, myślę, iż warto to nagłośnić. Renata".

Czym jest różowa skrzyneczka?


Hasło "różowa skrzyneczka" zyskało popularność kilka lat temu za sprawą Fundacji Różowa Skrzyneczka walczącej z wykluczeniem menstruacyjnym. Jak czytamy na stronie fundacji:

"Jako jej założycielki i członkinie, od 2019 roku, w porozumieniu i współpracy z lokalnymi działaczkami i działaczami, wieszamy w całej Polsce różowe skrzyneczki wypełnione podpaskami i tamponami".

Fundacja nie tylko zapewnia bezpłatne środki higieniczne dla osób menstruujących, ale również edukuje w zakresie ubóstwa menstruacyjnego, prowadzi warsztaty i konferencje, a także walczy o zmiany systemowe, m.in. zapewnienie podpasek w szpitalach. Różowe skrzyneczki można znaleźć w szkołach, domach kultury, muzeach czy centrach handlowych w całej Polsce.

Choć coraz więcej instytucji dołącza do akcji i korzysta ze wsparcia fundacji, "różowa skrzyneczka" nie musi wcale być różowa, nie musi choćby być skrzyneczką. Niektóre placówki i podmioty publiczne, jak szkoła, do której chodzi córka Renaty, tworzą własne "różowe skrzyneczki", czyli pojemniki wypełnione środkami higienicznymi dla osób, które ich potrzebują.

Idź do oryginalnego materiału