Szkoła Jazdy

newsempire24.com 11 godzin temu

**Lekcje jazdy**

Kinga zaparkowała samochód pod biurowcem i ruszyła gwałtownie w stronę wejścia. Przed nią szły powolnym krokiem dwie dziewczyny, żywo rozmawiając. Tuż przy drzwiach zatrzymały się nagle, blokując jej drogę. Bezceremonialnie wcisnęła się między nie, odepchnęła je na boki i szarpnęła drzwi.

— Hej, gdzie się pchasz… — usłyszała za plecami ordynarne obelgi.

Innym razem odpowiedziałaby im równie ostro, ale dziś Kinga była beznadziejnie spóźniona. Nie wdając się w dyskusję, pobiegła dalej w stronę windy. Ludzie już wchodzili do jej otwartych gościnnie drzwi. W ostatniej chwili wślizgnęła się do środka, wpychając napotkanego mężczyznę do tyłu.

— Przepraszam — mruknęła i odwróciła się do zamykających się drzwi.
Na moment między ich szczelinami mignęły wściekłe twarze ścigających ją dziewczyn. Windą powoli zaczęła się wznosić. *„Trzeba im było pokazać język”* — pomyślała z opóźnieniem.

Od szybkiego biegu miała rozgrzane policzki, a włosy wymknęły się spod kontroli. Na tylnej ścianie było lustro, ale w windzie było za dużo ludzi, by mogła się do niego przebić. Przygładziła dłonią niesforne pasma.

Za plecami ktoś prychnął. Kinga była pewna, iż to ten sam mężczyzna, w którego wpadła. Spojrzała przez ramię, by to potwierdzić. Stał za nią, patrząc z uniesioną lekko brodą — albo tak jej się wydawało przez różnicę wzrostu. Poczuła subtelną woń jego wody toaletowej. Przez chwilę wymieniali spojrzenia, aż w końcu gwałtownie odwróciła głowę, wzburzając chmurę włosów.

Winda z lekkim szarpnięciem zatrzymała się, drzwi rozsunęły się płynnie, a Kinga wysiadła, czując na plecach jego wzrok.

— Podobała ci się? — zapytał Krzysztof Darka, gdy winda ruszyła ponownie. — Tobie się spodobała. Ledwo powstrzymywała się, by ci nie nawymyślać, widziałeś?

— Daj spokój. Rzęsami i zgrabnymi nogami mnie nie zaimponuje. Stary wyga. Na razie taka zadziorna i lekka, ale jak wyjdzie za mąż, to dopiero pokaże pazurki. „Kochanie, Nikola z mężem były na Malediwach, a my znowu do Turcji? Nudzi mi się. U Karoliny trzy futra, a ja mam tylko jedno. Czuję się jak biedota…” — Darko nabrał powietrza w usta, groteskowo naśladując ton żony.
Wokół rozległy się chichoty.

— Po prostu pechowo trafiłeś z Leną — stwierdził Krzysztof.
W tym momencie winda zatrzymała się i przyjaciele wysiedli.

— W prawo — podpowiedział Krzysztof.

— Zgoda. Po niej nie mam ochoty patrzeć na kobiety. I dość już tego — mruknął Darko. — Tu? — Zatrzymał się przy szklanych drzwiach.

Tymczasem Kinga wysłuchiwała reprymendy od szefa.

— Gdzie się włóczysz?! Klient rwał telefon, a ty rujnujesz umowę! — krzyczał, aż ślina tryskała mu z ust.

— Iwo Andrzejewiczu, przysięgam, to ostatni raz. Utknęłam w korku…

— Oszczędź mi szczegółów. Mniej spać i wyjeżdżać wcześniej, przed korkami. Jeszcze raz się spóźnisz, przysięgam, Kowalska, nie zważając na twoją chorą matkę, wyrzucę cię. A teraz znikaj mi z oczu. Bierz próbki i jazda do klienta.

Kinga cofała się ku drzwiom.

— Dziękuję, Iwo Andrzejewiczu. Już lecę. Obiecuję, nie, przysięgam, nigdy więcej… — Wyszła na korytarz, wypuszczając powietrze z ulgą.

— Szukał cię Skorupski. Wściekał się — oznajmiła koleżanka, gdy Kinga weszła do biura.

— Już mnie znalazł. — Chwyciła przygotowaną teczkę i wybiegła.

Nie czekała na windę, zbiegła po schodach, wypadła z budynku i stanęła jak wryta przed samochodem. W pośpiechu zaparkowała swoją małą „Hyunda”.

Idź do oryginalnego materiału