Szefie dej mi wolne, mam horom tzipke

histermadka.pl 1 rok temu

Histeryk podrzucił mi screena artykułu o polskiej firmie, która wprowadza urlop menstruacyjny. W związku z tym, iż feminy, żądające tegoż urlopu, odbierają mężczyznom głos w tej sprawie, bo mężczyźni okresu nie mają, więc według nich nic nie mogą o tym wiedzieć, jako osoba z macicą (czytaj: kobieta, bo wszystkie inne „osoby” z macicą to albo dzieło chirurga albo ktoś z ostrym zaburzeniem osobowości) pozwalam sobie zabrać głos w tej sprawie.

Tak się składa, iż biologia jest bezlitosna, jak się okazuje choćby dla środowisk, które próbują jej zaprzeczać na każdym kroku. Te same kobiety, które twierdzą, iż są równe mężczyznom, iż potrafią robić wszystko to, co mężczyźni i funkcjonować tak, jak oni, żądają uprzywilejowania ze względu na to, iż jednak są inne niż mężczyźni. Gdzie sens, gdzie logika? A nie, czekaj… Mówimy o feminach.

W artykule wspomniano o badaniu „British Medical Journal”, które dowiodło, iż przez dolegliwości miesiączkowe kobiety są mniej produktywne niż mężczyźni przez 23 dni w roku, a 9 dni w roku jest przez to „spisane na straty”. Okazuje się więc, iż kobiety nie mogą równać się w tym czasie z mężczyznami pod względem pracy. A przecież podobno jesteśmy równi;) Gdzie sens, gdzie logika? A nie, czekaj…

Dobra, śmiechy zostawimy na koniec, a teraz po ludzku i obiektywnie. Jak już wyżej wspomniałam, jestem kobietą i wiem, co znaczy okres. Swego czasu moje miesiączki bywały tak bolesne, iż prawie mdlałam z bólu. Jedyne, co byłam w stanie zrobić to leżeć zwinięta w kłębek i płakać. Żarłam tabletkę za tabletką byle tylko poczuć się choć odrobinę lepiej. Nie wspomnę o konieczności odwiedzania łazienki co godzinę, żeby się przebrać i umyć. Doskonale więc rozumiem, iż dolegliwości bólowe związane z miesiączką mogą być uciążliwe i żaden normalny człowiek, serio, absolutnie nie jest w stanie wtedy normalnie pracować. Nie jest to wina ani kobiet ani mężczyzn. Taka jest biologia, która doskonale ukazuje, iż jesteśmy zupełnie inni.

Owszem, sam okres to nie choroba, a naturalny stan, występujący tylko u kobiet, odróżniający ich od mężczyzn i czyniący je mniej produktywnymi przez 23 dni w roku. Wiem, iż się powtarzam, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie położyć na to nacisku, bo jak wiadomo, jestem kariatydą patriarchatu;) Ale zbyt silne i długotrwałe dolegliwości miesiączkowe w ogromnym stopniu związane są z zaburzeniem pracy organizmu i problemami zdrowotnymi, które można leczyć. A przypomnijmy, iż to właśnie dolegliwości związane z miesiączką, a nie sama miesiączka, powodują, iż kobieta cierpi i nie jest w stanie pracować. Zamiast więc zrzucać odpowiedzialność na innych, czas zabrać się za leczenie swoich dolegliwości, a póki co, zwyczajnie pójść do lekarza i iść na L4, bo przypominam, iż mamy prawo, które w pełni pozwala kobiecie wziąć chorobowe w związku z dolegliwościami menstruacyjnymi. Bo pogodzić się z faktem mniejszej produktywności to już chyba wypada. Wiem, znowu to zrobiłam. Jestem okropna;)

Ale feminy są tak leniwe, iż zamiast zabrać się za swoje zdrowie wolą normalizować problemy, czego dowodzą chociażby ruchem zwanym „bodypositive”. Nie wezmę się za siebie, nie zadbam o moje ciało i zdrowie tylko będę oczekiwać, iż wszyscy wszystko będą mi ułatwiać. Aż mi się przypomniało, jak ostatnio szłam przez miasto i na oko 4letni chłopiec wyrwał się mamie i biegł w stronę ulicy, a ta ze względu na swoje jakieś 130 kilo wagi nie była w stanie go dogonić. Dzieciak na szczęście wystraszył się trąbiącego auta, ale kilka brakowało, żeby pod nie wpadł. To były sekundy, a ja sama nie mogłam nic zrobić, bo po obu stronach trzymałam za rączki swoje dzieci. Dobra, taka wstawka przy okazji.

Urlop menstruacyjny będzie kolejnym krokiem do wygodnictwa i roszczeniowości kobiet, bo zamiast się leczyć będą wykorzystywać czas miesiączki dla własnych korzyści. Bo nikt nie będzie musiał sprawdzać czy faktycznie coś im dolega. W pełni płatne wolne od pracy dni. I żeby mi tu nikt nie pieprzył o tym, iż będą sprawdzać, jak to wygląda u danej kobiety wnoszącej o urlop menstruacyjny, bo gdyby tak miało być to nie potrzebowałyby ustawowego odrębnego urlopu, kiedy mają prawo do L4.

A teraz przejdźmy do części drugiej, bo mam ochotę się pośmiać.

W artykule przywołano również badanie Kulczyk Foundation, twierdzące, iż „co dziesiąta Polka musiała zwolnić się z obowiązków z powodu braku podpaski podczas okresu, który pojawił się z zaskoczenia”. No aż se jebnę XD, chociaż z reguły tego nie robię. Ja rozumiem, iż może się zdarzyć. Mnie też się zdarzyło nie mieć przy sobie podpaski. Ale ja to przecież ciemnogród i zaścianek jestem;) Żyjemy w dobie feminizmu przecież… Silne i niezależne kobiety, które same wnoszą lodówki na czwarte piętro, kopią węgiel, naprawiają drogi, budują domy i sikają na stojąco, wyedukowane, iż można uprawiać seks bez zobowiązań, a potem się wyskrobać, biegające z gołymi cyckami i otwartymi kroczami, nie pamiętają, żeby mieć przy sobie podpaskę? Nikt ich w tej postępowej edukacji seksualnej nie nauczył, iż okres może być nieregularny i przyjechać z zaskoczenia jak ciotka z Krakowa? Jaka jest świadomość tego ich „moje ciało” skoro nie umieją zapewnić mu komfortu w postaci posiadania przy sobie cieniutkiego zawiniątka w postaci małego kwadracika? Czy dla tego „swojego ciała”, dla którego wszyscy inni mają się poświęcać, one same nie są w stanie się poświęcić, nosząc przy sobie to zawiniątko? Nie, bo feminizm wbrew temu, o czym krzyczy, zabija kobiecy szacunek do kobiecego ciała. Bo tego ciała nie szanuje.

I w końcu, czy dla tego swojego „moje ciało, mój wybór” chcą się poniżać tak bardzo, żeby z podatków, opłacanych przez mężczyzn dostawały urlopy na rzecz czegoś, co je od nich różni, choć same twierdzą, iż są tak samo wydajne w pracy, jak oni chociaż okazuje się, iż nie są? Biorąc ich pieniądze nie czują się już upokorzone i obrażone?

A w ogóle to gdzie jest ruch drący ryja „łapy precz od mojej macicy”? Jak się ruchać i skrobać na prawo i lewo to won od mojej macicy, a jak boli to już chce wolne, bo macie się interesować moją macicą? To w końcu jak dbacie o tę waszą macicę? Chcecie same za nią odpowiadać, czy doić kasę z czyjegoś portfela? To mężczyźni mają łożyć kasę na krew i ból waszej macicy, choć to nie ich macica i w żaden sposób nie mają wpływu na wasz okres, ale nie mają prawa głosu w sprawie decydowania o życiu również ich dziecka, które w niej jest, kiedy wpuściłyście w siebie ich kutangi i mieli wpływ na jego stworzenie?

Boże… Jakie wy jesteście zagubione, niezorganizowane i słabe. Jak bardzo żałosne. I jak to jest je*ać patriarchat, a jednocześnie żądać od niego pieniędzy? Może gdybyście przyznały, iż biologia jest faktem i w kwestii wydajności w pracy stawia was bezlitośnie na słabszej pozycji to miałabym nadzieję, iż mężczyźni was zrozumieją, bo ciężkie dolegliwości miesiączkowe to nie frytki z colą, ale póki dalej taplacie się w bagnie swojej hipokryzji to polecam panom utożsamianie się jako kobieta i wnoszenie o urlop menstruacyjny. Czas się pogodzić ze słabszymi i mocniejszymi stronami tylko dwojga płci. A nie na siłę udowadniać wyimaginowaną równość. A jeżeli chcecie być równe to nie żądajcie przywilejów ze względu na różnice, bo to z automatu wyklucza waszą równość. A nie, czekaj…

Ku chwale Patriarchatu. Ku chwale.

Idź do oryginalnego materiału