Szczęśliwe przełomy

twojacena.pl 1 tydzień temu

Szczęśliwe zmiany

Halina Nowak wyszła z klatki schodowej i zatrzymała się. Przymrużyła oczy, spojrzała w niebo, oceniając, czy nie zbierze się na deszcz, dopiero potem skinęła głową sąsiadkom siedzącym na ławce i ruszyła dalej, unosząc dumnie podbródek. Kobiety, które na jej widok ucichły, znów ożyły, szepcząc między sobą i rzucając za Haliną nieprzychylne spojrzenia.

Ile Halina Nowak ma lat, nikt nie wiedział. Niby starsza pani, od kilku lat na emeryturze. Siwiznę w włosach zawsze miała elegancko przyciętą. Makijaż skromny, ale staranny. Postać zgrabna, bez zbędnych fałdek, choć nie można było nazwać jej chudą.

Jedni twierdzili, iż ma około sześćdziesiątki, inni – iż ledwo pięćdziesiatkę. Najbardziej zawistne szeptały, iż pewnie przekroczyła siedemdziesiątkę, a wygląda młodziej dzięki cudom medycyny estetycznej.

– A czemu miałaby źle wyglądać? Facet przyzwoity był, nie pił, nie znęcał się. Odszedł cicho, bez awantur, do młodszej. Jedyny syn problemów nie sprawia. Ani wnuków, ani kota, psa. Żadnych obowiązków. Gdyby nie mój pijak, może i ja bym tak królową chodziła.

– Ty? Królową? Rozśmieszyłaś mnie, Krystyno – szturchnęła mówiącą koleżanka z ławki.

– A co? Jak już ten mój Stefan, niech mu ziemia lekką będzie, w końcu się zagryzie, to i ja zacznę żyć. Zupełnie jak ona. Wyjdę z domu, popatrzę na was z góry i pójdę sobie na spacer.

Sąsiadki wybuchnęły śmiechem.

– Patrzcie, tylko Jan nie spuszcza z Haliny wzroku, choćby pracę porzucił – szepnęła jedna.

– Niech nie marzy. Powinien szukać kogoś skromniejszego – westchnęła druga.

– A co w Janie złego? Nie pije, nie pali, złote ręce ma – broniła go trzecia.

– Co wy takie złe, babcie? Dość już obgadywać Halinę Nowak. Nie zazdrośćcie – mruknął Jan i wrócił do przycinania krzaków.

Halina czuła, iż jest tematem rozmów. Łapała oderwane słowa, widziała te spojrzenia rzucane jej za plecami. Dawno przestała zwracać uwagę na plotki.

Życie miała różne, jak większość kobiet. Mąż przystojny, urodziwy, pasował do niej. Kobiety same się do niego garnęły. Ile przez to wycierpiała. A gdy w końcu odszedł, myślała, iż nie przeżyje. Wzięła się w garść dla syna. Od tamtej pory trzymała mężczyzn na dystans.

Jedyny syn, Tomasz, zbliżał się do trzydziestki, a wciąż się nie ożenił. Halinę to martwiło. Czy to normalne, żeby dorosły syn mieszkał z matką? Nie, dziewczyny mu się trafiały. Ale do ślubu nie dochodziło.

Nie wszystkie podobały się Halinie. W sumie żadna. Ale nie wtrącała się. Wiedziała, iż zakazami tylko pogorszy sprawę, a jeszcze straci syna. Czekała. Z czasem uczucie mijało. Czasem Tomasz sam kończył relację, czasem ona go zostawiała.

Z jedną omal się nie ożenił. Miła dziewczyna, sympatyczna. Ślub to ślub, czas najwyższy. Halina nie protestowała. Tomasz, jak przystało, poszedł poznać jej rodziców, ale wrócił zasmucony. Ojciec okazał się pijakiem, matka –

Idź do oryginalnego materiału