**Dzisiejszy wpis w dzienniku:**
Szczęśćie przychodzi do tych, którzy w nie wierzą i czekają.
W ósmej klasie, zaraz po szkole noworocznej, Zosia uciekła z Romkiem. Chcieli pobyć sami, a wtedy nagle zaczął padać śnieg wielkie płatki, jakby ktoś rozdarł pierzynę wypełnioną puchami łabędzi. Śnieg wirował w powietrzu bez końca.
Romek wziął dłonie Zosi i przyłożył je do swoich ust. Były zimne, a on ogrzewał je od swojego oddechu. Znali się od dzieciaka, ale teraz ich relacja zmieniła się, wyrosli, zrozumieli, iż dzieciństwo już minęło. Nie wiedzieli dokładnie, gdzie je zgubili, ale mieli siebie. Mieli się nadzieję, iż to będzie na zawsze.
Boże, jak dawno to było myślała Zosia. Gdzie jest teraz Romek?
W wieku trzydziestu dwóch lat wciąż nie była zamężna. Tak po prostu się potoczyło, choć gdyby nie jej matka, Cecylia, wszystko mogło wyglądać inaczej.
Zosia była zwyczajną dzieweczką. Bawiła się, biegała, skakała ze swoimi wiernymi przyjaciółmi Romkiem i Anką. Romek od pierwszej klasy nosił za nią tornister, pomagał z matematyką, bronił przed psanki i chłopakami. Sam wychowywał się w rodzinie, gdzie ojciec pił, często wyrzucał żonę z synem z domu, więc nocowali u Zosi.
Cecylia zawsze pytała matkę Romka:
Haniu, dlaczego to tolerujesz? Rozwiedź się, to nie jest życie!
Żyję dla syna odpowiadała Hanna.
Ale czy Romek może się czegoś dobrego nauczyć od takiego ojca? pytała Cecylia. Hanna tylko wzruszała ramionami.
Po takich rozmowach Cecylia czasem mówiła córce:
Zośka, po prostu się z nim nie zadawaj.
Mamo, Romek jest najlepszym przyjacielem, odważnym i dobrym broniła go Zosia.
Zobaczysz, jak dorośniesz. Będzie tak samo pił i awanturował się jak ojciec. Innych chłopaków nie ma?
Ale Zosia nie słuchała i uciekała do Romka. Był jej najwierniejszym tomem. Pływali na głębinę, choć Zosia nie była najlepszą pływaczką zawsze ją asekurował. WspinacW końcu, po latach rozłąki, los znowu ich połączył, udowadniając, iż prawdziwa miłość cierpliwie czeka na swój czas.