Szczęście przychodzi, gdy się w nim wierzy i na nie czeka.
W ósmej klasie, podczas szkolnej zabawy sylwestrowej, Kinga i Marek uciekli, żeby pobyć sami. Nagłośnie zaczął padać ogromnymi płatkami śniegu, jakby ktoś niewidzialny rozdrapał pierzynę wypełnioną puchową. Śnieg wirował w powietrzu, cichy i magiczny.
Marek wziął dłonie Kingi i przyciągnął je do swoich ust. Były lodowate, więc ogrzewał je swoim oddechem. Znają się od dziecka, ale teraz ich relacja nabrała nowego wymiaru. Oboje czuli, iż dzieciństwo minęło, choć nie wiedzieli dokładnie, kiedy to się skończyło. Mimo to byli razem i mieli nadzieję, iż to już na zawsze.
Boże, jak dawno to było pomyślała Kinga, patrząc w okno. Gdzie teraz jest Marek?
Miała trzydzieści dwa lata i nigdy nie była zamężna. Jej los potoczył się inaczej, a wszystko przez matkę, Danutę. Gdyby nie ona, życie byłoby zupełnie inne.
Kinga była zwyczajną dziewczynką biegała, skakała, bawiła się z przyjaciółmi: Markiem i Ewą. Od pierwszej klasy Marek nosił jej tornister, pomagał w matematyce, bronił przed psami i chuliganami. Sam mieszkał w domu, gdzie ojciec pił, często wyrzucał żonę i syna na ulicę. Wtedy nocowali u Kingi.
Danuta zawsze pytała matkę Marka:
Halina, dlaczego to znosisz? Rozwiedź się z nim, to nie jest życie.
Żyję dla syna odpowiadała cicho.
Ale czy to dobre dla Marka? Czego nauczy się od takiego ojca? Danuta kręciła głową, ale Halina tylko wzruszała ramionami.
Czasem po takich rozmowach matka mówiła do córki:
Kinga, po co ty się z nim zadajesz?
Mamo, Marek to najlepszy przyjaciel, odważny i dobry broniła go Kinga.
Wyrośniesz, zobaczysz. Będzie takim samym pijakiem jak jego ojciec. Innych chłopaków brakuje?
Ale Kinga nie słuchała i biegła do Marka. Był jej najwierniejszym towarzyszem pływali na głęboką wodę (choć ona ledwo wiosłowała, on zawsze trzymał ją za rękę), stawali na wyżynie, raz choćby o mało nie spadli.
Z czasem ich przyjaźń tylko się umacniała. Sąsiadka Ewa też często się z nimi bawiła, ale gdy dorosła, zaczęła spotykać się z Michałem z równoległej klasy, więc coraz rzadziej bywała z przyjaciółmi. RozumiałKiedyś, wiele lat później, Kinga zrozumiała, iż prawdziwa miłość nie znika czasem tylko czeka na adekwatny moment, by wrócić.