Szafirowy natrysk wybierany.

drzoanna2.wordpress.com 8 miesięcy temu

Tuz przed Sylwestrem 2023/24 uczynna Aldona wysłała mi na mess fotkę z posta sprzedażowego, umieszczonego na jednej z fejsowych, porcelanowych grup.

Fotka przedstawiała przecudne duo KPM Krister z lat 1840-95, wykonane w mojej ukochanej ostatnio technice zdobienia porcelany – w natrysku wybieranym, zwanym częściej sgrafitto, jak się właśnie dowiedziałam (dzięki, Pawel B. 🙂
(Inną techniką, na punkcie której mam ostatnio totalną odjebkę, to technika druku transferowego, najchętniej czarnego albo wielobarwnego i sprawa tyczy generalnie manufaktur angielskich, choć nie pogardzę poczciwym Bochem czy Sarreguemines 🙂

W duecie z fotki zakochałam się od razu, jak sprawdziłam cenę – jeszcze bardziej, określiłabym ją jako niewygórowaną, absolutnie przyzwoitą, adekwatną do urody, wieku i wartości przedmiotu.


Jedyna niepokojąca myśl tyczyła samego aktu kupna/sprzedaży.
W porcelanowo-fajansowych zakupach staram się zachować daleko idącą ostrożność, kupuję w kilku, tych samych grupach od lat, znam adminów i moderatorów, wiem, iż mogę polegać na ich skrupulatności i, w razie nieszczęścia – zdecydowanym działaniu.
Ryzyko ograniczam też kupując praktycznie od tych samych osób, co do których mogę być pewna, iż każde uszkodzenie dokładnie opiszą i sfotografują, a włosowate pęknięcie nie nazwą „niewidoczną ryską„. Pieczołowicie i profesjonalnie przedmiot zapakują, a później posłużą się odpowiedzialnym przewoźnikiem, często mają też swoich „własnych”, sprawdzonych kurierów. I nie będzie też żadnych niespodzianek w rodzaju „po zaksięgowaniu przelewu znikną z grupy i z internetu” 😛
No a w tym przypadku było tak – nigdy nie kupowałam w tej grupie i nie miałam pojęcia, kim jest osoba sprzedająca, tym bardziej, iż posługiwała się nickiem, pięknym i kojarzącym się z antykiem – ale z żadną konkretną osobą.
No i dodatkowo w grę wchodziła wysyłka z daleka, z Niemiec – kolejne niebezpieczeństwo czyhające na paczkę.
Ale posprawdzałam wspólnych znajomych, pogadałam z miłą Panią Sprzedającą na privie, uzyskałam konkretne informacje, dosłano mi dodatkowe zdjęcia i decyzja zapadła 🙂


I dalej wszystko przebiegało wg ustalonego, sprawdzonego scenariusza.
Powiadomienia o kolejnych etapach podróży mojego duetu przychodziły jak w zegarku i w samiutkie moje urodziny paczka trafiła w moje łapki.
Patrzcie i zazdrośćcie 😉


A Panią Sprzedającą o nicku Róg Amaltei polecam szczerze i z całego serca!

więcej w tej kategorii: https://drzoanna.wordpress.com/category/porcelana/

Idź do oryginalnego materiału