Mamo, widziałaś, co syn o tobie napisał? głos Ewy drżał z oburzenia, telefon prawie wypadł jej z rąk. Nie, nie o mnie, o tobie! Wojtek! Twój ukochany Wojtuś! Wrzucił to w internecie!
Maria Stanisława powoli opadła na kuchenne krzesło, mocniej przytuliła słuchawkę do ucha. W brzuchu coś się boleśnie ścisnęło, jak wtedy, gdy lekarze ogłosili diagnozę Andrzejowi. Tylko teraz było jeszcze gorzej.
Co napisał, Ewuniu? wyszeptała, choć już domyślała się, iż nic dobrego nie usłyszy.
Tam tam cała rozprawa! O tym, jaka jesteś matką! Że całe życie go kontrolowałaś, nie dałaś żyć! Że przez ciebie nie układa mu się życie osobiste! Mamo, nie mogę tego czytać, ręce mi się trzęsą! A te komentarze Boże, co ludzie piszą!
Maria Stanisława zamknęła oczy. Kuchnia wokół niej pociemniała, tylko lodówka warczała cicho, jak zawsze wieczorami. Na stole stygła niedojedzona kasza gryczana Wojtek nie przyszedł na kolację, choć specjalnie ugotowała, jak lubi, z kotletami mielonymi.
Mamo, słyszysz mnie? zaniepokoiła się Ewa.
Słyszę, córeczko. A co tam w komentarzach?
Nie chcę powtarzać. Lepiej sama nie czytaj, dobrze? Twoje serce Zaraz do ciebie przyjadę, dobrze?
Nie trzeba, Ewciu. Już późno, czas dzieci do łóżek układać. Ja ja się tym zajmę.
Odłożywszy słuchawkę, Maria Stanisława długo siedziała nieruchomo. Za oknem gęstniały październikowe zmierzchy, na podwórku zapaliły się latarnie. Gdzieś płakało dziecko, trzasnęły drzwi klatki schodowej. Zwykłe odgłosy zwykłego wieczoru, tylko w środku wszystko się przewróciło.
Wojtek wrócił około jedenastej, śmierdziało od niego piwem i papierosami. Maria Stanisława spotkała go w przedpokoju, patrzyła, jak ściąga buty, nie patrząc na nią.
Zjesz kolację? spytała cicho.
Nie chce mi się. Zawiesił kurtkę na wieszaku, wciąż unikając jej wzroku.
Wojtusiu
Co? odwrócił się gwałtownie, a w jego oczach zobaczyła coś obcego. Złość? Wstyd? Tłumaczenie?
Po co to napisałeś?
Syn milczał, przetarł nos. Maria Stanisława nagle zauważyła, jak postarzał w ostatnich miesiącach. Wojtek miał już trzydzieści dwa lata, a ona wciąż widziała w nim chłopca, który wracał ze szkoły i opowiadał o bójkach i pałach.
Mamo, nie chciałem cię urazić powiedział w końcu. Po prostu mam teraz trudny okres. Z Agatą się rozstaliśmy, w pracy problemy. A psycholożka mówiła, iż muszę przepracować dziecięce traumy.
Traumy? powtórzyła Maria Stanisława. Jakie traumy, Wojtku? Co ja ci takiego zrobiłam?
Mamo, no przecież wiesz Zawsze byłaś za opiekuńcza. Pamiętasz, jak na studiach dzwoniłaś codziennie, pytałaś, czy zjadłem, czy ciepło się ubrałem? Jak poznałaś się z moją sąsiadką z akademika i prosiłaś, żeby na mnie uważała?
Maria Stanisława oparła się o ścianę. Tak, pamiętała tę sąsiadkę, Kasię. Dobra dziewczyna, z wielodzietnej rodziny. Często częstowała ją pierogami, prosiła, by czasem nakarmiła Wojtka, gdy zapomniał zjeść. Co w tym złego?
A pamiętasz ciągnął Wojtek, wchodząc do pokoju jak przyjeżdżałaś co weekend? Przywoziłaś słoiki z zupą, prałeś moje ubrania? Chłopaki się ze mnie śmiali.
Chciałam pomóc szepnęła. Mam tylko was z Ewą. Po tym, jak tata odszedł
Właśnie o to chodzi! wybuchnął syn. Wylałaś na nas całą swoją niewykorzystaną miłość! A my się dławiliśmy! Ewa wyszła za mąż, wyjechała, a ja
A ty co? Zabraniałam ci czegoś? Przeszkadzałam się ożenić?
Wojtek usiadł na kanapie, opuścił głowę na dłonie.
Mamo, nie rozumiesz. Tak, nigdy niczego nie zabraniałaś wprost. Ale zawsze byłaś blisko! Zawsze! Moje dziewczyny karmiłaś, otaczałaś opieką, a potem czuły się zbędne. Po co ja im, skoro mam mamę, która wszystko za mnie robi?
Agata też tak myślała?
Agata westchnął ciężko. Agata powiedziała, iż jestem niedojrzały. Że w wieku trzydziestu dwóch lat mieszkam z mamą jak nastolatek. Że czas nauczyć się samodzielności.
Maria Stanisława weszła do kuchni, włączyła czajnik. Dłonie się trzęsły, ledwie udało się postawić kubki na stole. Wojtek poszedł za nią, stanął w drzwiach.
Mamo, nie chciałem cię zranić. Naprawdę. Ale musiałem to z siebie wyrzucić, rozumiesz? W internecie jakoś łatwiej. Ludzie dzielą się doświadczeniami, doradzają
I co ci poradzili? spytała, nie odwracając się.
Różnie. Niektórzy mówią, iż trzeba wyprowadzić się od rodziców. Inni żeby wyznaczać granice. Jeszcze inni piszą, iż sami mają podobne problemy.
Maria Stanisława nalała herbatę, dosypała cukru. Przypomniała sobie, jak dwadzieścia lat temu stała w tej samej kuchni, parząc herbatę dla Andrzeja, gdy źle się czuł po chemii. Jak prosił, by nie odchodziła, ściskał jej dłoń i mówił: Marysiu, obiecaj, iż zadbasz o dzieci. Obiecaj, iż ich nie zawiedziesz.
Mamo, co z tobą? zaniepokoił się Wojtek. Płaczesz?
Nie zauważyła nawet, gdy łzy spłynęły po policzkach. Otarła je rękawem szlafroka, odwróciła się do syna.
Wojtku, może masz rację. Może rzeczywiście byłam za Tylko bałam się. Po śmierci taty tak się bałam was stracić. Bałam się, iż nie poradzę sama. Że nie zastąpię wam ojca.
Syn podszedł bliżej, niezgrabnie objął ją za ramiona.
Mamo, poradziłaś sobie. Wyrośliśmy na porządnych ludzi. Ale teraz ja muszę nauczyć się być dorosłym naprawdę.
Więc się wyprowadzisz?
Nie wiem jeszcze. Może. Muszę przemyśleć.
Pili herbatę w milczeniu. Maria Stanisława patrzyła na syna i pró






![Co grają w Multikinie w Krakowie 11 listopada?[REPERTUAR]](https://cowkrakowie.pl/wp-content/uploads/2025/11/multikino.jpg)





