Mamo, widziałaś, co syn o tobie napisał? głos Agnieszki drżał ze wzburzenia, telefon prawie wypadł jej z ręki. Nie, nie o mnie, o tobie! Kamil! Twój ukochany Kamilek! Wrzucił to w mediach społecznościowych!
Halina Stanisławówna powoli osunęła się na kuchenne krzesło, mocniej przycisnęła słuchawkę do ucha. W brzuchu coś boleśnie się ścisnęło, jak wtedy, gdy lekarze ogłosili diagnozę Wojciechowi. Tylko teraz było jeszcze gorzej.
Co napisał, Agnieszko? szepnęła, choć już domyślała się, iż nic dobrego.
Tam cała ściana tekstu! O tym, jaka jesteś matką! Że całe życie go kontrolowałaś, nie dałaś mu żyć! Że przez to nie układa mu się w związku! Mamo, nie mogę tego czytać, ręce mi się trzęsą! A te komentarze Boże, co ludzie wypisują!
Halina zamknęła oczy. Kuchnia wokół niej pociemniała, tylko lodówka warczała cicho, jak zawsze wieczorami. Na stole styła niedojedzona kasza gryczana Kamil nie przyszedł na kolację, choć specjalnie ugotowała ją, jak lubi, z mielonymi kotletami.
Mamo, słyszysz mnie? zaniepokoiła się Agnieszka.
Słyszę, córeczko. A co w komentarzach?
Nie chcę powtarzać. Lepiej sama tego nie czytaj, dobrze? Twoje serce Przyjechałabym teraz do ciebie, co?
Nie trzeba, Agnieszko. Już późno, dzieci kłaść spać. Ja sama się tym zajmę.
Po odłożeniu słuchawki Halina długo siedziała nieruchomo. Za oknem zapadał październikowy zmierzch, na dworku zapaliły się latarnie. Gdzieś płakało dziecko, zatrzęsły się drzwi klatki. Zwykłe dźwięki zwykłego wieczoru, tylko w środku wszystko stanęło na głowie.
Kamil wrócił koło jedenastej, pachniał piwem i papierosami. Halina czekała na niego w przedpokoju, patrzyła, jak ściąga buty, unikając jej wzroku.
Zjesz kolację? spytała cicho.
Nie chce mi się. Powiedział to, wieszając kurtkę, wciąż nie patrząc na nią.
Kamili
Co? Odwrócił się gwałtownie, a ona zobaczyła w jego oczach coś obcego. Złość? Wstyd?
Po czym to napisałeś?
Syn milczał, przecierał nos. Halina nagle zauważyła, jak postarzał się w ostatnich miesiącach. Kamil miał już trzydzieści dwa lata, a ona wciąż widziała w nim chłopca, który wracał ze szkoły i opowiadał o bójkach i pałach.
Mamo, nie chciałem cię urazić wycedził w końcu. Tylko mam teraz ciężki okres. Z Małgosią się rozstaliśmy, w pracy problemy. A psycholożka powiedziała, iż muszę przepracować dziecięce traumy.
Traumy? powtórzyła Halina. Jakie traumy, Kamili? Co ja ci takiego zrobiłam?
Mamo, no przecież wiesz Zawsze byłaś zbyt troskliwa. Pamiętasz, jak na studiach dzwoniłaś codziennie, pytałaś, czy jadł, czy ciepło się ubrał? Jak poznałaś się z moją sąsiadką z akademika i prosiłaś, żeby na mnie uważała?
Halina oparła się o ścianę. Tak, pamiętała tę sąsiadkę, Olę. Dobra dziewczyna, z wielodzietnej rodziny. Często częstowała ją pierogami, prosiła, żeby czasem Kamila nakarmiła, gdy zapomniał. Co w tym złego?
A pamiętasz ciągnął Kamil, wchodząc do pokoju jak przyjeżdżałaś co weekend? Przywoziłaś słoiki z zupą, prałeś moje ubrania? Kolegowie się ze mnie śmiali.
Chciałam pomóc szepnęła. Mam tylko ciebie i Agnieszkę. Po tym, jak tata odszedł
Właśnie o to chodzi! wybuchnął syn. Wylałaś na nas całą swoją niewykorzystaną miłość! A my się dławiliśmy! Agnieszka wyszła za mąż, wyjechała, a ja
A ty co? Zabraniałam ci czegoś? Przeszkadzałam się żenić?
Kamil usiadł na kanapie, opuścił głowę na dłonie.
Mamo, nie rozumiesz. Tak, nigdy niczego mi nie zabraniałaś. Ale zawsze byłaś obecna! Zawsze! Moje dziewczyny karmiłaś, otaczałaś opieką, a potem czuły się niepotrzebne. Po co ja im, skoro mam mamę, która za mnie wszystko robi?
Małgosia też tak myślała?
Małgosia westchnął ciężko. Powiedziała, iż jestem niedojrzały. Że w wieku trzydziestu dwóch lat mieszkam z mamą jak nastolatek. Że czas nauczyć się samodzielności.
Halina powoli weszła do kuchni, włączyła czajnik. Dłonie drżały, ledwo udało się postawić kubki na stole. Kamil stanął w drzwiach.
Mamo, nie chciałem cię zranić. Słowo. Ale musiałem to wyrzucić z siebie, rozumiesz? W internecie było łatwiej. Ludzie dzielą się doświadczeniami, doradzają
I co ci poradzili? spytała, nie odwr