Święta nie muszą być idealne. Odpuśćmy sobie

kobietytomy.pl 7 godzin temu

W tym szczególnym czasie przedświątecznych przygotowań wiele kobiet chodzi ledwo
żywych. Jesteśmy niewyspane, zmęczone, z głową pełną rzeczy do zrobienia. Czasami
zapominamy, jaki mamy dzień tygodnia. Gdy z przerażeniem uświadamiamy sobie, iż już
środa/czwartek/piątek i pozostało tak kilka dni do świąt, to nasz wewnętrzny motorek
jeszcze bardziej przyspiesza, nakręcając się do granic możliwości. Bo „jeszcze trzeba
to…” i „jeszcze tamto”. Stresujemy się, iż nie zdążymy, czy coś nam wypadnie.
Jednocześnie przy tym, tracąc całą magię świąt…Po co sobie to robimy? Tak bardzo
siebie nie lubimy?

Jedzenie. To nie te czasy

Kiedyś w czasach słusznie minionych ludzie nie mieli tego wszystkiego, co teraz. Chodziło
się głodnym tak długo, iż adekwatnie nie wiedziało się, iż odczuwa się łaknienie. Posiłki
były proste i tanie. Na co dzień nie jadło się w wyszukany sposób, prędzej tak, żeby nieco
oszukać głód.

Gospodynie domowe potrafiły nieźle się nagimnastykować, żeby w kuchni z niczego
przygotować coś. W takim otoczeniu święta były czasem biesiady, okresem, kiedy w
końcu można było sobie pojeść. I już pod tym szczególnym względem się różniły. Dawniej
czekało się na pomarańcze, czekoladę, szynkę, czy aromatyczne mięsa. Na wszystko to,
czego na co dzień nie można było doświadczyć.

Dzisiaj nie chodzimy na co dzień głodni. Raczej jesteśmy przejedzeni, a choćby brzydko to
ujmując, ale jakże obrazowo przeżarci. Mamy wszystkiego w nadmiarze. Często
posiadamy tak wiele, iż część jedzenia ląduje w koszu na śmieci. Marnujemy miliony ton
żywności rocznie.

Prezenty

Kolejny dowód na to, iż jest inaczej? Prezenty dawniej i dziś. W rzeczywistości, w której
miało się jedną, czy dwie lalki Barbie, czekanie na domek czy auto dla nich to był czas
niemal bajkowy. I ta chwila, kiedy się otrzymało, to czego się pragnęło….jaka to była
radość! Jakie szczęście!

Prawdziwą frajdę wzbudzały naprawdę drobne rzeczy. Dziecięca torebka, czy gruba
książka z zagadkami….

Dzisiaj dzieci mają wszystko…. często o niczym nie marzą. Prezenty, na które my
oczekiwaliśmy przez tygodnie, one otrzymują bez okazji. Tak po prostu, chcą, to rodzice
kupują. W konsekwencji magia wręczania upominków zbladła, a często nawet
bezpowrotnie upadła.

Naprawdę jest trudno kogokolwiek czymś zaskoczyć. W świecie, w którym większość ma wszystko, a choćby więcej niż wszystko, prezenty rzadko tak prawdziwie cieszą. Gdy w szafie leżą ubrania z metkami i nie ma kiedy ich nosić, perfumy w łazience wyglądają jak kolekcja w sklepie, a stan żeli pod prysznic i kremów przyprawia o zawrót głowy, kolejne upominki tego typu wywołują kurtuazyjny uśmiech na twarzy i to wszystko. Och, dziękuję, iż pomyślałaś o mnie…

Czy tak być musi?

Nie.
Zamiast próbować przebić kogoś z prezentem, ścigać się, kto da coś lepszego, lepiej
dojrzeć. Zrozumieć, iż w świętach nie chodzi o upominki, ale o to, żeby być razem.
Święta nie muszą być idealne

Rozwiązania są banalnie proste. Nie wiedzieć jednak czemu nie chcemy z nich
skorzystać…

Wystarczy, iż sobie odpuścimy.

Przestańmy się mordować, stojąc całymi dniami nad garami. Nie róbmy sobie tego.
Wybierajmy mniej skomplikowane dania, przyrządzajmy proste posiłki. Najlepiej gotujmy
rodzinnie, to wielka frajda dla wszystkich i pretekst do wielkiej integracji. Tak tworzy się
historie i niezapomniane chwile…

Da się? Da!

Tylko dlaczego niektórzy wzdrygają się na samą myśl, nie dopuszczając do siebie tej
opcji? Mówią, iż to zbyt skomplikowane, za dużo bałaganu, zbyt wiele rozgardiaszu….
Dlaczego tak wielu nie potrafi oddać sterów? Pozwolić, żeby wszystko działo się
spontanicznie?

Dlaczego tak nam trudno poczuć prawdziwą magię świąt? Nie tą zamkniętą w prezentach, świątecznych potrawach, ale w poczuciu sensu i w bliskości….?

Przecież ograniczenia są w naszej głowie. To my akceptujemy, co jest dla nas
akceptowalne, a co nie. To my decydujemy i my wybieramy. Nikt kto inny, ale właśnie my.
Czyste okna nie będą o nas nigdy pamiętać. Piękna choinka jak z katalogu nie musi być
lepsza niż drzewko udekorowane ozdobami z papieru zrobionymi małymi rączkami…

Przypominając sobie, co jest w świętach najważniejsze, mamy szansę przeżyć je
naprawdę w miłej atmosferze.

Do tego jednak potrzeba nieco poukładać w swoim wnętrzu. Wyciszyć się, zdystansować,
odpuścić pośpiech i presję. Oddelegować część obowiązków, dać sobie pomóc. Nie
pracować na akord. Wybrać to, co jest rzeczywiście dla nas istotne, a resztę sobie
darować.

Święta to 2-3 dni. Czas gwałtownie mija…Zmęczenie i stres związany z braniem na swoje
barki zbyt wielu obowiązków tymczasem może przygnieść nas do parteru choćby do
sylwestra. Nie warto sobie tego robić! Nie tym razem.

Nieidealne święta

To, co wspominamy po latach z rozrzewnieniem to cudowna atmosfera, ciepło domowego
ogniska. Nie tak ważne są bowiem bogate święta, co rodzinne święta….gdzie każdy czuje
się ważny, wysłuchany, zaakceptowany i kochany.

Czasami ryba może wypaść z talerza, barszcz kapnąć na śnieżnobiały obrus, makowiec
się nie udać… Dziecko może być wyjątkowo płaczliwe, a nastolatek marudny. Tak po
prostu bywa.

Święta nie wyłączają naszych emocji. Nie chronią przed codziennymi błędami. Dajmy
sobie na nie przyzwolenie…Bo naprawdę nie musi być idealnie. Nieidealne, ale rodzinne
święta smakują choćby lepiej…niż te perfekcyjnie dopięte na ostatni guzik. O prawdę tu
chodzi. Nie o świetnie odegrany spektakl.

Idź do oryginalnego materiału