A prawda jest też taka, iż mam takich różnych ozdóbek z poprzednich lat całkiem sporo, a zdecydowanie nie mam za bardzo gdzie ich ustawiać i prezentować. Ale - bardzo bardzo chciałam stworzyć choć jeden jedyny świąteczny projekt i bardzo chciałam, żeby opierał się głównie o świąteczną kolekcję Tima Holtza z serii Idea-ology.
Udało się, choć praca trwała etapami - proces myślowy i decyzyjny trwał kilka tygodni... Ale jak już się zabrałam za sklejanie całości, to poszło gładko.
Zaczęło się od drewnianej ramki, którą wygrzebałam z szafy. Drewniana ramka ma 23x23 cm i dość szeroką ramę, którą chciałam trochę ozdobić, ale bez przesady. I wykorzystałam tu patent, którego nie stosowałam już bardzo długo. Najpierw pomalowałam ją farbą akrylową Allegro "Turtle dove", a w jeszcze mokrą farbę wtarłam fusy od kawy :D Roztarłam je trochę i zostawiłam do wyschnięcia. Po wyschnięciu usunęłam nadmiar fusów. Uzyskałam dzięki temu ciekawe, delikatne przetarcia, a gdzieniegdzie można choćby zauważyć malutkie drobinki. Bardzo podoba mi się ten efekt. Zapachu kawy nie czuję, ale od tego malowania minęło już kilka tygodni, więc niewykluczone, iż już wywietrzał.
Później postawiłam na uzupełnienie kompozycji w środku. Chciałam wykorzystać jedno z okien z zestawu tekturowych dodatków, a podkleiłam je papierem dociętym do kształtu oraz specjalną folią (z tego samego zestawu). Zanim jednak przykleiłam tę folię, to spryskałam ją dość mocno mgiełkami Distress Spritz (Antique Linen i Tattered Rose), a następnie zostawiłam do wyschnięcia na noc. Uzyskałam dzięki temu piękne błyszczące plamki w oknie. Mgiełki na folii zbiły się w mniejsze i większe krople i oczywiście nie mogły w nią wsiąknąć, ale z czasem po prostu wyschły zostawiając tylko piękny blask!
Wykorzystałam tu papiery Tima Holtza, choinki, reniferki, perłowe kuleczki, które wykorzystałam jako bombki, a choćby małe metalowe dzwoneczki.
Nie mogło też oczywiście zabraknąć nieco naturalnych dodatków - mchu, wełny drzewnej oraz kawałka drewna, który przywiozłam sobie w marcu z urlopu... Uwielbiam dodawać w pracach taki właśnie zupełnie osobisty akcent, który sprawia, iż praca jest niepowtarzalna i ma ten taki wyjątkowy, prywatny wydźwięk - istotny i czytelny tylko dla nas.
W tej pracy pozostało jeden taki akcent! I jest nim ten urokliwy dziadek do orzechów w centralnej części. Początkowo nie było go w ogóle w planach! A jeżeli wydaje się Wam znajomy, to bardzo słusznie. Na naszym niedawnym lajwie gościnnie Dorota Kotowicz tworzyła pracę z takimi właśnie figurkami z foremki. Po lajwie byłam absolutnie zauroczona tą foremką, a Dorota zaproponowała, iż wyśle mi kilka gotowych odlewów! Ku mojej ogromnej euforii wysłała nie tylko "gołe" odlewy, ale też kilka gotowych figurek pokolorowanych i wykończonych własnoręcznie :) I właśnie jedną z nich postanowiłam umieścić w swojej pracy, jako taki odświętny i wyjątkowy element, który zawsze będzie mi przypominał, jak wyjątkowych ludzi można poznać dzięki twórczemu hobby ❤️
pozdrawiam
Anai
Wykorzystane produkty: