Świat na krawędzi. Krzystof Jackowski ostrzega przed nową erą konfliktu

zycie.news 4 godzin temu
Zdjęcie: Krzystof Jackowski, screen Youtube @jasnowidzkrzysztofjackowsk531


Mówi, bo – jak twierdzi – widzi. I to, co widzi, coraz częściej znajduje odzwierciedlenie w wydarzeniach, które przerażają nie tylko jego, ale i miliony ludzi na całym świecie.

W rozmowie z naszymi dziennikarzami najbardziej znany polski jasnowidz nie kryje lęku. – Ja się po prostu boję – przyznaje. Tym razem chodzi o coś znacznie większego niż regionalny konflikt czy kryzys gospodarczy. Jackowski mówi wprost: „To będzie trzecia wojna światowa”.

To właśnie sytuacja na Bliskim Wschodzie budzi w nim największy niepokój. Jak podkreśla, już dwa lata temu przewidział eskalację wojny w Ukrainie, a zaraz po niej – wybuch drugiego, jeszcze bardziej nieprzewidywalnego konfliktu.

– Mówiłem, iż będzie wojna na Ukrainie. I iż będzie wojna na Bliskim Wschodzie. Ta druga już się zaczęła i wymyka się spod kontroli – podkreśla jasnowidz z Człuchowa.

W jego słowach nie ma miejsca na polityczne kalkulacje. Jest tylko to, co – jak mówi – pojawia się w jego głowie: obrazy, sceny, poczucie zagrożenia, które nie mija, ale wręcz się nasila.

To, co zobaczył w związku z końcówką 2025 roku, również nie napawa optymizmem. Zdaniem Jackowskiego druga połowa przyszłego roku przyniesie silne zawirowania finansowe. Wzywa Polaków do ostrożności.

– Nie zadłużajmy się. Lepiej mieć coś w kieszeni. Giełda będzie zdradliwa. To są nasze pieniądze, nasza codzienność – apeluje.

Jackowski nie mówi tego z pozycji nauczyciela czy mentora. Mówi jako ktoś, kto – jak twierdzi – sam walczy z tym, co widzi. „To nie są żarty. To, co widzę, mnie samego przeraża” – dodaje.

Choć wielu przez cały czas traktuje jego słowa z przymrużeniem oka, trudno nie zauważyć, iż wiele z dawnych prognoz Jackowskiego się spełniło. Od kryzysu w Europie, przez pandemię, aż po wojenną rzeczywistość ostatnich lat – jego wizje coraz częściej stają się echem rzeczywistości.

Czy i tym razem ma rację? Czy świat rzeczywiście balansuje na krawędzi globalnej katastrofy? A może jego słowa mają być nie proroctwem, ale ostrzeżeniem?

Tego jeszcze nie wiemy. Ale jedno jest pewne – jeżeli historia nauczyła nas czegokolwiek, to tego, iż zlekceważone sygnały bywają najgroźniejsze.

Idź do oryginalnego materiału