Świadkowie przez cały czas pamiętają krzyki ofiar katastrofy kolejowej w Juliance. "Krew płynęła po wagonie"
Zdjęcie: Pociąg nie wyjechał na wzniesienie i stoczył się prosto na inny skład. W katastrofie zginęło 26 osób (screen: Facebook.com/Paweł Marcjanek)
W środku nocy, 3 listopada 1976 r., dwa pociągi przejeżdżały w okolicach stacji kolejowej Julianka pod Częstochową. Jeden z nich, w czasie podjazdu na wzniesienie, nie zdołał wjechać pod górę i rozpędzony zjechał z powrotem w kierunku stacji, uderzając z całą mocą w drugi skład i powodując ogromną katastrofę. "Wszędzie ranni i zabici. W wagonie leżeli połamani ludzie, bez rąk i nóg" — relacjonowali ludzie, którzy ruszyli poszkodowanym na ratunek. Późniejsze śledztwo wykazało szereg szokujących zaniechań ze strony maszynistów.







