Sweet 50's

myvintagefascination.blogspot.com 7 lat temu
Kocham mój zmienny charakter i moment, kiedy nie minie choćby sekunda a cały misternie ułożony plan zmienia się nagle o 180 stopni… Aż chce się zakrzyknąć „bo kobieta zmienną jest” ! Faktycznie jest, tylko jak to strasznie życie utrudnia :D
Dawno już nie wstawiałam postu z ubraniami vintage i wymyśliłam stylizację inspirowaną pewnym znanym filmem równie znanego reżysera z lat 50. Przygotowałam wszystko bardzo skrupulatnie: sukienkę, biżuterię i dodatki. Wymyśliłam scenerię i poczyniłam przygotowania, aby ów pomysł urealnić. I kiedy nastał wolny weekend idealnie nadający się do zdjęć to pogoda była tak piękna i prawdziwie letnia, iż pierwotna stylizacja mimo swej urody wydała mi się zwyczajnie za ciężka. Znów szafa otworzyła swe podwoje a ubrania śmigały w powietrzu zupełnie jak w kreskówkach J W mej głowie nastąpiła istna burza myśli i po kilku minutach na światło dzienne wypłynęła sukienka i dodatki jakie widać na poniższych zdjęciach.

Sukienka to autentyk z lat 50 – krój z koła, typowy dla tych lat dekolt. Kiedy tylko ją zobaczyłam to przed oczami pojawił mi się obraz idealnej stylizacji i pomysł na zabawę kolorami. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy dobieram na tej zasadzie pozostałe dodatki trzymając się pewnej tonacji kolorystycznej J
Sukienka pochodzi ze sklepu Retro Club

Krój sukienki sprawia, iż najlepiej prezentuje się z pettitcoat – ta, którą mam pod spodem jest 10cm krótsza niż sukienka. Wydaje mi się, iż dłuższa byłaby lepsza, ale nie mam tu tak wielkiej wprawy by się o tym wypowiadać J


I tak właśnie mając bazę w postaci sukienki to po jakimś czasie kupiłam za śmieszne pieniądze prawie nowe pantofle marki Ravel na jednej z grup sprzedażowych na FB. Jeden rzut oka i wiedziałam, ze już po mnie :D Uratować mógł mnie ktoś szybszy ode mnie i komu także te buty wpadły w oko.
jedna z kilku ulubionych par szpilek :)

No, ale jak widać na załączonym obrazku najszybsza okazałam się ja (albo nikomu nie spodobały się równie mocno).
Korale - prezent od Mamy
Bransolety, spinki lucite oraz pettitcoat- Retro Club
Bransolety to moja kolejna słabość: biżuteria z tworzyw typu lucite, bakelit czy celuloid to coś czemu nie umiem się oprzeć. Uwielbiam je za nieograniczoną paletę kolorów i wzorów, dzięki czemu można je dopasować do niemal każdego ubrania. Tu udało mi się zgrać kolory z tymi jakie są na wzorze sukienki. Naszyjnik z korali to prezent od mojej Mamy, która bardzo lubiła go nosić przez wiele lat. Jak widać do czasu, kiedy dużo dłużej leżał w jej szkatułce z biżuterią niż wyglądał na światło dzienne :). Lubię go, bo bardzo pasuje do takich stylizacji – sprawia, iż jeszcze bardziej czuję w powietrzu lato.
To byłaby jedna z moich najlepszych stylizacji, gdyby nie małe mankamenty… Po pierwsze brak mani i pedicuru, zwłaszcza tego ostatniego. Tak już mam, iż do butów typu peep toe ładnie pomalowane paznokcie tworzą idealnie zgrany duet. Moje nabiorą kolorów na zbliżający się długi weekend i związane z nim mini-wakacje J. Drugi zgrzyt to fryzura: wydawało mi się, iż włosy do ramion (a może i krótsze?) nie sprawią mi zbyt wiele problemów z ich układaniem. I, iż wreszcie opanuję sztukę układania fryzur bardzo retro… Nic z tych rzeczy! Nie byłabym sobą, gdyby moje włosy wyglądały podobnie do tych jakie widuję na starych zdjęciach i reklamach J
Moja ulubiona gwiazda złotego Hollywood - wreszcie doczekala się tła godnego diamentów :-)
Mam nadzieję, iż mimo wszystko widocznej za moimi plecami Marilyn Monroe, która jest moją idolką owa stylizacja się spodobała J
Próba z chustką - średnio udana, próbuję dalej :-) Rollsy to moje marzenie...


Na sam koniec muzyczna pocztówka czyli orkiestra Raya Anthonyego i piosenka dedykowana słynnej gwieździe pt „Marilyn” – ponieważ MM niedawno świętowała by swe urodziny niech to będzie prezent dla niej J

Idź do oryginalnego materiału