Dawno już nie wstawiałam postu z ubraniami vintage i
wymyśliłam stylizację inspirowaną pewnym znanym filmem równie znanego reżysera
z lat 50. Przygotowałam wszystko bardzo skrupulatnie: sukienkę, biżuterię i
dodatki. Wymyśliłam scenerię i poczyniłam przygotowania, aby ów pomysł
urealnić. I kiedy nastał wolny weekend idealnie nadający się do zdjęć to pogoda
była tak piękna i prawdziwie letnia, iż pierwotna stylizacja mimo swej urody
wydała mi się zwyczajnie za ciężka. Znów szafa otworzyła swe podwoje a ubrania
śmigały w powietrzu zupełnie jak w kreskówkach J
W mej głowie nastąpiła istna burza myśli i po kilku minutach na światło dzienne
wypłynęła sukienka i dodatki jakie widać na poniższych zdjęciach.
Sukienka to autentyk z lat 50 – krój z koła, typowy dla tych
lat dekolt. Kiedy tylko ją zobaczyłam to przed oczami pojawił mi się obraz
idealnej stylizacji i pomysł na zabawę kolorami. To zresztą nie pierwszy raz,
kiedy dobieram na tej zasadzie pozostałe dodatki trzymając się pewnej tonacji
kolorystycznej J
Krój sukienki sprawia, iż najlepiej prezentuje się z pettitcoat – ta, którą mam pod spodem jest 10cm krótsza niż sukienka. Wydaje mi się, iż dłuższa byłaby lepsza, ale nie mam tu tak wielkiej wprawy by się o tym wypowiadaćJ
Sukienka pochodzi ze sklepu Retro Club |
Krój sukienki sprawia, iż najlepiej prezentuje się z pettitcoat – ta, którą mam pod spodem jest 10cm krótsza niż sukienka. Wydaje mi się, iż dłuższa byłaby lepsza, ale nie mam tu tak wielkiej wprawy by się o tym wypowiadać
I tak właśnie mając bazę w postaci sukienki to po jakimś
czasie kupiłam za śmieszne pieniądze prawie nowe pantofle marki Ravel na jednej
z grup sprzedażowych na FB. Jeden rzut oka i wiedziałam, ze już po mnie :D
Uratować mógł mnie ktoś szybszy ode mnie i komu także te buty wpadły w oko.
No, ale jak widać na załączonym obrazku najszybsza okazałam się ja (albo nikomu nie spodobały się równie mocno).
Bransolety to moja kolejna słabość: biżuteria z
tworzyw typu lucite, bakelit czy celuloid to coś czemu nie umiem się oprzeć.
Uwielbiam je za nieograniczoną paletę kolorów i wzorów, dzięki czemu można je
dopasować do niemal każdego ubrania. Tu udało mi się zgrać kolory z tymi jakie
są na wzorze sukienki. Naszyjnik z korali to prezent od mojej Mamy, która
bardzo lubiła go nosić przez wiele lat. Jak widać do czasu, kiedy dużo dłużej
leżał w jej szkatułce z biżuterią niż wyglądał na światło dzienne :). Lubię go, bo bardzo pasuje do takich
stylizacji – sprawia, iż jeszcze bardziej czuję w powietrzu lato.
jedna z kilku ulubionych par szpilek :) |
No, ale jak widać na załączonym obrazku najszybsza okazałam się ja (albo nikomu nie spodobały się równie mocno).
Korale - prezent od Mamy Bransolety, spinki lucite oraz pettitcoat- Retro Club |
To byłaby jedna z moich najlepszych stylizacji, gdyby nie
małe mankamenty… Po pierwsze brak mani i pedicuru, zwłaszcza tego ostatniego.
Tak już mam, iż do butów typu peep toe ładnie pomalowane paznokcie tworzą
idealnie zgrany duet. Moje nabiorą kolorów na zbliżający się długi weekend i
związane z nim mini-wakacje J.
Drugi zgrzyt to fryzura: wydawało mi się, iż włosy do ramion (a może i
krótsze?) nie sprawią mi zbyt wiele problemów z ich układaniem. I, iż wreszcie
opanuję sztukę układania fryzur bardzo retro… Nic z tych rzeczy! Nie byłabym sobą, gdyby moje
włosy wyglądały podobnie do tych jakie widuję na starych zdjęciach i reklamach J
Moja ulubiona gwiazda złotego Hollywood - wreszcie doczekala się tła godnego diamentów :-) |
Próba z chustką - średnio udana, próbuję dalej :-) Rollsy to moje marzenie... |
Na sam koniec muzyczna pocztówka czyli orkiestra Raya
Anthonyego i piosenka dedykowana słynnej gwieździe pt „Marilyn” – ponieważ MM
niedawno świętowała by swe urodziny niech to będzie prezent dla niej J