Europa stoi na progu jednej z najważniejszych transformacji chemiczno-przemysłowych w swojej historii, gdy Unia Europejska przygotowuje się do wprowadzenia kompleksowego zakazu stosowania substancji perfluoroalkilowych i polifluoroalkilowych w produktach konsumenckich dostępnych na europejskim rynku. Ta przełomowa regulacja środowiskowa może fundamentalnie odmienić skład tysięcy artykułów znajdujących się w każdym europejskim domu, od kuchni po garderobę, od łazienki po warsztat. Substancje te, określane przez naukowców mianem wiecznych chemikaliów ze względu na ich niezwykłą odporność na rozkład w środowisku naturalnym, przez dziesięciolecia infiltrowały nasze codzienne życie, pozostając w większości przypadków niewidzialne dla konsumentów, którzy nieświadomie narażali się na potencjalne zagrożenia zdrowotne.

Fot. Warszawa w Pigułce
Grupa substancji perfluoroalkilowych i polifluoroalkilowych obejmuje ponad dziewięć tysięcy różnorodnych syntetycznych związków chemicznych, które zdobyły niebywałą popularność w przemyśle dzięki swoim wyjątkowym adekwatnościom fizykochemicznym. Ich niezwykła odporność na działanie wody, tłuszczów, wysokich temperatur oraz agresywnych czynników chemicznych sprawiła, iż stały się niemal wszechobecne w nowoczesnej produkcji przemysłowej. Te charakterystyki, które początkowo wydawały się być błogosławieństwem dla rozwoju technologicznego oraz poprawy jakości życia konsumentów, w tej chwili okazują się być przekleństwem o globalnych rozmiarach, które może dotykać przyszłe pokolenia przez setki lat.
Przeciętne europejskie gospodarstwo domowe zawiera prawdopodobnie setki produktów nasyconych tymi substancjami, często w miejscach, gdzie konsumenci najmniej by się tego spodziewali. Nieprzywierające powłoki na patelniach oraz garnkach, które ułatwiają codzienne gotowanie oraz zmniejszają potrzebę używania tłuszczów, zawdzięczają swoje adekwatności właśnie obecności tych związków. Wodoodporna odzież sportowa oraz turystyczna, która chroni nas przed kapryśną pogodą podczas górskich wypraw czy codziennych spacerów, jest impregnowana substancjami z tej grupy. Papierowe oraz kartonowe opakowania do żywności na wynos, które zapobiegają przeciekaniu olejów oraz sosów, również zawierają te chemikalia jako warstwę ochronną.
Zakres zastosowań tych substancji wykracza daleko poza oczywiste produkty konsumenckie, przenikając do niemal każdej sfery nowoczesnego życia. W branży budowlanej znajdują zastosowanie w farbach oraz lakierach, gdzie zwiększają trwałość oraz odporność na niekorzystne warunki atmosferyczne, zapewniając długotrwałą ochronę powierzchni zewnętrznych budynków. Przemysł elektroniczny wykorzystuje je w izolacjach przewodów oraz komponentach elektronicznych, gdzie zapewniają bezpieczeństwo oraz niezawodność skomplikowanych systemów elektrycznych. Sektor tekstylny stosuje je nie tylko w produkcji odzieży sportowej, ale także w wytwarzaniu namiotów, śpiworów, butów trekkingowych oraz innych wyrobów wymagających wysokiej odporności na warunki zewnętrzne.
Jeszcze bardziej zaskakujące może być odkrycie, iż substancje te znajdziemy również w produktach kosmetycznych oraz higienicznych, od szminek oraz kremów nawilżających po szampony oraz środki do stylizacji włosów. W tych zastosowaniach pełnią funkcję stabilizatorów oraz emulgatorów, poprawiając konsystencję produktów oraz zapewniając ich długotrwałą trwałość. choćby przemysł spożywczy nie jest wolny od ich obecności, ponieważ używa się ich w produkcji opakowań mających kontakt z żywnością oraz w niektórych procesach technologicznych związanych z przetwarzaniem artykułów spożywczych.
Ta wszechobecność substancji perfluoroalkilowych w codziennym życiu sprawia, iż planowany przez Unię Europejską zakaz ich stosowania stanowi przedsięwzięcie o bezprecedensowej skali oraz złożoności. Paradoksalnie, te same cechy chemiczne, które uczyniły te substancje tak cennymi dla przemysłu – ich niezwykła stabilność oraz odporność na rozkład – stanowią w tej chwili główny powód do głębokiego niepokoju z perspektywy ochrony środowiska oraz zdrowia publicznego. W przeciwieństwie do większości innych zanieczyszczeń przemysłowych, które z czasem ulegają naturalnemu rozkładowi pod wpływem mikroorganizmów oraz procesów biochemicznych, wieczne chemikalia praktycznie nie podlegają biodegradacji w warunkach środowiskowych.
Najnowsze badania naukowe przeprowadzone przez międzynarodowe zespoły badawcze rzuciły alarmujące światło na skalę oraz charakter zagrożeń zdrowotnych związanych z długotrwałą ekspozycją na te substancje. Wyniki tych badań, publikowane w najbardziej prestiżowych czasopismach naukowych, wskazują na zdolność tych związków do wywoływania poważnych uszkodzeń wątroby, organu odpowiedzialnego za detoksykację organizmu oraz metabolizm wielu substancji. Dodatkowo stwierdzono znaczące zwiększenie ryzyka rozwoju różnych typów nowotworów złośliwych, w tym nowotworów nerek, jąder oraz wątroby, u osób chronicznie narażonych na działanie tych substancji.
Szczególnie niepokojące są odkrycia dotyczące wpływu wiecznych chemikaliów na układ odpornościowy człowieka, który stanowi naturalną obronę organizmu przed infekcjami oraz chorobami. Badania wykazały, iż długotrwała ekspozycja na te substancje może prowadzić do znacznego osłabienia odpowiedzi immunologicznej, zwiększając podatność na infekcje oraz zmniejszając skuteczność szczepień. Równie alarmujące są doniesienia o negatywnym wpływie na układ hormonalny, gdzie substancje te mogą zakłócać delikatną równowagę hormonów odpowiedzialnych za regulację metabolizmu, rozwoju oraz reprodukcji.
Najgłębszy niepokój budzą jednak odkrycia dotyczące zdolności tych substancji do przenikania przez barierę łożyskową oraz wpływania na rozwój płodu w łonie matki. Badania epidemiologiczne wskazują na związek między prenatalną ekspozycją na wieczne chemikalia a opóźnieniami rozwojowymi u dzieci, zaburzeniami funkcji poznawczych oraz problemami z uwagą i koncentracją. Te odkrycia rodzą fundamentalne pytania o długoterminowe konsekwencje obecności tych substancji w środowisku dla zdrowia oraz rozwoju przyszłych pokoleń.
Reakcja na te alarmujące odkrycia naukowe była szczególnie silna w krajach skandynawskich oraz północno-zachodnich państwach członkowskich Unii Europejskiej, które tradycyjnie wykazują wysoką wrażliwość na kwestie ochrony środowiska oraz zdrowia publicznego. Dania, Szwecja, Norwegia, Niemcy oraz Niderlandy przeprowadziły niezależne badania środowiskowe oraz epidemiologiczne, które potwierdziły powszechną obecność tych substancji nie tylko w wodzie pitnej oraz glebie rolniczej, ale również w organizmach mieszkańców obszarów położonych daleko od oczywistych źródeł przemysłowych. Wyniki tych badań wzmocniły argumenty za koniecznością wprowadzenia systemowego, paneuropejskiego podejścia do eliminacji problemu.
Komisarz Unii Europejskiej odpowiedzialna za politykę środowiskową podkreśliła w swoich oficjalnych wypowiedziach, iż planowany zakaz nie zostanie wprowadzony w sposób nagły oraz chaotyczny, ale będzie realizowany stopniowo, z uwzględnieniem złożoności międzynarodowych łańcuchów dostaw oraz procesów produkcyjnych. Bruksela jest w pełni świadoma, iż całkowita eliminacja wiecznych chemikaliów z europejskiej gospodarki wymaga czasu w opracowanie alternatywnych rozwiązań technologicznych oraz reorganizację procesów przemysłowych. Dlatego zakaz najprawdopodobniej wejdzie w życie dopiero w przyszłym roku, co ma zapewnić przemysłowi niezbędny okres przejściowy na dostosowanie się do nowych wymagań regulacyjnych.
Kluczowym oraz najbardziej kontrowersyjnym aspektem przygotowywanego rozporządzenia jest precyzyjne określenie wyjątków od ogólnego zakazu stosowania tych substancji. Europejska Agencja Chemikaliów prowadzi w tej chwili intensywne konsultacje z przedstawicielami różnych sektorów gospodarki, organizacjami ekologicznymi oraz środowiskami naukowymi, próbując wypracować rozwiązania kompromisowe, które pogodzą wymogi ochrony środowiska z praktycznymi potrzebami przemysłu oraz społeczeństwa. Te dyskusje koncentrują się wokół identyfikacji obszarów, gdzie substancje te są w tej chwili praktycznie niemożliwe do zastąpienia, a ich eliminacja mogłaby mieć negatywne konsekwencje dla zdrowia publicznego lub strategicznych sektorów gospodarki.
Szczególnie intensywne debaty toczą się wokół zastosowań medycznych, gdzie unikalne adekwatności wiecznych chemikaliów mogą być najważniejsze dla skuteczności oraz bezpieczeństwa terapii ratujących życie. Inhalatory stosowane w leczeniu astmy oraz innych chorób układu oddechowego wykorzystują te substancje do zapewnienia precyzyjnego dozowania leków oraz ich stabilności w trudnych warunkach przechowywania. Podobnie w przypadku niektórych urządzeń medycznych oraz implantów, gdzie wieczne chemikalia zapewniają biokompatybilność oraz długotrwałą funkcjonalność w agresywnym środowisku organizmów ludzkich.
Przemysł elektroniczny oraz półprzewodnikowy również intensywnie lobbuje za wprowadzeniem wyjątków, argumentując, iż alternatywy dla wiecznych chemikaliów w produkcji zaawansowanych komponentów elektronicznych są przez cały czas w fazie eksperymentalnej oraz mogą nie zapewniać tej samej wydajności oraz niezawodności. Przedstawiciele tego sektora ostrzegają, iż ograniczenia w dostępie do tych substancji mogą zagrozić konkurencyjności europejskiego przemysłu technologicznego na globalnym rynku, szczególnie w konkurencji z azjatyckimi producentami, którzy mogą nie podlegać podobnym ograniczeniom.
Sektor motoryzacyjny również aktywnie uczestniczy w negocjacjach dotyczących zakresu wyjątków, wskazując na kluczową rolę wiecznych chemikaliów w systemach bezpieczeństwa pojazdów, takich jak układy hamulcowe oraz systemy klimatyzacji. Przedstawiciele branży argumentują, iż te zastosowania są bezpośrednio związane z bezpieczeństwem użytkowników oraz iż przedwczesna eliminacja tych substancji bez dostępności sprawdzonych alternatyw mogłaby zwiększyć ryzyko wypadków drogowych.
Równie silne argumenty przedstawia dynamicznie rozwijający się przemysł energii odnawialnej, który wykorzystuje wieczne chemikalia w produkcji paneli słonecznych, turbin wiatrowych oraz innych technologii związanych z zieloną transformacją energetyczną. Producenci tych urządzeń wskazują, iż substancje te są niezbędne do zapewnienia długotrwałej odporności na ekstremalne warunki atmosferyczne oraz iż ich ograniczenie mogłoby spowolnić realizację europejskich celów klimatycznych, które stanowią jeden z najważniejszych priorytetów politycznych Unii Europejskiej.
Balansowanie między imperatywami ochrony środowiska oraz zdrowia publicznego a potrzebą utrzymania konkurencyjności europejskiego przemysłu stanowi jedno z najważniejszych wyzwań dla unijnych regulatorów oraz decydentów politycznych. Europejski sektor produkcyjny już w tej chwili walczy z wieloma strukturalnymi problemami, takimi jak rosnące ceny energii, zwiększające się koszty pracy oraz intensywna konkurencja ze strony producentów z państw azjatyckich, gdzie standardy środowiskowe oraz społeczne są często mniej rygorystyczne. Wprowadzenie dodatkowych obciążeń regulacyjnych musi być starannie przemyślane oraz rozłożone w czasie, aby uniknąć niezamierzonego odpływu produkcji poza granice Unii, co mogłoby paradoksalnie zaszkodzić globalnym wysiłkom na rzecz ochrony środowiska.
Mimo tych uzasadnionych obaw oraz wyzwań, długoterminowe korzyści społeczne oraz ekonomiczne wynikające z eliminacji wiecznych chemikaliów z europejskiej gospodarki mogą znacząco przewyższać krótkoterminowe koszty adaptacyjne. Według szczegółowych analiz ekonomicznych przeprowadzonych przez niezależne instytuty badawcze na zlecenie Komisji Europejskiej, całkowity roczny koszt opieki zdrowotnej związanej z chorobami oraz zaburzeniami wywołanymi przez chroniczną ekspozycję na te substancje szacuje się w tej chwili na kwotę między pięćdziesiąt dwa a osiemdziesiąt cztery miliardy euro w skali całej Unii Europejskiej. Do tej astronomicznej sumy należy dodać wielomiliardowe koszty długoterminowego oczyszczania skażonych terenów oraz systemów wodnych, które w zdecydowanej większości przypadków są ponoszone przez sektor publiczny, a więc ostatecznie przez podatników.
W porównaniu z tymi gigantycznymi kosztami społecznymi oraz środowiskowymi, szacowany koszt przestawienia się europejskiego przemysłu na alternatywne, bezpieczniejsze substancje, wynoszący według wstępnych kalkulacji około dziesięć do piętnaście miliardów euro w okresie przejściowym, jawi się jako racjonalna oraz ekonomicznie uzasadniona inwestycja w zdrowszą oraz bardziej zrównoważoną przyszłość. Te kalkulacje uwzględniają nie tylko bezpośrednie koszty badań oraz rozwoju nowych technologii, ale również wydatki związane z reorganizacją procesów produkcyjnych oraz przeszkoleniem pracowników.
Historia regulacji środowiskowych w Europie dostarcza licznych przykładów tego, jak pozornie uciążliwe ograniczenia prawne ostatecznie stają się katalizatorami innowacji technologicznych oraz przełomów w przemyśle. Zakaz stosowania chlorofluorowęglowodorów niszczących warstwę ozonową, wprowadzony w latach dziewięćdziesiątych, początkowo spotkał się z silnym oporem przemysłu, ale ostatecznie doprowadził do rozwoju znacznie bardziej efektywnych oraz bezpiecznych technologii chłodniczych. Podobnie, restrykcyjne normy emisji spalin dla pojazdów samochodowych zmusiły przemysł motoryzacyjny do opracowania rewolucyjnych technologii oczyszczania spalin oraz silników o znacznie wyższej efektywności energetycznej.
Niektóre przedsiębiorstwa już obecnie, wyprzedzając nadchodzące regulacje, intensywnie inwestują w badania oraz rozwój alternatywnych substancji oraz technologii, które mogłyby skutecznie zastąpić wieczne chemikalia w różnych zastosowaniach przemysłowych. Szwedzka firma produkująca odzież outdoorową oraz amerykański gigant odzieżowy już oferują pełne kolekcje wodoodpornych ubrań wykonanych całkowicie bez użycia tradycyjnych impregnatów zawierających te substancje, wykorzystując zamiast nich innowacyjne rozwiązania oparte na naturalnych woskach oraz modyfikowanych polimerach pochodzenia roślinnego. Te pionierskie produkty, choć początkowo droższe od konwencjonalnych odpowiedników, zyskują coraz większą popularność wśród świadomych ekologicznie konsumentów, którzy są gotowi płacić więcej za produkty bezpieczniejsze dla zdrowia oraz środowiska.
Sektor produkcji naczyń kuchennych również podejmuje intensywne wysiłki w kierunku opracowania alternatywnych powłok nieprzywierających, które nie zawierałyby szkodliwych substancji. Niektórzy producenci wprowadzili już na rynek innowacyjne patelnie oraz garnki z powłokami ceramicznymi oraz tytanowymi, które zapewniają podobne adekwatności użytkowe do tradycyjnych powłok teflonowych, ale bez związanych z nimi zagrożeń zdrowotnych. Choć te nowe technologie wymagają jeszcze doskonalenia pod względem trwałości oraz odporności na uszkodzenia mechaniczne, reprezentują obiecujący kierunek rozwoju dla całej branży.
Paradoksalnie, wprowadzenie surowszych regulacji środowiskowych może w długoterminowej perspektywie znacząco wzmocnić, a nie osłabić, konkurencyjność europejskiego przemysłu na globalnej arenie gospodarczej. Przedsiębiorstwa, które jako pierwsze opracują skuteczne oraz komercyjnie opłacalne zamienniki wiecznych chemikaliów, zdobędą istotną przewagę konkurencyjną nie tylko na wymagającym rynku europejskim, ale również na rynkach światowych. Doświadczenia historyczne pokazują, iż podobne regulacje środowiskowe prędzej czy później pojawiają się również w innych rozwiniętych regionach świata, a firmy, które już wcześniej dostosowały swoje procesy produkcyjne oraz portfolio produktów, mogą czerpać znaczne korzyści ze swojego pionierskiego podejścia do zrównoważonego rozwoju.
Planowany europejski zakaz wiecznych chemikaliów wpisuje się w znacznie szerszą oraz bardziej ambitną strategię Unii Europejskiej zmierzającą do stworzenia gospodarki o obiegu zamkniętym, w której substancje szkodliwe dla środowiska oraz zdrowia ludzkiego są systematycznie identyfikowane, eliminowane oraz zastępowane bezpieczniejszymi alternatywami. Ta holistyczna wizja transformacji gospodarczej uwzględnia nie tylko aspekty środowiskowe, ale również społeczne oraz ekonomiczne wymiary zrównoważonego rozwoju, dążąc do stworzenia modelu gospodarczego, który może funkcjonować w długoterminowej perspektywie bez uszczerbku dla zdrowia przyszłych pokoleń oraz integralności ekosystemów naturalnych.
Wcześniejsze inicjatywy unijne, takie jak zakaz jednorazowych plastikowych słomek oraz sztućców, ograniczenia dotyczące mikroplastiku w kosmetykach czy regulacje dotyczące baterii oraz urządzeń elektronicznych, również początkowo spotkały się z oporem ze strony przemysłu oraz sceptycyzmem części konsumentów. Jednak ostatecznie doprowadziły one do rozwoju innowacyjnych oraz często lepszych rozwiązań, które w tej chwili są szeroko akceptowane przez rynek oraz społeczeństwo. Te precedensy pokazują, iż europejscy konsumenci oraz przedsiębiorcy potrafią adaptować się do nowych wymagań środowiskowych, szczególnie gdy są one wprowadzane stopniowo oraz z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym.
Z perspektywy zwykłych mieszkańców Unii Europejskiej, praktyczne skutki wprowadzenia zakazu wiecznych chemikaliów będą prawdopodobnie odczuwalne stopniowo oraz w sposób mało uciążliwy dla codziennego funkcjonowania. Większość produktów zawierających te substancje, które już znajdują się w obiegu handlowym w momencie wejścia w życie nowych regulacji, będzie mogła być sprzedawana do momentu naturalnego wyczerpania się zapasów magazynowych. Nowe produkty wprowadzane na rynek będą musiały spełniać nowe standardy, ale producenci będą mieli czas na opracowanie oraz przetestowanie alternatywnych rozwiązań, aby zapewnić ich jakość oraz funkcjonalność.
Konsumenci mogą spodziewać się pewnych subtelnych zmian w charakterystykach niektórych produktów codziennego użytku, choć przemysł intensywnie pracuje nad tym, aby te różnice były jak najmniej odczuwalne. Nowe powłoki nieprzywierające w naczyniach kuchennych mogą wymagać nieco innej pielęgnacji oraz ostrożniejszego użytkowania niż tradycyjne powłoki zawierające wieczne chemikalia. Odzież outdoorowa oraz sprzęt sportowy może potrzebować częstszej konserwacji oraz reimpregnacji, aby zachować swoje wodoodporne adekwatności przez dłuższy okres. Jednak korzyści zdrowotne oraz środowiskowe wynikające z eliminacji potencjalnie szkodliwych substancji znacząco przewyższają te drobne niedogodności praktyczne.
Fundamentalne prawo do produktów, które nie zagrażają zdrowiu konsumentów ani integralności środowiska naturalnego, stanowi jeden z podstawowych filarów europejskiej polityki ochrony konsumentów, który Unia Europejska konsekwentnie stara się wzmacniać oraz rozwijać. Planowany zakaz wiecznych chemikaliów można postrzegać jako znaczący krok w kierunku pełnej realizacji tego prawa oraz przywrócenia zaufania konsumentów do bezpieczeństwa produktów dostępnych na europejskim rynku. Przez dziesięciolecia miliony europejskich konsumentów były nieświadomie narażane na działanie tych potencjalnie niebezpiecznych substancji, których długoterminowe skutki zdrowotne mogą ujawniać się dopiero po latach lub choćby dekadach od pierwszej ekspozycji.
Środowiska naukowe w przeważającej większości zdecydowanie popierają unijną inicjatywę, powołując się na stale rosnący zasób rzetelnych dowodów naukowych dokumentujących szkodliwość wiecznych chemikaliów dla zdrowia ludzkiego oraz środowiska naturalnego. Liczne autorytety naukowe podkreślają, iż w przypadku substancji charakteryzujących się tak długotrwałym oraz praktycznie nieodwracalnym oddziaływaniem na ekosystemy, podstawowa zasada ostrożności nakazuje podjęcie zdecydowanych działań prewencyjnych choćby w sytuacji, gdy nasza wiedza naukowa nie pozostało w pełni kompletna. Gdy potencjalne szkody są tak poważne oraz praktycznie nieodwracalne jak w przypadku globalnego skażenia wiecznymi chemikaliami, znacznie lepiej jest zapobiegać problemowi, niż później próbować naprawiać jego katastrofalne skutki.
Planowany europejski zakaz wiecznych chemikaliów może mieć również daleko idące konsekwencje dla globalnego handlu oraz międzynarodowych standardów produkcyjnych, wykraczające znacznie poza granice Unii Europejskiej. Produkty importowane na ogromny rynek europejski, liczący ponad czterysta milionów zamożnych konsumentów, będą musiały spełniać te same surowe normy bezpieczeństwa oraz ochrony środowiska co wyroby produkowane w krajach członkowskich Unii. Ta sytuacja może skłonić producentów z państw trzecich, szczególnie z dynamicznie rozwijających się gospodarek azjatyckich, do dobrowolnego dostosowania swoich procesów produkcyjnych do europejskich wymogów, choćby jeżeli ich rodzime rynki nie wprowadzają podobnych regulacji środowiskowych.
Ten mechanizm, określany przez analityków jako zjawisko brukselskiego oddziaływania, był już wielokrotnie obserwowany w przypadku innych przełomowych regulacji unijnych, od przepisów dotyczących ochrony danych osobowych po normy bezpieczeństwa zabawek oraz urządzeń elektronicznych. Europejskie standardy, ze względu na wielkość oraz znaczenie gospodarczą jednolitego rynku europejskiego, często stają się de facto globalnymi standardami branżowymi, co znacząco zwiększa ich faktyczne oddziaływanie oraz skuteczność daleko poza granicami Wspólnoty. W ten sposób europejskie regulacje mogą przyczynić się do poprawy standardów bezpieczeństwa oraz ochrony środowiska na skalę globalną, choćby w krajach, które same nie wprowadzają podobnych przepisów.
Ostateczny kształt rozporządzenia dotyczącego zakazu wiecznych chemikaliów pozostaje przez cały czas przedmiotem intensywnych konsultacji oraz negocjacji na różnych poziomach unijnej administracji oraz między różnymi grupami interesariuszy. Komisja Europejska zapowiedziała publikację szczegółowego projektu finalnego rozporządzenia w najbliższych miesiącach, po czym rozpocznie się obszerny okres publicznych konsultacji oraz zbierania opinii od wszystkich zainteresowanych stron. W tym kluczowym czasie wszyscy zainteresowani, od największych korporacji międzynarodowych oraz organizacji pozarządowych po zwykłych obywateli oraz lokalne społeczności, będą mogli wyrazić swoje opinie, zgłosić uwagi oraz zaproponować modyfikacje. Dopiero po zakończeniu tego demokratycznego procesu konsultacyjnego oraz gruntownym uwzględnieniu zgłoszonych komentarzy oraz sugestii, ostateczne rozporządzenie zostanie przedłożone pod głosowanie w Parlamencie Europejskim oraz Radzie Unii Europejskiej.
Intensywna debata publiczna na temat wiecznych chemikaliów doskonale ilustruje fundamentalny dylemat, przed którym stoi współczesne postindustrialne społeczeństwo w swojej relacji z postępem technologicznym oraz jego niezamierzonymi konsekwencjami. Przez dziesięciolecia bezkrytycznie korzystaliśmy z niezwykłych adekwatności tych substancji, które rzeczywiście ułatwiały nasze codzienne życie oraz umożliwiały produkcję innowacyjnych materiałów oraz urządzeń poprawiających komfort oraz bezpieczeństwo. Obecnie, gdy nasza wiedza naukowa pozwala nam lepiej zrozumieć prawdziwy koszt środowiskowy oraz zdrowotny tych rozwiązań, stoimy przed trudnym, ale moralnie koniecznym zadaniem znalezienia oraz wdrożenia bezpieczniejszych alternatyw, choćby jeżeli wiąże się to z pewnymi kompromisami funkcjonalnymi oraz dodatkowymi kosztami.
Niezależnie od ostatecznego, szczegółowego kształtu przyjętych przez Unię Europejską regulacji prawnych, jedno wydaje się być niemal pewne – era powszechnego oraz niekontrolowanego stosowania wiecznych chemikaliów w Europie zbliża się nieuchronnie ku końcowi. Dla naturalnych ekosystemów, przyszłych pokoleń ludzkości oraz globalnego zdrowia publicznego eliminacja tych substancji może okazać się jedną z najważniejszych oraz najbardziej dalekowzrocznych decyzji regulacyjnych podjętych przez unijne instytucje w ostatnich dziesięcioleciach. Jak wielokrotnie pokazała historia technologiczna ludzkości, choćby najbardziej ambitne oraz na pozór niemożliwe transformacje przemysłowe stają się osiągalne, gdy istnieje jasna wizja lepszej przyszłości oraz społeczna determinacja do jej realizacji, choćby w obliczu czasowych trudności oraz kosztów adaptacyjnych.