Suntan

neelisaa.blogspot.com 1 dekada temu

Na pogodę nie można narzekać, bo cudowne słońce ostatnio pojawia się bardzo często. Gdybym tylko mogła cały dzień korzystałabym z jego cudownych promieni. Uwielbiam się opalać, a piękna opalenizna jest dla mnie wyznacznikiem udanych wakacji. Staram się utrzymać ją jak najdłużej, a z pomocą przychodzą mi balsamy, o których będzie dzisiejszy post :)


Moim numerem jeden już od kilku lat jest masło kakaowe z Ziaji. Nie wyobrażam sobie, żeby tego cudeńka kiedykolwiek mogło zabraknąć w mojej kosmetyczce. Uwielbiam go przede wszystkim za zapach oraz delikatne wyrównanie kolorytu skóry. Konsystencja jest dość gęsta w porównaniu na przykład do emulsji z tej samej serii. Dobrze nawilża, pozostawiając naszą skórę zdrowo wyglądającą i miłą w dotyku. Pozwala utrzymać delikatną opaleniznę przez cały rok. Cena: ok 10 zł.


Masło kakaowe poprawia koloryt cery, czasami jednak decyduję się na kosmetyki brązujące. Jednym z nich jest właśnie balsam z Lirene. Trafiłam na niego w ubiegłym roku i muszę przyznać, iż również jestem z niego zadowolona. Ma delikatną konsystencję, dobrze nawilża, nadaje skórze ładny odcień bez efektu sztucznej opalenizny. Według producenta ma też adekwatności ujędrniające, ja jednak tego nie zauważyłam. Balsam można kupić w wersji do jasnej, bądź ciemnej karnacji. Ja zdecydowanie wolę ten pierwszy, ponieważ drugi pozostawiał na mojej skórze brzydkie smugi. Warto wspomnieć o towarzyszącym my intensywnym zapachu kawy, który z upływem czasu zaczyna przypominać zapach po wyjściu z solarium. Balsam niestety troszkę brudzi ubrania. Cena: ok 13 zł.



Kolejny brązujący balsam to balsam z Kolastyny. Kupiłam go, ponieważ spodobał mi się zapach podobnego kosmetyku tej samej firmy , który używała moja koleżanka. Niestety zawiodłam się, bo balsam ten jest raczej przeciętny. Nie zauważyłam, aby kosmetyk nadawał opaleniznę, słabo nawilża, a i zapach nie jest zbyt ciekawy. Na szczęście gwałtownie się ulatnia. To także produkt do jasnej karnacji. Nie zauważyłam, aby brudził ubrania, cena ok. 10 zł.



Ostatni kosmetyk, który dzisiaj przedstawię to Fluid- Balsam Body BB z Lirene. Co do tego produktu mam mieszane uczucia. Tworzy na naszej skórze delikatną powłokę, która nadaje jej ładny, naturalny, brązowy odcień. Myślę, iż kosmetyk może sprawdzić się zimą, kiedy będę chciała osiągnąć jednorazowy efekt delikatnej opalenizny, bez ingerencji sztucznego promieniowania i typowych samoopalaczy. Niestety dużym minusem jest bardzo słabe nawilżenie, nieprzyjemny ( według mnie) zapach oraz dość wysoka - w porównaniu z kosmetykami, których działanie milej mnie zaskoczyło - cena ( ok. 25 zł ). Produkt bardzo brudzi ubrania, pomimo, iż zgodnie z zaleceniem producenta czekam do całkowitego wyschnięcia. Zmywa się - jak typowy fluid - tuż po pierwszej kąpieli.


Mam nadzieję, iż moje recenzje Was zainteresują. A Wy używałyście któregoś z tych produktów, a może macie coś godnego polecenia? Czekam na Was w komentarzach pod postem ;*


Idź do oryginalnego materiału