Pewien król miał cztery żony. Najbardziej kochał czwartą, najmłodszą i najbardziej wymagającą. Obsypywał ją drogimi szatami, klejnotami, rozpieszczał i dbał o każdy jej kaprys.
Trzecia żona była niezwykłą pięknością. Król zabierał ją ze sobą w podróże po Europie, aby wszyscy podziwiali jej urodę. Lękał się jednak, iż pewnego dnia opuści go dla innego.
Drugą żonę król cenił za mądrość i przebiegłość. Była jego zaufaną doradczynią – zawsze rozsądna, życzliwa i cierpliwa. Gdy króla spotykały kłopoty, zwracał się do niej, a ona pomagała mu znaleźć wyjście z trudnych sytuacji.
Pierwsza żona była najstarsza i odziedziczył ją po zmarłym bracie. Była oddana królowi i robiła wszystko, by pomnażać jego majątek oraz dobrobyt całego kraju. Mimo to król jej nie kochał, a choćby nie zauważał, choć darzyła go głębokim uczuciem.
Pewnego dnia król zachorował. Gdy leżał w łóżku, zdał sobie sprawę, iż mimo bogactwa i władzy, w chwili śmierci będzie sam. Zwrócił się więc do czwartej żony:
— Kochałem cię najbardziej ze wszystkich. Dawałem ci wszystko, co najlepsze, otaczałem cię luksusem. Czy gdy umrę, pójdziesz ze mną do krainy cieni?
— Ani mi się śni! — odparła i wyszła bez słowa. Jej odpowiedź przeszyła króla jak miecz.
Zmartwiony król zapytał trzecią żonę:
— Przez całe życie podziwiałem twoją urodę. Czy teraz, gdy umieram, pójdziesz za mną?
— Nie! — odrzekła. — Życie jest zbyt piękne! Po twojej śmierci pewnie znów wyjdę za mąż.
Król poczuł ból, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczył. Wtedy spytał drugą żonę:
— Zawsze mogłem na ciebie liczyć. Byłaś moją oparciem. Czy teraz pójdziesz za mną w zaświaty?
— Przykro mi, ale tym razem nie pomogę — odpowiedziała. — Najwięcej, co mogę zrobić, to godnie cię pochować.
Jej słowa uderzyły w niego jak piorun. Wtedy usłyszał cichy głos:
— Ja pójdę z tobą. Dokądkolwiek odejdziesz, będę przy tobie.
Król spojrzał i zobaczył swą pierwszą żonę – wynędzniałą od cierpienia, ledwo rozpoznawalną. Wzruszony, wyszeptał:
— Powinienem był docenić cię, gdy jeszcze miałem czas.
Każdy z nas ma te cztery żony. Czwarta to nasze ciało – choć dbamy o nie, opuści nas w chwili śmierci. Trzecia to kariera, majątek i status – po naszej śmierci przejdą w inne ręce. Druga to rodzina i przyjaciele – najwięcej, co mogą zrobić, to być z nami do końca.
A pierwsza żona to nasza dusza – często zaniedbywana w pogoni za sukcesem i przyjemnościami. Tylko ona pójdzie z nami aż po kres. Warto o nią dbać, pielęgnować ją, bo to największy dar, jaki możemy ofiarować sobie i światu.