Agnieszka Radzymińska nie stoi w miejscu, wciąż rozwija swoją motocyklową pasję, z którą związała także pracę. Zaufała intuicji, zaryzykowała – porzuciła stałą posadę na rzecz założenia własnej działalności i nauczyła się nowego fachu – krawieckich napraw odzieży motocyklowej. Przez lata zyskała ogrom wiedzy i umiejętności. Teraz zaprojektowała i uszyła od podstaw własny zestaw odzieży dla motocyklistki: strój motocyklowy GLTX-MOTO.
Strój motocyklowy GLTX-MOTO
Lata lecą, a my rozmawiamy ponownie – ile to już lat zajmujesz się motocyklowym krawiectwem?
Ja to choćby nie wiem, kiedy ten czas minął… (śmiech). Tak się jakoś złożyło, iż rozmawiamy dokładnie 6 lat od daty otwarcia mojej firmy.
Co się zmieniło przez te lata? Jakbyś miała porównać swoje początki do dziś? Owocny był ten czas?
Początki to było kompletne szaleństwo! Niektórzy pukali się w czoło i myśleli, iż postradałam zmysły, rzucając państwową posadę po 13 latach pracy. Prawda, było ciężko, ale nikt przecież nie obiecywał, iż będzie łatwo. Do wszystkiego, co osiągnęłam na dzień dzisiejszy, doszłam sama ciężką pracą, przypłaconą bardzo często ogromnym deficytem snu i czasu wolnego. Moje najbliższe otoczenie doskonale wie, iż jeżeli nie śpię, to na ogół jestem w pracowni, albo zabrałam pracę do domu.
Zacięcie do szycia może i miałam od szkoły średniej, ale stricte motocyklowego krawiectwa, jak również renowacji skór motocyklowych, musiałam nauczyć się sama później. Był pot, krew i łzy – i to dosłownie, bo wiele razy wracałam z pokaleczonymi palcami do domu. Miesiąc temu nawet, przy wyrabianiu nowego paszportu, dostałam ostrzeżenie od pani urzędnik, iż mam szanować swoje palce, ponieważ na liniach papilarnych mam dziesiątki dziurek (śmiech).
I tak po latach, na dzień dzisiejszy czuję ogromną satysfakcję, ponieważ nie muszę zlecać pracy na zewnątrz. Jestem w stanie sama odzież naprawić, przerobić na każdy możliwy sposób, poddać renowacji, pobrać miarę, zrobić konstrukcję nowej odzieży, przygotować szablony i wykroje, a na koniec uszyć od podstaw cały kombinezon własnymi rękami. Mogę powiedzieć zatem, iż ten czas był zdecydowanie owocny!
Przeczytaj także:
Znasz odzież motocyklową różnych producentów „od podszewki”, ich wady i zalety – czy warto wydać więcej pieniędzy na odzież motocyklową?
Oj tak, sporo już udało mi się zobaczyć. Są firmy, które przykładają ogromną staranność do materiałów i wykonania, ale też takie, które za niską kwotę oferują niską jakość. Zatrważającym dla mnie zjawiskiem jest jednak fakt, iż są marki, które oferowały wysoką jakość za adekwatne do tego pieniądze, a aktualnie została już z tego tylko niemała cena. Czy warto wydać więcej? Generalnie tak.
Tanie kombinezony tekstylne często szyte są z tanich poliestrów, których jakość pozostawia wiele do życzenia. Kolory niejednokrotnie blakną, krawędzie paneli nie są obszywane, wszystko się w środku strzępi, snuje, a w efekcie końcowym – na zewnątrz pruje, po prostu rozchodzi na szwach. Tania odzież bardzo często nie ma tzw. szwów bezpiecznych. W fabryce układa się panel na panelu, przeszywa wyłącznie po górze, bo tak jest szybciej i taniej. Pamiętajmy jednak, iż przy upadku te szwy zewnętrzne jako pierwsze ulegają zniszczeniu. jeżeli zatem nie mamy dodatkowych szwów bezpiecznych, panele gwałtownie się oddzielą, aż do podszewki.
Miałam taki przypadek z kombinezonem skórzanym, iż podczas upadku przy niedużej prędkości, na plecach odsłoniła się już siatka z kieszenią na protektor. Na szczęście obyło się bez urazów, ale przy większej prędkości mogło być znacznie gorzej.
Strój motocyklowy GLTX-MOTO – zobacz galerię zdjęć.
Strój motocyklowy GLTX-MOTO od motocyklistki dla motocyklistek
Do Agnieszki Radzymińskiej wracamy z naszą serią wywiadów – motocyklowej krawcowej i podróżniczki, która stworzyła właśnie od podstaw kobiecy kombinezon wyprawowy.
Można powiedzieć, iż nabytą wiedzę wykorzystujesz w swoich projektach? Wiesz już jak stworzyć motocyklową odzież doskonałą?
Tak. Mój kombinezon – strój motocyklowy GLTX-MOTO – powstał w oparciu o zdobytą wiedzę i doświadczenie oraz sztukę krawiecką, jaką pamiętają jeszcze nasi rodzice. Moją dewizą zawsze była jakość, a wartością – klient, a nie: „naszyjemy łatkę-nakładkę i będzie pan zadowolony, a my jeszcze bardziej, bo niewielkim kosztem sobie zarobimy”. Od dziecka wpajano mi, żeby robić coś dobrze, albo wcale i tego staram się trzymać!
Co jest Twoim priorytetem w szyciu odzieży motocyklowej od podstaw? Starasz się spełnić wszystkie kryteria np. dobre dopasowanie, dobre materiały, ochraniacze?
U mnie priorytetem jest klient. Rzeczy, które szyję mają być bezpieczne, estetycznie wykonane, dostosowane do indywidualnych potrzeb klienta, jego figury i zachcianek też. A te bywają różne i niejednokrotnie razem z przyszłym właścicielem odzieży zastanawiamy się, jak z nich wybrnąć (śmiech). Na szczęście się to udaje. Pracuję tylko na licencjonowanych tkaninach i innych elementach odzieży, rodzimych skórach garbowanych w tradycyjny sposób oraz certyfikowanych protektorach. Dzięki temu mam pewność, iż z czystym sumieniem mogę dać na to gwarancję.
Moi klienci po latach użytkowania wracają do mnie, żeby coś im powiększyć lub zmniejszyć, naprawić po wypadku, ale zawsze zadowoleni z jakości. I to mnie ogromnie cieszy. Czasami znajomi mi mówią, iż może choćby za bardzo się staram, ale ja nie potrafię inaczej. Wolę dłużej i dokładniej robić jedną rzecz niż trzy w krótszym czasie i po łebkach. Tak już mam.
O użytkowaniu też coś wiesz, skoro sama jesteś motocyklistką?
Dokładnie, sama od lat podróżuję na motocyklach, a w ostatnich latach coraz dalej. Po Europie padło na Tajlandię, Wietnam czy Indie (tam były ze mną spodnie mojej marki). W szytej odzieży staram się uwzględniać moje własne doświadczenia z włóczenia się po świecie – testować na sobie rozwiązania, które oferuję później klientom. Mam tu na myśli różne warunki drogowe (i off-roadowe), pogodowe, ewentualność, czy choćby potrzebę, wykorzystania tej samej odzieży w trakcie lotu samolotem. Bo każdy dalekodystansowy motocyklista wie, co to limit kilogramowy i litrażowy bagażu (śmiech).
Mam również informacje zwrotne od klientów, którzy podróżują po świecie w rzeczach, które im uszyłam. Moja odzież przemierzyła już z klientami RPA, drogi od Nordkapp do Casablanci, Alpy, Hiszpanię, także Tajlandię i Wietnam. Sprawdza się również w codziennym, wielogodzinnym użytkowaniu w szkole nauki jazdy na motocyklu.
Zobacz także: https://www.motocaina.pl/artykul/tajlandia-na-motocyklu-wywiad-z-agnieszka-radzyminska-32088.html
Ostatnie Twoje dzieło to damski kombinezon wyprawowy: strój motocyklowy GLTX-MOTO. Zdradź nam kilka szczegółów tej pracy. Ile godzin nad nim spędziłaś, jakich rozwiązań i materiałów użyłaś?
Z tym oszacowaniem czasu to ciężka sprawa, bo w pewnym momencie przestałam liczyć roboczo-godziny. To był prototyp, stworzony przeze mnie od podstaw, dosłownie od szkicu w brudnopisie. Na każdym etapie prac napotkałam szereg przeszkód, ale ostatecznie udało się wszystko ogarnąć i dopiąć na ostatni guzik. Całość uszyta jest z paneli z Cordury różnej gramatury – wybierałam ją w zależności od narażenia na uszkodzenia, wygodę i jednocześnie estetykę. Bo wszystko dla mnie musi się spinać w całość. Umiejscowiłam szereg wentylacji tylko tam, gdzie klientka lubi mieć chłodniej. Dopasowałam odblaski, kieszenie oraz elementy kroju, które modelują i podkreślają kobiecą sylwetkę. Miało być bezpiecznie, jeszcze raz bezpiecznie, estetycznie, wygodnie i kobieco.
Strój motocyklowy GLTX-MOTO na pierwszej klientce.
Jesteś zadowolona z tego projektu? Klientka również?
Tak. Jestem bardzo zadowolona! Cieszę, się, iż Ania (posiadaczka tego kombinezonu) popchnęła mnie do działania. Kilka lat temu przerabiałam jej inny kombinezon, potem go naprawiałam po jakiejś przygodzie w terenie, potem znowu coś w nim majstrowałyśmy, aż Ania oznajmiła któregoś razu: „uszyjesz mi, Aga, kombinezon od podstaw”. Ja na to: „ale coś Ty, nie jestem gotowa!”, na co Ania odrzekła: „ależ jesteś”, ja: „nie , nie jestem”, ona: „jesteś”. Po czym wpłaciła zadatek i nie było odwrotu (śmiech). Dzisiaj jestem jej za to wdzięczna i dziękuję również wszystkim, którzy wspierali mnie i kibicowali w tym projekcie.
A w opiniach Google napisała mi tak: „Sporo u Agnieszki naprawiałam, przerabiałam, dopasowywałam. No i stało się. Porosiłam o uszycie całego kompletu: spodni i kurtki. Od miesiąca się nimi cieszę. Fantastyczne, dopracowane, a co najważniejsze: zrobione na wymiar. Dodam, iż ciężko mi kupić w sklepie coś gotowego, ze względu właśnie na jakieś moje niewymiarowe długości i szerokości. Agnieszka zrobiła świetny komplet. Uwzględniła wszystkie moje zachcianki, dorzuciła swoje pomysły, odrzuciła moje niepraktyczne oczekiwania.
Cieszę się efektem już jakiś czas. Komplet jest mega dopracowany w każdym detalu. Bardzo wygodny. Jednak szycie na miarę jest nieocenione. No i nie pominę też faktu, iż Aga dobiera naprawdę fajne materiały, ma zmysł estetyczny. Wszystko to razem wzięte dało super efekt. Korzystajcie. Czy to z napraw, czy przeróbek, czy też szycia gotowego stroju. Korzystałam z wszystkich tych usług. Polecam bardzo!”
Twój sezon motocyklowo-urlopowy zwykle zaczyna się po polskim sezonie i intensywnym czasie w Twojej pracy. To gdzie tym razem Cię poniesie?
Sama zastanawiam się nad tym intensywnie. Możliwe, iż ponownie Indie. Zaintrygował mnie ten kraj, a zobaczyłam zaledwie namiastkę tego, co ma do zaoferowania. Lubię wracać do krajów, które zwiedzałam, m.in. dlatego, żeby zaznać nieco więcej niż to, co ogląda się i robi, ponieważ jest to uznawane za „must see” czy „must do”. Biletu jeszcze nie mam, za to w głowie jest kilka różnych pomysłów. Decyzja zapadnie prawdopodobnie do końca roku.