Straszliwe odkrycie w garnku teściowej

newskey24.com 3 dni temu

Straszne odkrycie w garnku teściowej
Teściowa zajrzała do garnka i krzyknęła z przerażenia

Wanda obudziła się o świcie i, jak zwykle, ruszyła do kuchni w swoim domu na przedmieściach Poznania. Ku jej zaskoczeniu, synowa już krzątała się przy kuchence.

Dzień dobry uśmiechnęła się Kasia, mieszając coś w garnku.

Dzień dobry burknęła Wanda, marszcząc nos. Co tam gotujesz?

Zupę ogórkową odparła synowa, nie podnosząc wzroku. Krzysiu ją uwielbia.

Zupę ogórkową? Teściowa powąchała podejrzliwie. Czy to normalnie tak śmierdzi?

A jak powinna pachnieć? Kasia wzruszyła ramionami, przykryła garnek i wyszła z kuchni.

Wanda nie traciła czasu. Podbiegła do kuchenki, uniosła pokrywkę i zajrzała do środka. To, co zobaczyła, wycisnęło z niej okrzyk zgrozy.

Co to jest za mieszanina? wyszeptała, cofając się jak przed trucizną.

Kasia wróciła z talerzami i, zauważywszy reakcję teściowej, wyjaśniła spokojnie:

Zupa ogórkowa, Wando. Warzywa są z naszego ogródka świeże, dopiero zerwane. Gotowanie z własnych plonów to jak święto.

Święto? zaśmiała się teściowa, krzyżując ramiona. Ten ogródek to raczej katorga! Marnować czas na przekopywanie ziemi, kiedy można wszystko kupić w markecie? Nie rozumiem was.

Mnie to cieszy odparła łagodnie Kasia, nalewając zupę. Zapach kopru, ogórków i ziemniaków wypełnił kuchnię. Ziemia daje tyle energii, gdy się z nią pracuje.

Energii? Wanda przewróciła oczami. To hobby dla tych, co nie mają nic lepszego do roboty. Normalni ludzie Urwała, widząc, iż Kasia wciąż się uśmiecha, jakby nie słyszała jej docinków. A dla kogo tyle narobiłaś?

Dla nas odparła synowa. Na kilka dni. Krzysiu zawsze dokłada.

Wanda odsunęła się z przesadą, jakby zapach zupy przyprawiał ją o mdłości.

Ja tego nie tknę! oświadczyła z emfazą. Sam zapach mnie odrzuca! Co ty tam wsadziłaś?

Kasia westchnęła, unikając wzroku teściowej. Kątem oka dostrzegła Krzysia, który właśnie wszedł do kuchni i w milczeniu obserwował scenę.

Wanda nie mogła pojąć, co się stało z jej synem. Jeszcze dwa lata temu Krzyś był obiecującym informatykiem z miasta. Chodzili razem na wystawy, rozmawiali o nowych restauracjach, planowali jego karierę. A teraz ta wiejska idylla, ten ogródek, ta prosta Kasia! Samo jej imię przyprawiało Wandę o dreszcze irytacji.

Krzyś zawsze był świetną partią wysoki, inteligentny, czarujący. Ile dziewczyn z dobrych domów wzdychało do niego! Dlaczego wybrał tę wiejską dziewczynę i ten zapadły domek? Wanda miała nadzieję, iż mu się znudzi i wróci do miasta. Ale mijały miesiące, a Krzyś coraz bardziej pogrążał się w tej sielance.

Postanowiła działać. Zaproszenie Kasi było idealną okazją. Teściowa miała plan: przypomnieć synowi, kim naprawdę jest, i wyrwać go ze wsi, zanim będzie za późno.

Krzyś wszedł do kuchni, objął żonę i zwrócił się do matki:

Mamo, spróbuj zupy. Kasia gotuje ją perfekcyjnie!

Krzysiu, wiesz przecież, iż twój ojciec i ja nigdy nie jadaliśmy tych wiejskich zupek odparła Wanda. Pamiętam, jak w dzieciństwie krzywiłeś się na widok ogórkowej. Mówiłeś, iż to danie dla staruch.

Kasia mimowolnie się uśmiechnęła, wyobrażając sobie małego Krzysia, odpychającego talerz. Ale teraz był dorosłym mężczyzną, a jego gusta się zmieniły.

Mamo, czasy się zmieniają odparł, śmiejąc się. Zupa Kasi to majstersztyk. Spróbuj, zobaczysz.

Majstersztyk? Teściowa aż się zakrztusiła ze złości. Krzysiu, ty nazywasz gar ogórków majstersztykiem? Prawdziwe arcydzieła są w teatrze, w muzeum, a nie w tej brei!

Idź do oryginalnego materiału