Grzegorz Kowalski mieszkał na końcu wąskiej uliczki, w małym, ale solidnym domku. Ściany, które jeszcze jego ojciec zbudował z grubych sosnowych bali, przybrały szarą barwę upływu lat, ale wciąż stały niezatapialnie. Dach, lekko zapadnięty po wschodniej stronie, nie przepuszczał choćby kropli deszczu. Natomiast ganek odchylony już dawno trzeba było go naprawić, ale ręce nie dochodziły. […]