Sto razy żałowałam wyjazdu na wielkanocne spotkanie z nowym chłopakiem u mojej mamy.

newsempire24.com 6 godzin temu

Już sto razy żałowałam, iż pojechaliśmy z moim nowym chłopakiem, Filipem, na te święta wielkanocne do mojej mamy, Bronisławy Nowak. Wydawałoby się, rodzinne święta — przecież to takie urocze: babki, pisanki, bliscy przy stole. Ale kiedy zobaczyłam, ile osób wcisnęło się w dom mojej mamy, chciałam się zawrócić i uciec. Wszystkie moje trzy siostki — Kinga, Weronika i Kornelia — przyjechały z mężami i dziećmi. Do tego wujek Marek, brat mamy, z żoną i dwoma dorosłymi synami. I jeszcze coś tam dalsi krewni, których, szczerze mówiąc, ledwo przypomniałam sobie po imieniu. I w samym środku tego rodzinnego tornado — ja i Filip, mój nowy chłopak, którego postanowiłam przedstawić rodzinie. Lepiej byłoby tego nie robić.

Od samego progu zaczęły się schody. Ledwo weszliśmy, a mama już rzuciła się na Filipa z pytaniami: „Filip, a co robisz w życiu? Ile masz lat? Jakie macie plany?”. Filip trzymał się dzielnie, odpowiadał spokojnie, z uśmiechem, ale widziałam, jak się spiął. A moje siostry, jakby się zmówiły, postanowiły urządzić mu prawdziwy egzamin. Kinga, najstarsza, od razu zaczęła opowiadać, jak jej mąż dostał awocen i kupili nowego SUV-a. Weronika chwaliła się, iż jej córka już tańczy w balecie i występuje na scenie. Kornelia, najmłodsza, tylko dolewała oliwy do ognia, mówiąc mi z przekąsem: „No i co, siostrzyczko, gdzie takiego “młodzika” znasz?” Filip jest ode mnie pięć lat młodszy i, jak się okazało, stało się to główną sensacją wieczoru.

Bronisława Nowak, moja mama, uznała, iż jej misją jest napchać Filipa jedzeniem. O moja Boże, co chwilę dokładała mu babkę, mówiąc: „Jedz, synku, jakiś ty chudzinki, musisz się wzmocnić!” Filip dziękował zmieszany, ale widziałam, jak ledwo radzi sobie z mamuliną gościną. A potem mama zaczęła wspominać: „Wiesz, chłopcze, nasza dziewczynka marzyła w dzieciństwie o mężu lekarzu! Ty wprawdzie nie jesteś doktorem, ale porządny z ciebie chłopak, nie zawiedź!” Stół wybuchnął śmiechem, a ja marzyłam, żeby się pod nim schuć. Filip tylko się uśmiechnął, ale wiedziałam, iż jest mu głupio.

Wujek Marek, brat mamy, postanowił przetestować Filipa na wytrzymałość. Nalał mu wódki domowej roboty i wzniósł toast: „Za młodych! Ale, chłopcze, wiesz, iż u nas w rodzinie jest twarde prawo? Baby mamy z charakterem!” Filip skinął głową, wypił, ale zauważyłam, jak mocniej ścisnął moją dłoń pod stołem. A kiedy wujek Marek zaproponował mu wyjście na podwórko, żeby „pokazać, jak się rąbie drewno”, puściłam nerwy. „Wujku, dość, on przecież nie jest drzeworubem!” — wybuchnęłam. Wszyscy się zaśmiali, ale Filip, zdaje się, już planował drogę ucieczki.

Dzieci sióstr dodały jeszcze więcej chaosu. Biegały po domu, wrzeszczały, przewróciły wazę z kwiatami. Jeden z nich, syn Weroniki, podbiegł do Filipa i wrzasnął: „A ty będziesz naszym nowym tatą?” Omal nie zalałam się kompotem. Filip, honor mu za to, nie stracił rezonu: „Na razie jestem tylko Filipem, ale mogę zostać twoim kumplem”. Chłopiec kiwnął głową i pognał dalej, a ja w duchu biłam Filipowi brawo za wytrzymałość.

Najgorsze było jednak przypominanie mojej przeszłości. Kinga, niby od niechcenia, przywołała mojego byłego męża: „No, tamten był mniej„No, tamten był starszy, miał stabilną pracę, a teraz to już wybrałaś młodszego, co?” — dodała pod nosem, a ja poczułam, jak krew uderza mi do twarzy.

Idź do oryginalnego materiału