Sto razy żałowałam, iż pojechałam z nowym chłopakiem na świąteczne spotkanie u mojej mamy.

twojacena.pl 2 dni temu

Już sto razy żałowałam, iż pojechaliśmy z moim nowym chłopakiem, Jakubem, na te świąteczne spotkanie do mojej mamy, Teresy Kowalskiej. Wydawałoby się, rodzinne święta – takie urocze: babki, pisanki, bliscy przy stole. Ale kiedy zobaczyłam, ile osób wcisnęło się do domu mamy, miałam ochotę zawrócić i uciekać. Wszystkie moje trzy siostry – Katarzyna, Agnieszka i Beata – przyjechały z mężami i dziećmi. Do tego wujek Marek, brat mamy, z żoną i dwoma dorosłymi synami. I jeszcze jacyś dalcy krewni, których, szczerze mówiąc, ledwo pamiętałam z imienia. A w samym środku tego rodzinnego piekła – ja i Jakub, mój nowy chłopak, którego postanowiłam przedstawić rodzinie. Lepiej było tego nie robić.

Od progu zaczęły się przygody. Ledwo weszliśmy, a mama już rzucała się na Jakuba z pytaniami: „Jakubie, a kim ty pracujesz? Ile masz lat? Jakie macie plany?”. Jakub trzymał się dzielnie, odpowiadał spokojnie, z uśmiechem, ale widziałam, jak się spiął. A moje siostry, jakby się umówiły, postanowiły urządzić mu prawdziwy egzamin. Katarzyna, najstarsza, od razu zaczęła opowiadać, jak jej mąż dostał awans i kupili nowe auto. Agnieszka chwaliła się, iż jej córka już tańczy w balecie i występuje na scenie. Beata, najmłodsza, tylko dolewała oliwy do ognia, szepcząc z przekąsem: „No i gdzie takiego młodego znalazłaś?”. Jakub jest ode mnie pięć lat młodszy i, jak się okazało, to była główna sensacja wieczoru.

Teresa Kowalska, moja mama, uznała, iż jej misją jest utuczenie Jakuba. Co chwila dokładała mu kawałek babki, mówiąc: „Jedz, synku, wyglądasz za chudo, trzeba się wzmocnić!”. Jakub dziękował zawstydzony, ale widziałam, iż ledwo radzi sobie z mamą gościnnością. A potem mama zaczęła wspominać: „Jakubie, nasza dziewczyna marzyła w dzieciństwie, żeby wyjść za pilota! Ty, oczywiście, nie jesteś pilotem, ale chłopak jesteś niczego sobie, tylko się nie zawiedź!”. Stół wybuchnął śmiechem, a ja marzyłam, żeby się pod ziemię zapaść. Jakub tylko się uśmiechnął, ale wiedziałam, iż jest mu nieswojo.

Wujek Marek, brat mamy, postanowił sprawdzić Jakuba na wytrzymałość. Nalał mu domowej nalewki i wzniósł toast: „Za młodych! Ale, chłopcze, wiesz, iż u nas w rodzinie trzymamy krótko? Kobiety mamy z charakterem!”. Jakub skinął głową, wypił, ale zauważyłam, jak mocniej ścisnął moją dłoń pod stołem. A kiedy wujek zaproponował mu wyjście na podwórko i „pokazanie, jak się rąbie drewka”, nie wytrzymałam. „Wujku, dosyć, przecież on nie drwal!” – wybuchnęłam. Wszyscy się zaśmiali, ale Jakub, chyba już w myślach szukał drogi ucieczki.

Dzieci sióstr dodały jeszcze więcej zamieszania. Biegały po domu, krzyczały, przewróciły wazon z kwiatami. Jeden z nich, syn Agnieszki, podbiegł do Jakuba i wygłosił: „A ty będziesz naszym nowym tatusiem?”. Omal nie zakrztusiłam się kompotem. Jakub, ku jego chwale, nie stracił rezonu: „Na razie jestem tylko Jakubem, ale mogę zostać twoim kolegą”. Chłopiec przytaknął i pognał dalej, a ja w duchu biłam Jakubowi brawo za opanowanie.

Najgorszy jednak był moment, gdy zaczęło się wspominanie mojej przeszłości. Katarzyna, niby od niechcenia, przywołała mojego byłego męża: „No tamten był starszy, z dobrą posadą, a ty teraz w młodych gustujesz?”. Poczułam, jak płoną mi policzki. Jakub udał, iż nie słyszy, ale wiedziałam, iż go to uraziło. Mama, próbując rozładować napięcie, zaczęła opowiadać, jak w młodości piekłam mazurki, ale to tylko pogorszyło sprawę. Siostry i wujek Marek na wyścigi wspominali moje dawne miłostki, szkolne wybryki i choćby ten przypadek, gdy przypadkiem podpaliłam firankę na poprzednim święcie. Jakub słuchał, uśmiechał się, ale widziałam, iż czuje się obco.

Pod wieczór byłam już na krawędzi. Chciałam złapać Jakuba i uciekać do domu. Ale on, jakby wyczuwając moje nastroje, szepnął: „Wszystko gra, daję radę. Twoja rodzina jest… barwna”. I wtedy zrozumiałam, iż on się stara dla mnie. To dało mi siłę. Gdy wszyscy zasiedli do kolejnego toastu, zebrałam się na odwagę. „Dzięki, iż wszyscy tu jesteście – powiedziałam. – Ale chcę, żebyście wiedzieli: Jakub jest dla mnie istotny i jestem szczęśliwa, iż jest ze mną. Więc świętujmy Wielkanoc, a nie urządzajmy przesłuchań, dobra?”. Mama skinęła, siostry przycichły, a wujek Marek uniósł kieliszek: „Za mądrą kobietę!”.

Pod koniec wieczoru atmosfera stała się przyjemniejsza. Pograliśmy choćby z Jakubem do starych przebojów, które puściła Beata. Złapałam się na tym, iż mimo całego tego cyrku, cieszę się z tej chwili z rodziną. Tak, potrafią być nieznośni, ale to moja krew. A Jakub… przeszedł tę próbę z klasą. Gdy wsiedliśmy do auta, by jechać do domu, odwrócił się do mnie i powiedział: „Wiesz, twoja mama ma rację. Jesteś dziewczyną, której nie można zawieść”. Roześmialiśmy się i zrozumiałam, iż ten szalony dzień zbliżył nas do siebie.

Teraz myślę, iż następnym razem przyjedziemy z Jakubem do mamy tylko na herbatę, bez całego tego tłumu. Albo przynajmniej poproszę siostry, żeby odpuściły sobie komentarze. Ale jedno wiem na pewno: Jakub jest wart każdego takiego rodzinnego spotkania.

Idź do oryginalnego materiału