Starsza kobieta w autobusie krytykowała młodego mężczyznę za jego tatuaże, on zaś zupełnie ją ignorował… aż nagle wydarzyło się coś nieoczekiwanego!

newskey24.com 2 miesięcy temu

W zatłoczonym autobusie starsza kobieta rzucała kąśliwe spojrzenia na młodego mężczyznę w białej koszulce, którego ramiona pokryte były tatuażami. Raz po raz odwracała się gwałtownie do okna, mrucząc pod nosem coś niezrozumiałego.
Mężczyzna w słuchawkach wydawał się całkowicie oderwany od rzeczywistości muzyka tłumiła wszystkie głosy dookoła, choćby nie zauważając jej złowrogich spojrzeń. ale w pewnym momencie starsza kobieta nie wytrzymała:
Co to za młodzież teraz chodzi? wybuchnęła głośno. Po co wytatuowaliście sobie te diabelskie obrazy?
Mężczyzna wyjął jedną słuchawkę i spokojnie zapytał:
Babciu, czy coś się stało?
„Czy coś się stało?” przedrzeźniała go. Z takim ciałem do nieba nie trafisz, to śmiertelny grzech! Obrzydliwość! Jak ziemia nosi takich jak ty?
Nikomu nic złego nie zrobiłem odpowiedział cicho. To moje ciało i mogę z nim robić, co chcę.
Lecz te słowa tylko ją rozjuszyły.
Fe! Za moich czasów młodzież tak do starszych nie mówiła! kobieta podniosła głos. Kto ci dał prawo się tak odzywać? To przez was kraj się sypie! Chodzicie pomalowani jak diabły! Niechby twoi rodzice cię teraz zobaczyli wstyd i hańba! Z takimi obrazkami to i porządnej żony nie znajdziesz. Bóg cię ukarze, pamiętaj! Będziesz żebrał, aż pojmiesz, jak ciężkie są twoje grzechy!
Przeżegnała się, pokiwała głową i dodała:
Oby ci ręce uschły, jeżeli jeszcze raz igłą ciało zniszczysz! Oby z każdym tatuażem twoja dusza stawała się ciemniejsza!
Mężczyzna nie odpowiedział. Tylko ciężko westchnął i odwrócił wzrok w stronę okna. Autobus toczył się dalej, a kobieta nie ustawała:
Oj, ciśnienie mi skoczyło przez ciebie, chamie jeden! Dzięki Bogu, nie mam takich dzieci jak ty. Wstyd, nie młodzież!
Lecz nagle jej twarz zbladła, a dłoń kurczowo ścisnęła się na sercu.
Ojej słabo mi duszno wyszeptała.
Ludzie w autobusie obojętnie odwrócili wzrok: jedni udawali, iż nie słyszą, inni po prostu patrzyli w inną stronę. Nikt się nie poruszył.
I tylko ten młody mężczyzna z tatuażami zdjął słuchawki i przyjrzał się jej uważnie. W końcu powiedział cicho, ale stanowczo
Babciu jestem ratownikiem medycznym.
Autobus zamarł, jakby czas się na moment zatrzymał.
Mężczyzna natychmiast podbiegł do kobiety. Bez paniki, pewnymi ruchami zdjął jej gruby szal, rozpiął górny guzik bluzki i pomógł jej głębiej oddychać.
Proszę oddychać spokojnie Nie panikować powiedział łagodnym tonem, zupełnie innym niż ten, którym nazywała go „chamem”.
Działał tak, jakby wiedział, co robić: sprawdził puls, pomógł jej usiąść wygodniej.
Ma silny skurcz, ciśnienie skacze powiedział szybko, wyjmując telefon. Trzeba wezwać karetkę.
Wybrał numer i rzeczowo, jak profesjonalista, podał adres, numer linii autobusu i stan kobiety.
Proszę się trzymać, babciu, zaraz przyjadą lekarze spojrzał jej prosto w oczy. Jestem przy pani, wszystko będzie dobrze.
Starsza kobieta, wciąż blada i słaba, z trudem otworzyła oczy. Na chwilę w jej wzroku pojawiło się zdziwienie, niemal zawstydzenie. Jakby chciała coś powiedzieć, ale zabrakło jej sił tylko lekko skinęła głową.

Idź do oryginalnego materiału