Starsza kobieta przeżywała swoje ostatnie chwile, a przy jej boku była tylko młoda pielęgniarka, gdy nagle zauważyła coś niespodziewanego

newskey24.com 1 tydzień temu

Starsza kobieta przeżywała swoje ostatnie godziny, a przy jej łóżku czuwała jedynie młoda pielęgniarka, gdy nagle zauważyła coś niespodziewanego.
Kobieta leżała na szpitalnym łóżku, ledwie oddychając. Przez ostatnie tygodnie jej stan pogarszał się z dnia na dzień, a nadzieja niemal zupełnie zgasła. Lekarze mówili wprost nie chodziło już o dni, ale o godziny.
Nie mogła już jeść, prawie nie reagowała na otoczenie, tylko czasem otwierała oczy i powoli wodziła wzrokiem po sali. Żaden krewny nie przyjechał po prostu ich nie było. Była zupełnie sama.
Jedyną osobą, która odwiedzała ją codziennie, była młoda pielęgniarka, Zosia Kowalska. Nie wiedziała dokładnie, dlaczego tak się przywiązała do tej kobiety może przypominała jej własną babcię, a może po prostu żal jej było tej samotnej duszy.
Pielęgniarka starała się każdego dnia dodać chorej otuchy, zmieniała pościel, przynosiła wodę, czasem czytała głośno krótkie wiadomości z gazety.
Tego wieczoru oddech pacjentki był tak ciężki, iż Zosia od razu zrozumiała: koniec jest bliski. Usiadła przy niej, wzięła jej wysuszoną, zimną dłoń w swoje ręce i szepnęła cicho:
Nie bój się, zostanę przy tobie do końca.
Starsza kobieta poruszyła się lekko, jakby chciała coś powiedzieć, ale słów zabrakło. Zosia nie wytrzymała, pochyliła się i mocno ją przytuliła. Łzy napłynęły jej do oczu, ale gwałtownie je powstrzymała nie chciała okazać słabości.
Gdy wstała, rzuciła ostatnie spojrzenie na aparaturę, potem na stolik przy łóżku, i już miała wyjść z sali, gdy coś zupełnie niespodziewanego przykuło jej uwagę
Zauważyła teczkę ze starymi zdjęciami tomografii na nocnym stoliku. Widziała ją już wcześniej, ale tego dnia wzrok przypadkiem zatrzymał się na ostatniej stronie.
Coś wydało jej się dziwne. Wróciła, przejrzała zdjęcia uważniej i nagle serce ścisnęło jej się z przerażenia.
Pośród wielu ciemnych plam było jedno miejsce, które w opinii lekarzy uznano za nieoperacyjne, ale teraz, po tygodniach obserwacji i przeczytanych artykułach, Zosia zrozumiała: tę zmianę dało się usunąć.
Była wyraźna granica, a szansa na uratowanie kobiety wciąż istniała po prostu wcześniej nikt tego nie zauważył, uważając sytuację za beznadziejną.
Zosia ścisnęła teczkę tak mocno, iż palce zrobiły się białe. Myśli wirowały jej w głowie: może starsza kobieta wcale nie musiała umierać.
Spojrzała na ledwie oddychającą pacjentkę i nagle ogarnęła ją desperacka determinacja. Wybiegła z sali, prosto do gabinetu lekarza, trzymając zdjęcia mocno przy piersi.
Natychmiast! krzyknęła, podbiegając do doktora Nowaka. Proszę spojrzeć na to! Można operować!
Lekarz wziął teczkę sceptycznie, zaczął studiować zdjęcia, a jego oczy również się zmieniły.
Czekaj powiedział z nagłą żywością. Może masz rację.
Tymczasem za drzwiami kobieta leżała zupełnie sama, nieświadoma, iż właśnie w ostatniej chwili mogła otworzyć się przed nią nowa szansa szansa, na którą już choćby nie liczyła.

Idź do oryginalnego materiału