Stara tajemnica

newsempire24.com 1 tydzień temu

W domu Arkadiusza i Anny panowała radość. Dziś ślub ich jedynego syna Krzysztofa, który żeni się z ukochaną dziewczyną Zosią. Krzysztof od dawna nie mógł spać, co chwilę zerkał na zegarek, bojąc się spóźnić albo coś przegapić. Strasznie się denerwował, w końcu pierwszy raz się żenił.

Tego dnia czekałem tak długo, wreszcie moją Zosię mogę nazwać żoną. Ukochaną żoną. Będziemy szczęśliwi, ona też mnie kocha takie myśli krążyły mu po głowie.

Zosia też obudziła się w świetnym nastroju. Dziś najważniejszy dzień w jej życiu ślub z Krzysiem.

Pewnie już się obudził u siebie i też się denerwuje pomyślała z uśmiechem o swoim przyszłym mężu. Dziś się pobierzemy i to znaczy, iż każdego dnia będziemy zasypiać i budzić się razem. Nasza miłość zwyciężyła. Przed nami tylko szczęście.

Cieszyła się, iż teraz będzie już tylko dobrze. Ale życie to nie bułka z masłem czasem trafiają się sytuacje przyjemne i trudne, a niektóre problemy wydają się nie do rozwiązania. Najtrudniejsze to przejść przez wszystkie próby, nie tracąc bliskich.

Rodzice obojga początkowo nie byli zachwyceni wyborem swoich dzieci. Bo każdy rodzic uważa, iż jego córce potrzebny jest wyjątkowy mąż, a synowi wyjątkowa żona. Ale młodzi nie słuchali nikogo, byli szczęśliwi razem i nikt nie mógł im tego zabrać.

Ślub przeszedł najśmielsze oczekiwania. Wszyscy byli zachwyceni. Panna młoda piękna, promieniała radością, a pan młody dorównywał jej urodą. Zaczęło się ich wspólne życie. Krzysiek z Zosią snuli plany, marzyli o dzieciach, o swoim dużym domu.

Najpierw urodzi nam się syn mówił pewnie Krzysztof. Będzie miał po mnie oczy i charakter.

Krzysiu, ja chcę córeczkę, będę jej kupować śliczne sukienki i ubierać ją jak lalkę odpowiadała żona.

Ale zgadzali się co do jednego nieważne, kto się urodzi pierwszy, to będzie ich szczęście i będą kochać to dziecko bezgranicznie.

Minął rok ich małżeństwa, a Zosia wciąż nie zachodziła w ciążę. Obydwoje bardzo się martwili, Zosia choćby po kryjomu płakała, bojąc się, iż może nigdy nie mieć dzieci.

Ale po półtora roku wreszcie nadeszła ta wyczekiwana, radosna wiadomość.

Krzysiu, będziemy mieli dziecko! krzyknęła z euforią Zosia, wracając z przychodni.

Cieszyli się wszyscy przyszli rodzice, dziadkowie. W końcu przyszedł na świat synek Jasio.

Mówiłem, iż najpierw będzie syn oznajmił Krzysztof rodzicom.

Ze szpitala zabierali Zosię i Jasia prawie całą rodziną, przywieźli mnóstwo prezentów, gratulowali młodym rodzicom, rozczulali się nad ich pierworodnym. Wszyscy byli szczęśliwi. Młodzi mieszkali u rodziców Zosi, w ich trzypokojowym mieszkaniu na razie miejsca było dość.

Z czasem Anna, matka Zosi, zaczęła zauważać, iż z Arkadiuszem dzieje się coś niepokojącego. Chodził ciągle ponury, szczególnie gdy patrzył na wnuka, który spokojnie spał w kołysce. W końcu nie wytrzymał i wyznał żonie:

Aniu, przypatrz się wnukowi. Nie wydaje ci się dziwne, iż u jasnowłosych rodziców urodził się synek z bardzo ciemnymi włosami i śniadą cerą?

Żona machnęła ręką.

Co ty, Arkadku, dzieci się zmieniają. Wyjdą mu te ciemne włosy i odrosną jasne, jak u rodziców.

Ale czas mijał, a Jasio wciąż był ciemnowłosy i śniady. Już sam chodził, bawił się. Rodzice duszą się w nim nie przebierali, babcia też. Ale dziadek Arkadiusz nie mógł się pogodzić z wyglądem wnuka. Czasem przychodzili inni krewni i zachwycali się ślicznym chłopczykiem. Żartowali sobie bez złośliwości, wspominając, iż może w rodzinie ktoś miał podobny kolor włosów.

W końcu Arkadiusz nie wytrzymał nie mógł już dłużej dusić w sobie tych podejrzeń. Nakręcał się coraz bardziej i postanowił porozmawiać z synem.

Krzysiek, naprawdę nie widzisz, iż twój syn do was nie podobny? Jak możesz być taki spokojny? Ja widzę, iż on nie jest nasz.

Krzysztof obraził się na ojca.

Chcesz powiedzieć, iż moja Zosia mnie zdradza? Co ty sobie wyobrażasz?

A ty co myślisz, synu? Jasio w ogóle nie wygląda jak my. W naszej rodzinie nigdy nie było ciemnowłosych i śniadych wszyscy mamy jasne włosy nie dawał za wygraną ojciec.

Nie waż się tak mówić o mojej żonie przerwał mu syn. Ona kocha tylko mnie i koniec tematu.

Arkadiusza wściekły te słowa i tak miał zamiar udowodnić, iż wnuk nie jest jego krwi. Postanowił działać po cichu. Kiedy bawił się z Jasiem, niepostrzeżenie zebrał jego ślinę na patyczek kosmetyczny.

Minęło trochę czasu. Arkadiusz wracał właśnie do domu, gdy Krzysztof wyszedł ze sklepu, niosąc żonie tort dziś była rocznica ich poznania.

Gdy był już blisko domu, zadzwonił telefon to ojciec.

Synu, gdzie jesteś? Musimy porozmawiać

Jestem pod domem, za chwilę wchodzę.

Kiedy Krzysztof wszedł do mieszkania, Zosi nie było wyszła z synem na spacer. Ojciec niecierpliwie na niego czekał.

No to popatrz powiedział triumfalnie i położył przed nim kartkę papieru.

Krzysztof patrzył, ale nic nie rozumiał.

Co to jest, tato?

Wyjaśniam. Zrobiłem test DNA Jasia i mój. Wynik jest negatywny nie jesteśmy spokrewnieni, więc to nie mój wnuk.

Krzysztof był w szoku. Przez głowę przelatywały mu najczarniejsze myśli. Gdy pierwsze oszołomienie minęło, postanowił poczekać na żonę.

W końcu Zosia wróciła z Jasiem. Ucieszyła się, widząc męża w domu, ale gdy spojrzała mu w oczy, przestraszyła się. Nigdy wcześniej go takim nie widziała.

Okazuje się, iż jesteś zdrajczynią rzucił jej w twarz. A ja cię zawsze broniłem. Jak mogłaś mi to zrobić?

Zosia nic nie rozumiała, ze łzami prosiła, żeby wytłumaczył, o co chodzi. W

Idź do oryginalnego materiału