Standardy edukacji seksualnej WHO – przepis na katastrofę

zycierodzina.pl 2 tygodni temu

WHO wraz z Federalnym Biurem Edukacji Zdrowotnej w Niemczech (BZgA) już w 2010 roku przygotowały dokument o standardach tzw. edukacji seksualnej. Międzynarodowe organizacje zakładają, iż owe standardy będą obowiązywały w całej Europie. Polska Minister Edukacji Barbara Nowacka chce się nimi posłużyć i już od września 2025 r. zatruwać nimi nasze dzieci. I to przymusowo!

Plan demoralizacji rozpisany na etapy

Autorzy dokumentu wielokrotnie podkreślają, iż istotne jest dostosowanie wiedzy o seksualności człowieka do konkretnego etapu rozwoju. To zrozumiałe podejście. Ale już pomysły na to, co danym grupom wiekowym przekazywać, są nie do przyjęcia!

Czytając zawartą w dokumencie tabelę, ma się nieodparte wrażenie, iż ktoś chce brutalnie wejść z butami w delikatną sferę ludzkiej płciowości. Efekt łatwo przewidzieć: stosowanie standardów WHO doprowadzi do wstrząsu w tejże sferze.

Dokument zawiera Matrycę, czyli przegląd tematów, które powinny zostać omówione w poszczególnych grupach wiekowych. Matrycę podzielono na następujące kategorie: 0–4 lata, 4–6 lat, 6–9 lat, 9–12 lat i 12-15 lat.

Nauka seksu już dla… niemowląt

Przyjrzyjmy się standardom edukacji seksualnej WHO na poszczególnych etapach życia dziecka.

0–4 lata

Edukatorzy powinni przekazywać dzieciom w wieku poniżej 4 lat podstawową wiedzę o ludzkim ciele i narządach płciowych. Ponadto mają uczyć o różnicach płciowych oraz o pochodzeniu dzieci, czyli ciąży i porodzie.

Dzieci mają wykształcić pozytywne nastawienie do własnej płci biologicznej, jak i społeczno-kulturowej. Do tego mają wiedzieć, iż związki natury seksualnej mogą być różnorodne, a tej różnorodności powinna towarzyszyć akceptacja.

Standardy przewidują też informowanie o radości i przyjemności z dotykania własnego ciała oraz o masturbacji w okresie wczesnego dzieciństwa.

Masturbacja dla przedszkolaków

4 – 6 lat

Należy promować pozytywne podejście do masturbacji pojmowanej jako radość i przyjemność.

Rozmowa o emocjach, w tym o pierwszej miłości. Dziecko ma też przygotować się do radzenia sobie w sytuacji, w której uczucie nie spotyka się z wzajemnością.

Dziecko ma się dowiedzieć o związkach osób tej samej płci oraz wykształcić pozytywne podejście do własnej tożsamości płciowej. Standardy edukacji seksualnej WHO promują postawę, iż moje ciało należy do mnie, więc mam określone prawa z nim związane. Przypomina się sztandarowe hasło aborterów moje ciało, moja sprawa i aż strach spytać, o jakie prawa może chodzić…

Antykoncepcja i prawa seksualne w edukacji początkowej

6–9 lat

Przewidziano pogłębianie wiedzy o rozwoju fizjologicznym z uwzględnieniem miesiączkowania, ejakulacji itp. Informowanie dzieci o antykoncepcji (jako jedynej formie planowania rodziny). Prezentacja różnych technik współżycia płciowego. Jako jedyny kontekst moralny standardy wskazują, iż akceptowalne współżycie/seks, winien być odbywany za zgodą obu osób, ma być on dobrowolny, równy i stosowny do wieku i kontekstu, zapewniający szacunek do samego siebie. Nie ma mowy o żadnych innych normach etycznych ani zasadach podejmowania współżycia. Dokument WHO podkreśla za to pozytywny wpływ seksualności na zdrowie i dobre samopoczucie.

Dzieci mają poznać koncepcję tzw. praw seksualnych, rozumianych jako m.in. prawo do informacji, edukacji seksualnej.

Ponownie pojawia się masturbacja i autostymulacja seksualna. Dziecko ma się uczyć także o seksie w mediach (włącznie z internetem) oraz o radzeniu sobie z obrazem seksu w mediach. Nie pojawia się w tym kontekście pojęcie pornografii jako zjawiska mającego negatywny wpływ na rozwój człowieka.

Pojawia się wzmianka o małżeństwie, ale wyłącznie w kontekście możliwości rozwodu. Edukatorzy mają uczyć także o różnych związkach rodzinnych w kontekście umiejętności negocjowania kompromisów, wykazywania tolerancji i empatii.

A może jesteś LGBT…?

9–12 lat

Szczegółowe poznanie różnych (skutecznych i nieskutecznych) metod antykoncepcji oraz zrozumienie, iż antykoncepcja to odpowiedzialność obu płci. Dzieci mają się dowiedzieć o ciąży, także w związkach osób tej samej płci.

Prezentowane mają być różne orientacje seksualne oraz miłość wobec osób tej samej płci. Dzieci, które zadeklarują odmienność seksualną, mają otrzymać pomoc w przeprowadzeniu coming outu, czyli publicznego ogłoszenia tego faktu. Wszyscy uczniowie mają się zapoznać z różnicami między tożsamością płciową i płcią biologiczną.

Cel edukacji ma być osiągnięty wraz z ukończeniem 15. roku życia. Wówczas młody człowiek powinien już osiągnąć pełną akceptację, szacunek i rozumienie różnorodności dotyczącej seksualności i orientacji seksualnych. Nigdzie natomiast nie ma mowy o potrzebie opanowywania popędu seksualnego, nie pojawia się więc pojęcie wstrzemięźliwości. W standardach edukacji seksualnej WHO nie istnieje pojęcie uczuć wyższych rozumianych jako rozwój miłości. Nie ma słowa, iż właśnie uczuciom wyższym powinny być podporządkowane uczucia niższe, w postaci popędu seksualnego.

Info dla nastolatków: seks to zdrowie!

12-15 lat

Dzieci dowiedzą się o ryzykownych zachowaniach seksualnych i ich następstwach. Poznają objawy chorób przenoszonych drogą płciową, w tym HIV, ale i dowiedzą się o pozytywnym wpływie seksualności na zdrowie i dobre samopoczucie. Mają też zdobywać umiejętność negocjowania i komunikowania się w celu uprawiania bezpiecznego i przyjemnego seksu. Tutaj także wiedza o tym, jak uzyskać i skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne.

standardy WHO matrycaPobierz

Uzależnić dzieci od seksu

Skąd pomysł na tak brutalne potraktowanie dzieci i młodzieży? Po co WHO chce wprowadzać swoje standardy? Czy po przeczytaniu tych wytycznych nasuwa się Państwu jakaś odpowiedź na te pytania?

Otóż celem sprzedawcy narkotyków jest doprowadzenie kupującego do uzależnienia od narkotyków – tak żeby pozyskać stałego klienta. Natomiast jednym z głównych celów wuhaowskiej edukacji seksualnej jest doprowadzenie do uzależnienia od niepohamowanych działań seksualnych. Popędy zawładną życiem młodzieży i doprowadzą w ostateczności do działań niszczących człowieka. Przysporzą za to pieniędzy m.in. organizacjom powiązanym z biznesem aborcyjnym. Celów jest oczywiście więcej, bo i sponsorów promowania dewiacji jest wielu, ale to temat na obszerne rozważania. Tutaj tylko namiastka tego, czym Światowa Organizacja Zdrowia chce ubogacić polskie dzieci. A wszystko we współpracy z polską Minister Edukacji.

WHO z konfliktem interesów

Nazywanie WHO organizacją prozdrowotną jest dużym nadużyciem. Ta instytucja dba raczej o to, by swoim sponsorom przysporzyć gotówki w sejfach i dlatego postanawia zatroszczyć się o naszą seksualność! Chce nas poinstruować jak nią gospodarować, bo ma tu swój interes.

Niezbędną wiedzę, także tę związaną z seksualnością, przekazują dzieciom rodzice. I choćby jeżeli na pewnych etapach rozwoju bywa to kłopotliwe, historia ludzkości pokazuje, iż rodzice radzą sobie ze swoim zadaniem. Poza tym są jeszcze lekcje biologii, na których przez lata zdobywa się informacje o różnicach anatomicznych między kobietą, a mężczyzną. Najistotniejszą rolę w rozwoju dzieci odgrywają rodzice. Czas poznawania i uczenia się własnej seksualności (ale także szeroko rozumianego rozwoju człowieka) pozostaje dziś na szczęście poza zakresem działania pseudospecjalistów.

Tymczasem w wizji WHO planowane jest przerzucenie ważnych obowiązków rodziców na barki różnej maści tzw. specjalistów – ubogaconych, a raczej zaśmieconych nieprawdami o sferze seksualnej człowieka. Dlatego nie wolno nam zgodzić się na dyktat WHO.

Tekst: Magdalena Pieczewska

Idź do oryginalnego materiału